Rozdział 10

175 15 1
                                    

Sobota 3:15

Nie mogę zasnąć. Nie mogę znaleźć sobie miejsca w wielkim łóżku. Myśli wirują w mojej głowie. Wspomnienia stają przed oczami. Jestem zmęczona, ale sen nie nadchodzi. Trwam w tym zawieszeniu dopóki frustracja nie wybija się na pierwszy plan. Gdy tak się dzieje wstaję i przechodzę do kuchni. Ostre światło zalewa pomieszczenie zmuszając mnie do zmrużenia oczu. Nastawiam wodę na herbatę nie spuszczając wzroku z czajnika. Woda się gotuje, więc wyciągam kubek, herbatę i zalewam ją wrzątkiem. Przechodzę do salonu. Już mam usiąść, gdy ktoś dzwoni do drzwi. Spinam się, odkładam naczynie na blacie i podchodzę do nich. Odkluczam dolny zamek nie ruszając łańcucha. Uchylam je niepewnie, a na widok stojącej przede mną osoby zamykam je gwałtownie, żeby po sekundzie otworzyć je na oścież. 

- Co Ty tu robisz? - pytam patrzącego na mnie Pedriego. Czarny kaptur od bluzy opada mu na czoło. Wbija ręce w kieszenie dresowych spodni. 

- Mogę wejść? - odpowiada pytaniem na pytanie. Wpuszczam go do środka zamykając drzwi. - Nie powinnaś być sama, nawet jeśli tego chcesz. 

- Pedri... - zaczynam, ale przerywa mi ściągając kaptur z głowy. 

- Widzę, że nie spałaś. Męczysz się. Pomogę Ci tylko mi na to pozwól.

Intensywność jego spojrzenia sprawia, że po kręgosłupie przechodzi mi dreszcz. Wiem, że nie odpuści. Zostanie tutaj bez względu na to co powiem. Słyszę zaciętość w jego głowie i widzę ją w wyrazie jego twarzy. Zmierzwione włosy stoją każdy w swoją stronę. Nie chcę się z nim kłócić. Nie mam na to siły. Kiwam tylko głową. Brunet ściąga buty i razem przechodzimy do salonu. 

- Napijesz się czegoś?

- Nie, dzięki. 

Siada na kanapie, a ja na fotelu naprzeciwko niego. Podkulam nogi, a wtedy ramiączko od koszulki nocnej opada mi na ramię. Poprawiam je czując na sobie jego wzrok. 

- Dlaczego przyjechałeś? - odzywam się, gdy cisza zaczyna robić się nieznośna. 

- Nie chciałem, żebyś była sama - przechyla lekko głowę na bok. Mierzymy się spojrzeniami badając nawzajem swoje reakcje. To ja pierwsza odwracam wzrok nie mogąc znieść jego ciemnych tęczówek. 

- Idź się połóż. Ja i tak raczej nie zasnę. 

- W takim razie posiedzę z Tobą. 

Kręcę lekko głową nie komentując jego słów. Zamykam oczy opierając głowę o zagłówek. Słyszę tykanie zegara powieszonego na ścianie za moimi plecami. Liczę przeskakiwanie wskazówek, ale to nie jest wystarczające zajęcie. Przerzucam się na liczenie oddechów, ale i tak łapię się na tym, że co chwilę zaczynam liczyć od nowa. Rozchylam powieki, a mój wzrok od razu odnajduje postać piłkarza. Siedzi rozłożony w wygodnej dla niego pozycji z zamkniętymi oczami. Przyglądam mu się uważnie, śledząc rysy jego twarzy. Skupiam wzrok na jego klatce piersiowej, która miarowo unosi się i opada. Opieram głowę na podłokietniku zwijając się w kłębek. 

Moje myśli uciekają do mamy i brata. Czy śpią? Czy mama jest pod dobra opieką? Czy Anika wspiera Krzycha tak jak powinna? Czy nie będą mieli nieprzespanej nocy?

- Twoja głowa zaraz wybuchnie od tych myśli. 

Drgam słysząc zachrypnięty głos mojego gościa. Poprawia się na sofie, a ja nie ruszam się z pozycji, w której właśnie się znajduje. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Nie chcę dzielić się swoimi uczuciami. W ogóle nie chcę rozmawiać o tym co się wydarzyło. Chce choć na chwilę zapomnieć. Nie czuć tej burzy, która trawi moje wnętrze. 

- Masz brata, prawda?

- Tak. Ma na imię Fernando. 

- Opowiedz mi trochę o Was. Jak się dogadujecie i w ogóle. 

Please stay with me, stay with me / Pedri (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz