Rozdział trzeci

37 1 0
                                    

Scarlett

była około 17 a ja siedziałam na korytarzu z rodzicami Adriana i czekałam aż będę mogła do niego wejść.

Uratował mi życie mimo że sam wylądował w szpitalu.

- Pani Scott? - odezwał się lekarz na co matka Adriana wstała. - to ja.

- może pani wejść do syna, jest w stabilnym stanie lecz prosiłbym żeby nie zadawała mu pani aż tyle pytań. Chłopak dalej do siebie dochodzi.

- oczywiście - odparła jego matka z lekkim uśmiechem na twarzy.

Wkońcu jej syn był cały i nie zagrażało mu niebezpieczeństwo.

Matka Adriana weszła do niego na co ja weszłam za nią zamekajac za nami drzwi.

Matka podeszła do łóżka syna i go pocałowała w czoło, lecz nie patrzał na nią tylko na mnie.

- jak się czujesz adrien? - odezwała się jego matka na co adrien wrócił wzrokiem na nią.

- w porządku, lecz mogło być lepiej, mogę zostać sam z Scarlett? - odparł niskim tonem na co matka kiwnęła głową.

Usiadłam na krześle obok łóżka chłopaka i chwyciłam go za dlon.

- martwiłam się o ciebie. - odparłam troskliwym tonem.- mogło ci się coś poważniejszego stac.

- Ale jestem cały, to najważniejsze - odparł lekko rozbawionym tonem.

- mówię poważnie. - odparłam poważnym tonem. - mnie to nie bawi adrien, mogłeś umrzeć, wiesz jakie są przypadki.

nagle poczułam jego lekkie palce na moich policzkach, gładził je mimo że nie miał siły.

- musimy przełożyć wesele. - odparłam zerkając na chłopaka. - musisz wydobrzeć.

- nie musisz go przekładać, zdążę wydobrzeć kwiatuszku. - odparł z lekkim uśmiechem.

Hejka! Rozdziały będą miały po około 300-350 słów żebym zdążyła się wyrobić 🥰, do następnego!!

Our dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz