okej, dobra, wiem, że nie pisałam nic przez dwa miesiące-
sory ze to tyle trwało, ale byłam przekonana, że zupełnie nikt nie przeczytał mojego poprzedniego rozdziału i to ciut mnie zdemotywowało :3
ale KotPoland you are the real one!!
jak zobaczyłam, że jednak jest jakiś komentarz, to się wzięłam za siebie i zaczęłam to pisać!ogólnie, to przypomniałam sobie, że potrzebujemy się poruszać ciut szybciej, więc, choć z chęcią rozpisywałabym się o iście nieprzyjemnej, uciążliwej, bolesnej i długiej podróży Dreama i podobnie wyglądającym treningu Georga, to jednak musimy się sprężać. TIME SKIP!
a i jakbyście się jeszcze nie zorientowali: gdy fragment zaczyna się '' :) '' jest to POV Dreama, kiedy '' 0-0 '' to George. ale to chyba było logiczne xD
:)
Dream postawił łóżko w kącie komnaty oświetlonej jedynie małym zbiornikiem bulgoczącej lawy. Ogrzewała zbyt skromną przestrzeń i bardzo szybko zrobiło się w niej gorąco. Nie było żadnego przepływu powietrza, ponieważ zabarykadował się w pomieszczeniu sporą ilością ziemi, zza której słyszał teraz pojękiwania zombie.
Z ściśniętym żołądkiem rozłożył Perły na ramie kwadratowego portalu. Cieszył się, że miał kilka zapasowych, ponieważ z trzęsących się dłoni wypadły mu i zbiły się dwie kule. Gdy położył ostatnią Perłę w wgłębieniu portalu, przestrzeń wewnątrz kwadratu zamigotała i nagle obraz podłogi zastąpiła czarna otchłań. Małą komnatę wypełniło niskie buczenie.
Poprawił torbę na ramieniu. Zawiązał mocniej buty i wziął ostatni łyk wody. Zamknął oczy próbując się uspokoić. Bał się. Bał się i to bardzo. Spojrzał za siebie na zasypane ziemią drzwi. Stawianie czoła kilku zombie i pająkom wydawało się znacznie lepszym pomysłem, niż walka ze Smokiem i Bóg wie czym jeszcze, czekającym na niego, w tym tajemniczym wymiarze. Nie zaszedł jednak tak daleko, tylko po to, by poddać się przed samym portalem. Wszedł po kamiennych schodkach i stanął na krawędzi czarnej otchłani.
Zrobił krok i świat pochłonęła ciemność.
0-0
George został siłą wytargany z łóżka. Nie za bardzo mu się to podobało.
-Co to ma kurwa być?! To jakiś żart!? Jest środek nocy! Postawcie mnie natychmiast! To rozkaz! Czy was wszystkich kompletnie pojebało?! Nie możecie tego robić! Jestem przecież pierdolonym księciem! - wydzierał się okładając pięściami nieszczęsnych strażników, którym zostało przydzielone zadanie sprowadzenia go na dół. Był na tyle uparty, że Endermani zmuszeni byli do niesienia go na rękach.
-Wybacz Kaih-yo Anyam k'd. Rozkazy Króla. - mruknął jeden z Endermanów. George w odpowiedzi walnął go w kolano.
-Noyass... - syknął strażnik i od tego momentu trzymał się na bezpieczną odległość.
[noyass - shit :3 ]
-George, opanuj się. - zdrętwiał na dźwięk głosu swojej matki. Endermani, wyczuwszy, że się uspokoił, postawili go na ziemi.
-Matko, co to ma znaczyć? Co się... - zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć.
-Zostaniesz przetransportowany na Wyspę Główną. Człowiek zaczął kopać w stronę Twierdzy.
Kompletnie go zatkało. Zaschło mu w gardle. Nie, nie, nie! To się nie dzieje naprawdę!
-Mówiłaś... - musiał odchrząknąć, bo zamiast słów, z jego gardła wydobył się pisk. -Mówiłaś, że mamy jeszcze więcej czasu.
CZYTASZ
zaraz się rozpłaczę - opowiadanie ironiczne
FanfictionSTOP TO JEST ŻART tak więc- tytuł adekwatnie opisuje treść. pisząc to płakałam bardziej niż nawet nie wiem do czego to porównać. i tak, okładka jest robiona w paintcie :D celowo tak wygląda, serio 😭 Znalazłam moje notatki sprzed kilku lat i chyba z...