Rozdział 23

159 13 0
                                    

21:15

Nie wiedziałam, że umycie się samemu będzie takie męczące. W szpitalu pomogła mi mama, ale tutaj jestem zdana zupełnie na siebie. Nasuwam na tyłek majtki i spodenki, a na górę próbuję założyć stanik sportowy. Niestety nie jestem w stanie zrobić tego jedną ręką. Brak boli mnie niemiłosiernie, więc muszę podjąć szybką decyzję, żeby znowu umieścić go w ortezie. Trzymając przy klatce ręcznik uchylam łokciem drzwi wychylając głowę do salonu. Od razu widzę krzątającego się po salonie Fernando. Z kuchni dochodzą głosy innych domowników. 

- Fernando. Mógłbyś spytać się mamie czy by mi pomogła? - pytam zwracając na siebie jego uwagę. Jest to trochę krępujące, ale nie mam kogo innego prosić o pomoc, a nie chcę iść pół naga przez całe mieszkanie. Pedriego nie mam o co prosić, bo nie chciałabym, żeby widział mnie w takim stanie... Nie gdy nie jestem w stanie nawet sama się ubrać. 

- Ja Ci mogę pomóc tylko powiedz w czym - proponuje, ale kręcę głową. 

- Wolałabym, żeby pomogła mi kobieta. 

Kiwa potakująco głową, po czym znika w kuchni. Wsuwam się do łazienki i wzdrygam się, gdy kobieta niespodziewanie i bezszelestnie wsuwa się do środka. Robię przepraszającą minę, bo jest mi głupio, że muszę prosić o pomoc. Dobrze jednak wiem, że sama nie dałabym rady. 

- W czym Ci mogę pomóc kochanie? - odgarnia włosy z czoła patrząc na mnie tak jak moja mama wiele razy. Z czułością i troską. 

- Mogłaby mi Pani pomóc założyć stanik i koszulkę? 

- Naturalnie. 

Podchodzi do mnie zgarniając stanik z szafki. Bez większego skrępowania z jej strony staje przede mną. Widzi, że nie czuję się komfortowo, dlatego robimy to jakoś tak, żebym nie musiała odciągać ręcznika. Idzie nam to dość powoli, ale finalnie nam się udaje. Z koszulką idzie nam szybciej, bo materiał jest luźny i duży.

- Idź do Pedriego, żeby założył Ci ortezę. Nie powinnaś długo bez niej chodzić. Ja tu posprzątam. 

Popycha mnie delikatnie do wyjścia. Dziękuję jej uśmiechem przechodząc do salonu. Widzę, że Panowie rozłożyli już dla mnie kanapę. Zgarniam temblak z fotela i już mam wołać Pedro, gdy ten staje kilka metrów ode mnie. Bez słowa wyciągam w jego stronę pasy. Podchodzi odbierając je ode mnie. Wsuwam rękę w odpowiednie miejsce. Owija mnie szelkami, a następnie staje za moimi plecami. 

- Mogłaś mnie zawołać. Pomógłbym Ci - mruczy naciągając pasy. 

- To nie byłby dobry pomysł - wyznaję. Nagle zasycha mi w ustach. Oblizuję wargi językiem ciesząc się, że mnie nie widzi. Świadomość, że jego dłonie dotykałyby mojego nagiego ciała, a wzrok sunął po nim sprawia, że w moim podbrzuszu rozchodzi się przyjemne ciepło. 

- Dlaczego? - pyta, a jego głos wydaje się dziwnie zachrypnięty. 

- Bo jesteś mężczyzną... - bardzo przystojnym dodaję w myślach. 

- Czyżbyś się mnie wstydziła?

Gęsia skórka pojawia się na moich ramionach, gdy jego ciepły oddech owiewa mój kark. Moje ciało, aż za bardzo reaguje na jego bliskość. Nie mogę się jednak zmusić do odsunięcia. Jest jak narkotyk. Uzależnia, przyciąga jak magnes... Przymykam oczy poddając się jego działaniu. Czuję ciepło bijące z jego ciała. Jego klatka napiera na moje plecy, gdy kończy zapinać ortezę. Nie odsuwa się, a moja krew wrze. Otwieram oczy, a wtedy mój wzrok odnajduje przyglądającą nam się za drzwi mamę Pedriego. To otrzeźwia mnie na tyle, że ruszam do przodu czując jak krwisty rumieniec wypływa na moje policzki. Nie umyka mi jednak szeroki uśmiech goszczący na ustach kobiety. 

Please stay with me, stay with me / Pedri (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz