Środa 3 lipca
- Udało mi się podpisać umowę. Jak tylko wrócę do mieszkania wyślę Ci jej zdjęcie na pocztę - mówię do telefonu. Anika prosiła mnie, żebym zaraz po podpisaniu wszystkich niezbędnych papierów zadzwoniła do niej.
- Bosko - czuję jak się uśmiecha. - Czyli dzisiaj ściągasz jeszcze miarę z trenerów i podsyłasz mi pliki, tak?
- Z trenerów i szóstki zawodników. Wczoraj nie dałam już rady - skręcam w lewo przyglądając się mijanym przeze mnie drzwiom, żeby odnaleźć właściwy numer.
- Z kogo? - dopytuje, więc postanawiam wymienić jej nazwiska. - O matko! Wymacaj Pedriego i Gaviego dla mnie!
- Co?! - do moich uszu dochodzi krzyk brata. - Nikogo nie macaj! - jego pełen oburzenia głos sprawia, że śmieję się pod nosem.
- Nie słuchaj go - szepcze konspiracyjnie jego dziewczyna. - Zrób to i potem zdaj mi pełen raport.
Przewracam oczami, a kiedy znajduję odpowiednie pomieszczenie zatrzymuję się przed nim.
- Kończę. Odezwę się do Ciebie w wolnej chwili.
- Jasne. Tylko pamiętaj co Ci powiedziałam, bo inaczej nie dostaniesz premii.
- Tak jest generale - nabijam się z niej i rozłączam. Wsuwam komórkę do torebki i już mam otworzyć sobie drzwi, gdy ktoś otwiera je z drugiej strony. W jednej chwili zawartość kubka trzymanego przez starszą kobietę jest w naczyniu, a już w następnej na moim jednoczęściowym, kremowym kombinezonie. Stoję zaskoczona obrotem całej sytuacji, ale gdy nieznajoma spanikowanym głosem zaczyna mnie przepraszać wybucham śmiechem. Widząc jej zmieszanie kładę jej rękę na ramieniu. - Dziękuję za schłodzenie, chociaż jakby trafiła Pani w twarz to byłoby zdecydowanie lepiej - żartuję, a kiedy sens moich słów trafia do niej, rozluźnia się i nieśmiało uśmiecha.
- Przyniosę Pani zaraz coś na przebranie - proponuje, ale zbywam jej słowa machnięciem ręki.
- Jest tak ciepło, że zaraz samo wyschnie - odklejam materiał od brzucha. Wielkie szczęście, że to tylko woda.
Kobieta przeprasza jeszcze raz i odchodzi, a ja wchodzę do pomieszczenia. Witam się z trenerami. Nie widzę zawodników, więc pewnie przyjdą później. Rozkładam potrzebny sprzęt zabierając się do pracy. Pół godziny później trenerzy wychodzą, a wchodzą zawodnicy.
- No witam Panów - uśmiecham się promiennie na ich widok.
- Wyglądasz dzisiaj o wiele lepiej - Gavi przytula mnie na powitanie, więc klepię go delikatnie po plecach.
- I zdecydowanie lepiej się czuję.
Reszta zawodników nie idzie w jego ślady. Witają mnie lekkimi uśmiechami. Nagle coś mi się nie zgadza. Zamiast szóstki stoi przede mną piątka. Marszczę lekko brwi patrząc na Gaviego.
- A Pedri?
- Miał coś do załatwienia, ale powinien za chwilę przyjść - informuje. Kiwam lekko głową otwierając notes.
- No to młody jak już przy mnie stoisz to zaczniemy od ciebie - chwytam miarę.
- Jaki młody? - pyta oburzony rozkładając ręce na boki. Zabieram się za odmierzanie.
- Jestem od Ciebie starsza.
- Ta jasne. Nie dałbym Ci więcej niż dwudziestu lat - zauważa, a ja zapisuję sobie jego obwód klatki.
- A widzisz. W piątek kończę dwadzieścia trzy - mierzę obwód bioder.
- No to...
- A kogo to moje oczy widzą? - słysząc swój ojczysty język odwracam głowę w stronę drzwi. Widok szeroko uśmiechniętego, postawnego blondyna sprawia, że marszczę lekko brwi.
CZYTASZ
Please stay with me, stay with me / Pedri (Zawieszone)
Romance"Maybe we were meant to meet but not to be together?"