Część XXXIV

153 11 0
                                    


Setki dłoni zdzierały z niego ubrania, szarpały ciało pozostawiając na nim krwawiące rany. Krzyczał próbując je powstrzymać lecz jego gardła nie opuszczał żaden dźwięk. Ciemność wydawała się śmiać widząc jego nieudolne próby ucieczki, a panujący dookoła chłód sprawiał że wstrząsały nim dreszcze. Spadał coraz głębiej nie mogąc wyrwać się z mocnego uścisku, błagając w myślach by wszystko szybko się skończyło. Głowa pulsowała mu w rytm pędzącego serca lecz świat uparcie utrzymywał go w świadomości.

Miał wrażenie że minęły lata, a z jego ciała nie zostało nic oprócz kości owleczonych w poszarpaną skórę. Przez cały ten czas dłonie nie odstępowały go nawet na chwilę szukając czegoś w jego wnętrzu. Nieustępliwe nie zamierzały zaprzestać nawet gdyby rozsypał się w mięsną papkę nie przypominającą nawet człowieka. 

Długo zaciskał oczy bojąc się że nadejdzie chwila w której dotrą do jego twarzy by wyłupać mu gałki o zielonych tęczówkach. Męczył się w ciszy znosząc ból gdy jego poszarpaną talię otoczyły ciepłe dłonie tak inne od tych które dotąd go atakowały, a do pleców przyległa klatka odpędzając chłód gromadzący się w duszy. Nagle poczuł że znów jest całością i nie musi się bać. Nie widział postaci która go przytuliła lecz czuł że gdyby się odwrócił zobaczyłby swoją twarz. Ciepły oddech musnął jego ucho w momencie w którym zaczęli unosić się do góry. Dotąd nieustraszone dłonie odsuwały się jakby nie były w stanie stawić czoła całości jaką się stali. 

Im wyżej byli tym bardziej czuł jak druga osoba wchodzi w jego ciało wypełniając puste fragmenty duszy o których dotąd nie miał pojęcia. Bał się tego co z sobą niosła lecz nie protestował czekając na koniec transformacji. Gdzieś na końcu ciemności zauważył promyk złotego światła który przybliżał się tym szybciej im więcej trwogi zalewało jego serce.

***

Obudził się z uczuciem paniki każącej uciekać z miejsca w którym się znalazł. Oczy nie zdążyły przyzwyczaić się do światła gdy podniósł się z miękkiego materaca na który chwilę potem znów upadł. Syknął masując czoło którym uderzył w coś znajdującego się nad jego głową. 

Przez chwilę mrugał nie wiedząc czy na pewno żyje. Rozejrzał się dookoła wciągając powietrze które wydawało się zbyt czyste by mogło być czymś prawdziwym. Zakręciło mu się w głowie gdy fioletowe światło podrażniło jego zaspane oczy. 

Leżał w czymś przypominającym tubę wielkości człowieka. Górna część w którą uderzył wykonana była z zielonkawego szkła za którym można było zobaczyć duży pokój. Dół oraz boki stworzono ze srebrnego metalu do którego przymocowano duży ekran na którym wyświetlał się zarys ciała oraz podskakujące linie. Urządzenie pikało szybko jednocześnie mrugając czerwoną diodą.

Alojzy poruszył się niespokojnie czując jakby znalazł się w pułapce. Ostatnie co pamiętał to woda wypełniająca jego płuca oraz niepokojący sen przez który obudził się z przepoconym ciałem. Nie wiedział ile był nieprzytomny nie zamierzał jednak zostać w tym miejscu na tyle długo by dowiedzieć się co stało się po tym gdy stracił przytomność. Organizm nakazywał mu uciekać, a serce groziło wyskoczeniem z piersi boleśnie obijając się o żebra. Wyczuwając jego zdenerwowanie umieszczone w rogach tuby małe zraszacze wypuściły mgiełkę wypełniając powietrze zapachem medykamentu. 

Uderzył w szklaną szybę szukając wyjścia nim znów odpłynie. Czuł że para wnika w każdy por jego ciała, a serce zwalnia pod wpływem lekarstwa. Kilka sekund później kończyny zaczęły wiotczeć zabierając ze sobą panikę z jaką się obudził. Przesunął dłonią po ściance tuby gdy w końcu znalazł to czego szukał. Przycisk znajdował się tuż nad jego głową zasłonięty przeźroczystą osłonkom. Bez wahania dostał się do środka po czym nacisnął go kilkakrotnie bojąc się że zostanie na zawsze uwięziony w maszynie. 

Zakazane połączenie (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz