rozdział 2

37 4 43
                                    

boże święty

Głowa Dreama pulsowała ostrym bólem, ale to nie było jego największym zmartwieniem. Okno najbliższej chaty rozświetliło się, a zaraz później w kilku innych domach również pojawiło się światło. Nie dość, że obudził całą wieś, to jeszcze jego rodzice od razu zorientują się, że uciekł.
Zaklął i rozejrzał się w poszukiwaniu drogi ucieczki. Zauważył jedną uliczkę spowitą w cieniu i rzucił się w jej stronę.

Przez uderzenie w głowę miał pewne trudności z utrzymaniem równowagi, więc lekko się zataczał. Biegł najszybciej jak mógł, w płucach go paliło i brał coraz płytsze oddechy. Uliczka się skończyła, skręcił w prawo i oparł się o ścianę jakieś domu. Usłyszał za sobą głosy - wieśniacy zaczęli wychodzić z chat. Poczuł coś ciepłego na czole- przetarł je dłonią i zobaczył na niej krew.

-Cudownie. Po prostu cudownie.

Zakrwawioną dłonią oparł się o ścianę i ostrożnie wyjrzał zza domu. Na końcu alejki, którą biegł, widział kawałek placu głównego, gdzie wokół dzwonu zebrała się grupka ludzi.
Oparł się o ścianę, zamknął oczy i głęboko odetchnął.

Oparł się o ścianę, zamknął oczy i głęboko odetchnął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-No to jestem w dupie. - jęknął. To nie miało tak wyglądać.

-Dream? - cichy damski głos wybrzmiał gdzieś ponad nim. Chłopak zamarł w bezruchu.

Nagle tuż nad jego głową rozległ się trzask i Clay znów dostał w głowę, tym razem otwierającym się oknem. Upadł na ziemię i na kilkanaście sekund stracił przytomność.

-Kurwa! Jezus Chrystus Dream!

Otworzył oczy. Nad nim pochylała się jakaś postać. Kathrina?

-Chryste, co ci się dzieje? Krwawisz! Co się stało? Ktoś cię zaatakował? Słyszałam dzwon...

Mimo, że Clay był zdezorientowany, słyszał szum w głowie i nie całkowicie kontaktował z rzeczywistością, to udało mu się uformować jakąś myśl i to nawet nie taką głupią.
Z wysiłkiem podniósł się z ziemi i dramatycznie się krzywiąc złapał się za głowę. Szybko się rozejrzał; znajdowali się na skraju wioski, tuż pod lasem. Zamierzał pobiec właśnie tam, między drzewa, więc wskazał Kathrinie drogę wiodącą w zupełnie przeciwnym kierunku.

- Tam pobiegli! Jestem pewien. - zastanowił się -Było ich czterech... ubrani na czarno, złapali mnie na spacerze, oni mają.. mają noże! - starał się wyglądać na przestraszonego. Dziewczyna chyba to kupiła.

-Pobiegnę po ojca! - roztrzęsiona zaczęła otwierać drzwi do swojego domu. Dream musiał się powstrzymać, by się nie uśmiechnąć. Wszystko szło zgodnie z planem. Pan Smith był dość sporych rozmiarów, więc Clay będzie miał sporo czasu, zanim ten zwlecze się z łóżka i wyjdzie na dwór.

Złapał ją za rękę.

-Oni tu wrócą. Wrócą po mnie. - szepnął.

Kathrina wyglądała jakby miała paść na miejscu. W każdej innej sytuacji zaniósłby ją prosto do lekarza. Przez ułamek sekundy nawet zrobiło mu się jej szkoda. Ale tylko przez chwilę.
Cieszywszy się w duchu, że jego fortel zadziałał, pchnął ją lekko w stronę drzwi. Gdy tylko usłyszał jej kroki na schodach, przystąpił do akcji.
Złapał ostry kamień i przycisnął go przedramienia. Syknął z bólu, kiedy polała się krew, ale potrzebował jej teraz. W pośpiechu usmarował nią ścianę domu, zostawił tam kilka odcisków dłoni. Strząsnął krople z ręki. Będzie to bolesna rana, ale musiał upozorować miejsce walki. Zrzucił z parapetu doniczkę z kwiatami, kopnął mocno w drewniany płotek, który złamał się pod siłą uderzenia.

zaraz się rozpłaczę - opowiadanie ironiczneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz