Rozdział 16

150 10 0
                                    

W hotelu ląduję koło szesnastej. Jedyne na co mam teraz ochotę to położyć się do łóżka i odpocząć. Nie jest mi to jednak dane, bo dostaję informację od brata, że mam zejść na dół, bo jedziemy coś zjeść. Zostawiam białą koszulkę i czarne spodenki, które mam na sobie. Porzucam torbę przy drzwiach. Biorę tylko torebkę, do której wrzucam telefon, portfel, chusteczki i kluczek do pokoju, gdy już szczelnie zamykam drzwi. Zjeżdżam windą do holu, gdzie mój wzrok od razu odnajduje moich najbliższych. Anika tuli się do Krzycha, który odpowiada na pytania mamy. 

- Jak Ci poszło? - pytam chłopaka, w chwili kiedy staję obok rodzicielki. 

- Lepiej niż świetnie, z tego co powiedział mi trener - mówi podekscytowany. - A Tobie? Próbowałem między badaniami Cię złapać, ale nie chcieli mnie odstąpić na krok - przygląda mi się z troską, choć to ja jestem starsza i powinnam rzucać mu tego typu spojrzenia. 

- Tulce był zadowolony. 

Ruszamy w stronę wyjścia, a blondynka wybiera sobie ten moment na idealny, żeby nas chwalić.

- Ja nie wierzę, że coś takiego się dzieje. Mój mężczyzna i najlepsza przyjaciółka zostaną zawodowymi piłkarzami - stwierdza poruszona. Odsuwa się od Krzycha i idąc obok mnie obejmuje mnie ramieniem. Powstrzymuję chęć odsunięcia jej od siebie. Spinam się tylko, ale nie odczuwa tego. Wchodząc na parking puszczam mnie, dzięki czemu rozluźniam wszystkie mięśnie. 

- Zawsze wiedzieliśmy, że wiele osiągniecie - oświadcza mama z dumą. W jej oczach dostrzegam masę uczuć. Łzy zbierają się w kącikach jej oczu, ale szybko je powstrzymuje wsuwając się do samochodu. Wszyscy idziemy jej śladem.

- Może jeszcze wstrzymajmy się z tym szczęściem dopóki nie otrzymamy pozytywnych informacji - proponuje chłopak, a ja go popieram. Ma rację. Teraz Anika z mamą niepotrzebnie się nakręcają, bo co jeśli coś pójdzie jednak nie tak i nas nie przyjmą?

- Jestem święcie przekonana, że już jesteście członkami drużyny. 

Pewność jaką słychać w słowach mamy zaskakuje mnie. Łapiąc wzrok brata w lusterku wstecznym widzę, że on też tego się nie spodziewał. Wraca jednak oczami na drogę, choć widzę zalążek uśmiechu na jego ustach. Spoglądam na nawigację, ale nie rozpoznaję adresu, ani tym bardziej nazwy restauracji. Widząc jednak, że mamy z pół godziny drogi poprawiam pas bezpieczeństwa i osuwam się minimalnie na siedzeniu. Dźwięk powiadomienia o nowej wiadomości sprawia, że telefon ląduje w moich dłoniach. Wchodzę na skrzynkę mailową od razu zabierając się za czytanie wiadomości od zarządu Lecha Poznań. 

Dziękują nam za fantastyczne stroje i informują, że w ramach podziękowania oprócz zapłaty mają dla nas karnety na mecz. Wysyłam szybką wiadomość zwrotną, że polecamy się na przyszłość i dziękujemy za prezent. Już mam wygasić ekran, gdy dostaję sms'a na numer telefonu. 

Numer nieznany:
Hej. Tu Pedri. Słyszałem, że świetnie Ci poszło na testach i treningu. Tulce jest z Ciebie dumny. Prawdopodobnie jutro zaproszą Ciebie i brata do biura, żeby ustalić warunki umowy. Mam nadzieję, że zmieniłaś zdanie i jednak zasilisz szeregi naszej rodziny.  

Od razu zapisuję sobie numer mężczyzny, a następnie jeszcze raz czytam wiadomość. Robi mi się miło, że napisał mimo tego, że nie musiał.

Ja:
Hej. Dzięki za informację. Po wczorajszej rozmowie z Tobą, mamą i dzisiejszej z trenerem podjęłam decyzję, że spróbuję. Najwyżej kibice mnie zlinczują.

Pedri:
Nawet nie wiesz jak się cieszę. I nie tylko ja, bo Gavi biega jak szalony po szatni mówiąc, że się zgodziłaś. Co do kibiców to nie martw się. Pokochają Cię :)

Please stay with me, stay with me / Pedri (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz