8 sierpnia - środa
Razem z Krzychem wchodzimy do centrum medycznego, gdzie kazali nam przyjechać na testy. Poprawiam torbę na ramieniu wchodząc do kompleksowego budynku. Mój wzrok od razu odnajduję siedzących na kanapie Tulce'a i Falcone. Szybki rzut okiem na brata i podchodzimy do mężczyzn, którzy na nasz widok wstają z miejsca. Wymieniamy grzecznościowe powitanie.
- Pan pójdzie z Luciano, a Pani ze mną - informuje nas Tulce.
- Powodzenia - klepię brata po ramieniu zanim odejdę z mężczyzną. Przechodzimy przez jasno oświetlony korytarz od czasu do czasu omijając zabiegane pielęgniarki.
- Najpierw pobierzemy Ci krew, a potem lekarz zrobi wywiad. Nie mamy jak zdobyć Twoich wyników badań, informacji o przebytych chorobach, więc wszystko musimy przeanalizować.
- Jeśli Pan chce to mogę znaleźć moje ostatnie badania z pracy - proponuję, a on kiwa szybko głową.
- Będzie idealnie.
Wyciągam telefon i szukam odpowiedniego pliku uważanie patrząc pod nogi. Dość szybko je znajduję, ale od razu muszę wygasić ekran, żeby wejść do laboratorium.
- Hola - witam się odkładając torbę na podłogę. Miejsce wygląda tak samo jak każde inne tego typu. Biurko, kozetka, fotel do pobierania krwi, szafki i multum fiolek.
- Dzień dobry Złociutka. Siadaj. Zaraz się Tobą zajmę.
Zajmuję miejsce na fotelu kładąc prawą dłoń na podłokietniku. Pielęgniarka jest z typu tych lekko większych i bardzo sympatyczniejszych. Wymienia kilka słów z trenerem, po czym zgarnia kilka fiolek siadając na obrotowym krzesełku.
- Mdlejesz na widok krwi? - pyta zakładając lateksowe rękawiczki.
- Nie.
- Świetnie. Mam tu takie asy, że padają jak muchy, gdy tylko przykładam im igłę go skóry - chichocze przygotowując się do badania. Wykonuję jej polecenia. Zaciskam pięść, rozluźniam, przytrzymuję wacik. Lżejsza o kilka fiolek krwi idę jeszcze do łazienki, żeby oddać mocz do testów. Po powrocie przekazuję kobiecie pojemniczek i dziękując zabieram torbę. Czas na wizytę u doktora.
***
Po rozmowie z lekarzem mam robione EKG i echo serca. Sprawdzają mi ocenę składu ciała, procent tkanki tłuszczowej i mięśniowej. Szybko biegnę się przebrać w strój sportowy, po czym pod czujnym okiem fizjoterapeutów i trenerów od przygotowania motorycznego robię ćwiczenia na ocenienie jakości ruchu. Na koniec tych badań wchodzę na specjalne przyrządy mające zmierzyć siłę moich mięśni.
Wracam od ortopedy, który bada mi po kolei każde stawy. Wykonuje USG, rentgen i rezonans. Tych badań jest tak dużo, że gdy dają mi chwilę wytchnienia padam na krzesło. Jedna z pielęgniarek przychodzi do mnie z kubkiem wody i jakimś batonikiem proteinowym.
- Proszę. Zapewne nikt nie pomyślał o jedzeniu dla Ciebie.
Przyjmuję od niej te dary kiwając lekko głową. Kobieta jest może kilka lat ode mnie starsza, ale na twarzy nie ma ani jednej zmarszczki. Na raz upijam pół kubka wody przymykając oczy z zadowoleniem. Od rana nie miałam nic w ustach, a jest już południe.
- Dziękuję. Tego mi było trzeba - mówię odstawiając kubek pomiędzy swoje nogi. Zabieram się za rozpakowywanie batonika, a w tym czasie mój brzuch wydaje mało eleganckie dźwięki. Słysząc to nieznajoma chichocze.
- Za kwadrans poproszę Cię do gabinetu na wykonanie testów wydolnościowych i to będzie wszystko na dzisiaj - informuje mnie i odchodzi.
Zjedzenie batonika zajmuje mi z dwie minuty. Chcę jak najdłużej jeść, żeby oszukać swój brzuch. Dopijam resztkę wody. Widząc kosz po drugiej stronie korytarza wstaję, wyrzucam do niego śmieci i wracam na miejsce. Rozglądam się czy przypadkiem nie widać nigdzie brata, ale nie ma po nim ani śladu. Rozsiadam się wygodnie opierając głowę o ścianę. Dzisiejsza noc po raz kolejny była dla mnie trudna. Kolejny koszmar, przespane trzy godziny, a potem tępe patrzenie się w ścianę.
CZYTASZ
Please stay with me, stay with me / Pedri (Zawieszone)
Storie d'amore"Maybe we were meant to meet but not to be together?"