Hyunjin
~~~~~~~~~~~~~~~~Kolejny długi dzień w pracy przyprawił mnie o ból głowy.
Czułem, że potrzebuję odpoczynku. Pierwszy raz od dawna.W moich myślach ciągle siedział tajemniczy chłopak, z którym spotykałem się od jakiegoś czasu co wieczór. "Sunshine". Jego drobna postura, którą z trudnością ujrzałem tamtej nocy. I ten dziwnie znajomy głos.
Wczorajszego wieczoru nie było go tam. Czekałem parę godzin, ale ten się nie zjawił.
Przyznam - byłem zawiedziony i rozczarowany wracając do domu w środku nocy z tak ciężka oraz pełną myśli głową. Bez usłyszenia jego głosu. Bez tego dziwnego uczucia ciepła w moje klatce piersiowej, które pojawiało się zawsze po spotkaniu z nim. Gdzieś przewinęły się nawet pewne obawy, że już go nie zobaczę lub co gorsza - że coś mogło mu się stać.Sam nie wiedziałem dlaczego aż tak mocno się do niego przywiązałem. Nawet nie znałem jego imienia, nie wiedziałem jak wygląda. Tak naprawdę nie wiedziałem o nim nic.
A jednak sprawił, że wszystko, o czym myślałem kręciło się wokół niego.
Liczyłem czas do naszego potencjalnego spotkania, zastanawiałem się nad jego tożsamością, a gdy się nie pojawiał - sprawiał, że czułem się samotny.
Czy miałem obsesję?
Tego nie wiedziałem. Nie potrafiłem nazwać uczucia, które pojawiało się we mnie, gdy słyszałem to znajome łamanie gałęzi dochodzące z ciemnego lasu, gdy oczekiwałem jego przybycia. W zupełnej ciszy. Przy świetle księżyca.Minsu, z kolei, wciąż prowokowała mnie i rozpoczynała kolejne kłótnie, w których coraz rzadziej miałem cokolwiek do powiedzenia - nie obchodziło mnie, co myślała. Mój umysł wciąż zaprzątał chłopak, który na tamten moment był jedyną osobą, przed którą potrafiłem się otworzyć.
Wchodząc do domu, nie odezwałem się słowem. Ściągnąłem buty, zostawiając je w korytarzu i niemalże od razu udałem się do swojej garderoby, aby się przebrać.
W moich planach było już tylko to, aby wsiąść na motor i znów spotkać tego tajemniczego chłopaka. Bardzo chciałem wierzyć w to, że tego wieczoru pojawi się w miejscu naszych spotkań.Jechałem nieuważnie, jak nigdy wcześniej. Sam nie wiedziałem, co mną kierowało. Przekroczyłem limit prędkości conajmniej dwukrotnie, ale nie przejmowałem się tym. Musiałem już go usłyszeć.
Musiałem spojrzeć w ten tak dobrze mi znany księżyc i poczuć delikatny powiew wiatru muskający moją twarz. Oglądać z góry oświetlone neonami ulice Seulu i śmiać się. Szczerze się śmiać. Tak, jak za dawnych lat.Schodząc z motoru miałem mętlik w głowie. Czułem, że nie wytrzymam, jeśli nie usłyszę go tej nocy.
Dlatego też serce niemalże wyskoczyło mi z piersi, gdy na moim miejscu ujrzałem czyjąś postać. Był to chyba chłopak. Miał kaptur na głowie, ale trudno było mi cokolwiek więcej powiedzieć, gdy siedział do mnie tyłem.- Przepraszam... kim jesteś i co tu robisz? - spytałem ostrożnie, zbliżając się w jego stronę małymi krokami.
- Przybyłem tutaj, aby zobaczyć się z tobą - odparł po chwili ciszy nieznajomy, a ja zmarszczyłem brwi.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - mój głos zadrżał w niepewności kiedy powtórzyłem się nieco agresywniej niż wcześniej.
- Przybyłem zza światów... jestem tobą z przyszłości... - wyszeptał, a ja westchnąłem cicho, wywracając oczami w złości i rozdrażnieniu.
To chyba znaczyło, że nie spotkam się z Sunshine i tej nocy.
- Świr - rzuciłem pod nosem, mając w planach udać się gdziekolwiek, gdzie będę mógł uniknąć interakcji z tym dziwnym typem, jednak coś mnie zatrzymało.
- Moon, głuptasie - odezwał się w ostatnim momencie, a ja aż zamrugałem kilkukrotnie z wrażenia - wracaj tu.
- Sunshine? Dlaczego tutaj siedzisz i nie chowasz się jak zwykle w krzakach? - spytałem, z powrotem odwracając się w jego stronę. Uśmiech mimowolnie wcisnął się na moją twarz - przestraszyłeś mnie!
- Mogę wrócić w krzaki jeśli chcesz - chłopak zaśmiał się cicho - mam dość takiej rozmowy na odległość. Chciałbym chociaż raz poczuć cię obok siebie... - rzekł cicho.
- Jestem trochę zdezorientowany... to znaczy, że mogę usiąść obok ciebie?
- Bardzo bym się cieszył, gdybyś to zrobił. Szczerze, trochę tego teraz potrzebuję...
W celu zachowania naszej umowy o anonimowości, również zarzuciłem kaptur na swoją głowę i niepewnie podszedłem do chłopaka. Nie musiałem długo się zastanawiać nad tym, co robię. W zupełnej ciszy usiadłem obok niego.
Już miałem coś powiedzieć, gdy ten znienacka wtulił się w moje ciało.Z początku zupełnie nie wiedziałem, jak zareagować. Od dawna nikt nie zbliżył się do mnie w ten sposób. Tym bardziej z własnej woli.
Przyjemne dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa, a po chwili moje ręce objęły jego całkiem drobną talię.- Co się stało? Dziś to ja zamieniam się w słuch - szepnąłem, czując jak jego łzy moczą moją bluzę.
- Po prostu... wszystko się psuje. Nawet nie chce mi się o tym wspominać... możemy po prostu... po prostu tak chwilę zostać?
Jego drżący głos łamał moje serce. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Tak naprawdę pierwszy raz go widziałem...
To był szok. Zawsze był taki szczęśliwy, optymistyczny...
Coś naprawdę złego musiało się stać.
Ale jego drobne, wtulone we mnie ciało sprawiało, że serce biło mi mocniej.- Tak długą chwilę, jak tylko potrzebujesz, Sunshine - szepnąłem, układając swoją głowę na jego i kierując swój wzrok w tak dobrze znany mi księżyc.
Tamtej nocy świecił szczególnie jasno.
hej misie pysie
moja wena ostatnio jest tragiczna
aż trochę się boję o to, co dalej będzie z wieloma moimi książkami i tym kontem 😨
W każdym razie, przepraszam że znów musieliście tak długo czekać na rozdział. Strasznie walczę ze sobą, aby w ogóle usiąść i coś napisać.
Ale koniec tych smętów!!! Oto i rozdział, enjoy it 😊
wpadłam ostatnio na świetny pomysl, że na początku każdego wrzuconego rozdziału będę wam dodawała piosenkę, ktorej słuchałam przy pisaniu go, abyście mogli ją sobie włączyć i przeczytać rodzial (i zrozumieć mój vibe przy pisaniu go 😈)
zaczynamy od dziś
do zobaczenia! 🩷"Ultraviolence" - Lana del Rey
"Art Deco" - Lana del Rey
CZYTASZ
𝗠𝘆 𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱'𝘀 𝗯𝗿𝗼𝘁𝗵𝗲𝗿
FanfictionHyunjin już dawno zaczął nowe życie. Bez zmartwień oraz przeszłości. Nie liczyło się dla niego nic po tym, jak Lee Felix zatrzasnął przed jego twarzą drzwi. I niby wiedział, że jest winny. Ale życie pełne urozmaiceń w pięknym Los Angeles nie pozwala...