3.

537 33 49
                                    

Felix
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nigdy bym o tym nie pomyślał, a jednak wykańczający trening okazał się być zbawieniem po tygodniowej przerwie na odetchnięcie. 
Spojler - wcale nie odetchnąłem. Byłem wręcz bardziej zmęczony, choć wydawało mi się to już niemożliwe. 

Miałem dość ciągłego zadręczania się coraz bardziej dobijającymi myślami, które nigdy nie powinny były ziścić się w mojej głowie. 
Mogłem powiedzieć i pomyśleć absolutnie wszystko, ale jednego byłem pewien - nienawidziłem Go. I wbrew pozorom nie dlatego, że wykorzystał mnie nic nie czując, a dlatego, że dał mi odejść tamtego dnia. 

Nie lubiłem do tego powracać. 
Trzask drzwi i mój głośny płacz. Ręce we włosach i łzy ściekające po mojej szyi. Czułem się, jakbym stracił wszystko. Jakby cały mój świat zabrał się razem z Nim gdzieś daleko. 
Szum w uszach i niewinnie błyszcząca żyletka przy przedramieniu. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale tamtego dnia...
Krew na białych płytkach i wspomnienie jego słodkich ust - kolejna rana. Zawroty głowy i brązowe tęczówki, wpatrujące się tak hipnotyzująco w moją twarz - następna. 

- Felix! - na całe szczęście stosunkowo szybko przerwałem, zatrzymując się w porę przed natłokiem nieprzyjemnych emocji. - Przyniosłem nam lunch. 

Yang Jeongin zawsze pojawiał się w najlepszych momentach. Był taki czarujący i uroczy, że uśmiech nawet w najgorszych momentach cisnął się na moje usta. 

- Dzięki młody. Jak wam idzie?

- Ah, ciężki dzień. Chłopaki totalnie nie mogą się skupić... - przyznał, upijając łyk swojej kawy - jak idzie tobie? 

Przygryzłem delikatnie wargę. 
Czasem nachodziła mnie myśl o tym, że chciałbym być w zespole tak, jak Yang. Bycie solistą z czasem stawało się przytłaczające, a nawet nudne. 

- Cóż, dopadła mnie ostatnio nieskończona motywacja. Skończyłem pisać piosenkę - rzuciłem, biorąc łyżkę ryżu do ust - zresztą, pewnie słyszałeś kawałek. Jestem już w trakcie nagrywania. 

- Słyszałem. I nie powiem, że nie jestem pod wrażeniem. Od miesięcy nic nie wydawałeś, twoi fani oszaleją! 

- Oh, mam taką nadzieję. Sam tekst wiele mnie kosztował, jak nigdy! - wywróciłem oczami - widzisz. To się nazywa „wypalenie zawodowe", czy jak oni to tam zwali. 

Spojrzałem na niego kątem oka, zauważając delikatny uśmiech na jego twarzy. Wypieki dekorujące mu policzki z niewiadomych powodów sprawiły, że ułożyłem swoją głowę na jego barku. 

- Hyung? - zwrócił się w końcu, gdy po dłuższej chwili cisza zaczęła być przytłaczająca - czy ta piosenka jest o kimś?  


Hyunjin 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- To miało być załatwione na dzisiaj - rzuciłem ze spokojem - dlaczego nie jest nawet rozpoczęte? 

Starałem się zachować racjonalne myślenie, mimo że od środka niemalże gotowałem się ze złości. 
Na mojej gali wszystko miało być dopięte na ostatni guzik. Nie miałem czasu na niedopatrzenia. 

- Przepraszam, panie dyrektorze. Zajmiemy się tym dzisiaj. 

- Nie macie innego wyjścia - przyznałem, pociągając łyk swojej kawy - do jutra maksymalnie ma być gotowe. Do widzenia. 

Po moich słowach mężczyzna czym prędzej wyszedł z mojego gabinetu, a ja od razu zajrzałem w stertę równo ułożonych papierów. 
Wziąłem długopis w dłoń, przystawiając go do jednej z kartek z zamiarem wykonania na niej sprawnego podpisu, jednak przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. 

MinSu 
Kupiłam sukienkę! 
Mogę zadzwonić? 

Westchnąłem cicho, odkładając urządzenie na biurko. Z powrotem skupiłem się na papierach, niedługo później podnosząc się ze swojego fotela w celu zabrania ze stojącego nieopodal regału  potrzebnej teczki, gdy mój telefon ponownie wydał z siebie ten rozpraszający i irytujący odgłos. 

MinSu
Hyunjin, skarbie? 
Chyba nie jesteś aż tak zajęty, żeby nie odpisywać mi od samego rana...

- Co ty możesz wiedzieć - mruknąłem sam do siebie, wyciszając urządzenie sprawnym ruchem - zresztą, może po prostu nie chcę ci odpisywać. A raczej na pewno - dodałem, po chwili kręcąc głową - to już chyba paranoja. 

Po chwili z telefonu wydobyło się ciche burczenie, a ja zacisnąłem zęby, odbierając w irytacji nie siląc się nawet na sprawdzanie kto dzwoni. 

- Halo? - warknąłem. Zabrzmiałem bardziej nieprzyjemnie, niż mogłem się tego po sobie spodziewać. 

- Dzień dobry, pan Hwang? 

- Dokładnie. Kto dzwoni? - spytałem, wzdychając głośno, gdy w słuchawce usłyszałem męski głos. 

- Dzwonię z agencji muzycznej. Pańska narzeczona prosiła o zorganizowanie na pański ślub artysty spod naszych skrzydeł. Czy to aktualne? 

- Tak, tak - rzuciłem od razu, w międzyczasie wypełniając jakieś papiery. Nie miałem najmniejszego pojęcia o tym, co mówił do mnie mężczyzna z słuchawki - proszę załatwić to z moją narzeczoną. 

- Jasne, dziękuję bardzo. Skontaktujemy się z nią. Zapewniamy, że nasze usługi państwa nie zawiodą. 

- Dziękuję - rzuciłem niechętnie, rozłączając się w pośpiechu. 

Hyunjinnie 
Mam naprawdę dużo na głowie, nie będę zajmował się ślubem. 



kocham was

𝗠𝘆 𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱'𝘀 𝗯𝗿𝗼𝘁𝗵𝗲𝗿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz