2.

436 30 31
                                    

Hyunjin
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Jasne - zapisywałem coś szybko na moim komputerze, kiwając głową - ma być gotowe do piątku, dokładnie.

Światła budzącego się do nocnego życia Seulu wpadały do mojego gabinetu przez ogromną, przeszkloną ścianę. Zazwyczaj o tej porze wychodziłem już z pracy. W ostatnim czasie jednak działo się dużo więcej niż przeciętnie.

W końcu odłożyłem słuchawkę i oparłem swoją głowę o oparcie mojego fotela, wzdychając głośno. Przymknąłem powieki, niezdarnie rozpinając jeden guzik swojej koszuli i delikatnie luzując krawat.

Tym razem nie zbudziło mnie nawet pukanie do drzwi. Mruknąłem jedynie ciche: „proszę", oblizując swoje usta.

- Panie dyrektorze... - w pomieszczeniu szybko pojawił się mój asystent z telefonem w dłoni - pańska narzeczona...

Wywróciłem delikatnie oczami, przywołując mężczyznę do siebie gestem ręki. Przejąłem od niego telefon, odchrząkując cicho.

- Dlaczego dzwonisz na mój telefon służbowy? - spytałem, nawet nie siląc się na przywitanie.

- Długo cię nie ma i pomyślałam, że na prywatny nie odbierzesz... - zaczęła, a ja przejechałem dłonią po swojej twarzy.

- Za dużo myślisz. Jestem w pracy, nie przeszkadzaj mi, jeśli to nic istotnego - mruknąłem, rozłączając się.

Oddałem telefon mężczyźnie i spojrzałem na niego z opóźnionym refleksem. Jego twarz była bledsza niż zazwyczaj. Westchnąłem głośno, wstając, aby poklepać młodszego po ramieniu. Spojrzał na mnie nieco zdziwiony i zakłopotany, a ja uśmiechnąłem się delikatnie.

- Coś nie tak, panie dyrektorze?

- Idź już do domu, młody - rzekłem spokojnie - jesteś przemęczony. Weź sobie urlop do końca tego tygodnia.

- Ale...

- Będzie opłacony - dodałem, widząc, że ma  wątpliwości. Jego mięśnie lekko się rozprężyły, a ja zabrałem dłoń z ramienia, spoglądając w duże okno - i tak powinieneś był już dawno dostać podwyżkę. Więc i tym się zajmę - kiwnąłem głową.

- Ale ostatnio jest bardzo dużo pracy... - westchnął cicho.

- Poradzimy z tym sobie - zapewniłem, odganiając go ruchem dłoni - już, uciekaj. Zanim zmienię zdanie.

Mężczyzna w końcu uśmiechnął się szeroko, ukazując szereg swoich białych, prostych zębów. Ukłonił się nisko, machając mi radośnie na pożegnanie. Z cichym prychnięciem odmachałem mu, patrząc jak drzwi zamykają się za jego plecami.

Wiedziałem, że czekał mnie ciężki tydzień. Kolejne przygotowania do ogromnej gali firmowej, która miała odbyć się już niebawem, połączyły się z przygotowaniami do mojego ślubu z MinSu. Osobiście, pierwsza z wymienionych uroczystości była dla mnie priorytetowa. I to właśnie niezmiernie denerwowało moją narzeczoną, która ostatnimi czasy stała się jednym z powodów, dla których dłużej przebywałem w swojej firmie.

elo

𝗠𝘆 𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱'𝘀 𝗯𝗿𝗼𝘁𝗵𝗲𝗿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz