2. JAK DO TEGO DOSZŁO?

165 10 3
                                    

Sobota, perspektywa Olii

— No hej maleńka! — rzuciłam od razu całując w policzek zaspaną, Luizkę.

— Co ty tu robisz tak wcześnie? Nie ma nawet siódmej.

-— Ajj Luizka nie marudź, wyśpisz się w samolocie. A teraz szybko ubieraj się, chłopacy w międzyczasie wezmą twoje rzeczy i zapakują do auta.

— W jakim samolocie? O czym ty do cholery mówisz? Olii powiedziałam ci jasno, że nigdzie z tobą nie lecę. Naprawdę nie mam na żadne wakacje przestrzeni w swoim życiu teraz. I tak już mi ratujecie życie tym, że mogę na trochę zatrzymać się w mieszkaniu Antka. Poza tym mówiłaś, że będziesz ze mną w nim mieszkać przez te kilka dni, coś się zmieniło?

— Ajj no troszkę tak, wiesz jak jest z Antkiem. Nic się nie da zaplanować, poza tym praca mnie też wzywa. Dlatego to świetny pomysł, żebyś z nami jechała. Przez pierwsze dwa dni będziemy mieć luz na statku a resztę urlopu spędzimy w centrum Hiszpanii w luksusowym hotelu. Ty będziesz miała dużo czasu dla siebie, gdy ja będę zajęta pracą, a resztę czasu będzie mogły spędzać razem, nadrabiając zaległości. Nie daj się prosić. - dodałam, patrząc na nią maślanymi oczami.

— Nie ma takiej możliwości i nie próbuj mnie brać na litość.

— Luizka już wszystko opłaciłam, to będzie cudowny czas. Prawda Antonio, że Luizka musi z nami jechać? — powiedziałam, patrząc na niego, gdy pojawił się w progu mieszkania.

— Nie, nie i jeszcze raz nie. Nigdzie nie jadę. — zaprotestowała Luiza.

— Nie no dziewczyno ja z tobą oszaleje. Antek proszę przekonaj ją.

— Mówisz i masz słodziaku. — Antek powiedział to, obejmując od tyłu Luizkę i przykładając do jej ust i nosa jakąś szmatkę. Czas dla mnie zwolnił, patrzyłam na niego otępiała, widząc jak Luizka walczy z nim, by po chwili opaść w jego ramiona.

— Coś ty do cholery zrobił?! — krzyknęłam zszokowana jego zachowanie.

— Pilnuj się. — upomniał mnie stanowczym tonem. — Zależało ci, żeby z nami pojechała, to proszę, pojedzie bez marudzenia. Nie mam przecież zamiaru się z nią użerać a tym bardziej ją przekonywać do tego. Zbierz do torby jakieś jej rzeczy przydatne na wyjazd a resztę odwieziemy do mieszkania. Masz pięć minut, będzie spala tylko kilka godzin, i lepiej by było, żeby obudziła się dopiero w samolocie.

— Przecież ona się wścieknie jak się obudzi! —  powiedziałam spanikowana.

— A to już jest twój problem skarbie. Ja tylko spełniłem twoje życzenie.

Niewiele myśląc wzięłam z ziemi jej torbę z ubraniami, które miała spakowane, dorzuciłam do niej tylko kilka sukienek, które wydaje mi się, że są już na nią za duże oraz dorzuciłam trochę kosmetyków. Zamykając drzwi na klucz, przeżegnałam się mając nadzieją, że nie będzie chciała mnie zabić, gdy tylko się obudzi.

Gdy tylko wysiedliśmy na płycie lotniska, czułam w powietrzu, że będę kłopoty.
Antonio z Luizką na rękach skierował się od razu na tył samolotu, do kabiny sypialnianej, która należała do szefa. Według planu Antonia mieliśmy ją tam położyć w łóżku, do czasu aż lek nasenny przestanie działać. Był tylko jeden problem, którego Antonio nie przewidział. Mianowicie był to sam szef we własnej osobie, stojący na środku sypialni, który właśnie zapinał koszule. Stanęliśmy z Antoniem jak wryci. Gdy ja opuściłam głowę w dół z wyrazem szacunku, Antonio się odezwał.

— Najmocniej przepraszamy drogi donie. Nie wiedziałem, że tu jesteś. Inaczej nigdy bym sobie nie pozwolił na wtargnięcie tu bez uprzedzenia.

— Co tu robicie?

—  Chcieliśmy położyć jedną z dziewczyn do łóżka, jest to gość, mojej partnerki. Spędzi z dziewczynami dwa tygodnie w Hiszpanii. Oczywiście, nie będzie z nimi pracować. Olivia z góry pokryła wszystkie koszty.

—  Gość? To dlaczego do cholery wygląda jakby była uśpiona lekami?

—  Bo nie miałem cierpliwości do niej i jej wymówek, dlaczego nie chce jechać.

— Mam nadzieję, że ją sprawdziłeś, przed wniesieniem jej na mój teren.

—  Oczywiście, jeśli tylko szefie chcesz, zaraz mogę ci dostarczyć jej teczkę.

— Nie trzeba, jednak poinformuj Matteo i kapitana, że zmieniamy plany. Chce, żeby dziewczyny były jednak w najbliższym czasie w fortecy. Wszystkie.

— W fortecy? Rozumiem, w takim razie Olivia zmieni plany i zostanie w Polsce jeszcze przez kilka dni ze swoją koleżanką. Odniosę tylko dziewczynę do samochodu i możemy startować. Czy może tak być?

— Niejasno się wyraziłem mówiąc, że chce, aby wszystkie dziewczyny były w fortecy?

— Rozumiem, w takim razie odstawię tylko dziewczynę. Ona jest obca, więc nie może z dziewczynami przebywać na terenie fortecy.

— Samolot już jest zamknięty, nie będziesz mi tu teraz robił cyrków. To ja decyduje kto może być w fortecy a kto nie. Dziewczyna miała mieć wakacje, to niech ma. Załóżcie jej tylko czerwoną bransoletkę na nadgarstek i poinformuj ochroniarzy, że jest nietykalna jako gość. Powiedzcie jej też o zasadach panujących w fortecy, ma się dostosować. Inaczej sam wyciągnę konsekwencje. Ma się tylko trzymać na uboczu, zasada dotycząca wspólnych posiłków obowiązuje tylko naszych ludzi, więc będzie jadła osobno. Zresztą tam, gdzie mają wstęp nasi ludzie, ona ma nie mieć. Niech też jeden z ochroniarzy ma ją ciągle na oku, nie chce mieć żadnych problemów. Rozumiem również, że sposób jej nakłonienia do wakacji nie będzie generował żadnego problemu. Prawda?

— Oczywiście, że tak. Wszystko odpowiednio przygotowałem. Dziewczyna też nie ma żadnej rodziny, partnera ani bliskich znajomych. Jej nieobecności nikt nie zauważy.

— Daj mi ją i się wynoście.

Z ciarkami na plecach słuchałam tej rozmowy, gdy tylko Antek podał szefowi Luizkę, czym prędzej wyszliśmy z sypialni.

— Japierdole i co teraz?

— Wpędzisz mnie do grobu Olivia swoimi durnymi pomysłami. Chyba dawno ci już nie przypominałem, jakie są zasady. Jeśli nie chcesz żebym musiał ci je przypominać, dopilnuj, żeby młoda nic nie odpierdoliła i dostosowała się do zasad. Dwa tygodnie i ani dnia dłużej. Z jej charakterem, nie wróżę niczego dobrego.

— Antonio czy ja się przewidziałem? Co ta gówniara tu robi?

—  Spędzi z nami dwa tygodnie, w ramach wakacji, jakie zaplanowała jej Olivia. Szef kazał przekazać, że plany się zmieniają, chce, żeby wszystkie dziewczyny były w fortecy, wyraził zgodę również na jej pobyt.

— W fortecy? Ty ją lepiej w pokoju na te dwa tygodnie zamknij, jeśli chcesz, żeby przeżyła. Szef nie będzie taki pobłażliwy jak ja ostatnio. Po ostatnim incydencie powinna, nie móc usiąść na tyłku przez tydzień według mnie. A gdyby wtedy trafiła na szefa... To ta twoja laleczka z pewnością musiałaby sobie już szukać nowej koleżanki.

— Mam tego świadomość, przepraszam za tamten incydent. Dopilnuje, żeby już się nie powtórzył.

— Jasne, siadajcie i zapnijcie pasy. Zaraz startujemy.

Gdy tylko usiedliśmy a Matteo się oddalił, spytałam:

— Sądzisz, że nic jej nie będzie? Martwi mnie to, że została sama z szefem.

— Nie o nią się martw tylko o nas, będę miał przejebane jak coś odpierdoli. A tobie nie puszczę tego płazem, możesz być tego pewna. — odpowiedział mi chłodnym tonem.

Co racja to racja, Luizka potrafi wpakować się w niemałe kłopoty. A tym razem, gdy ona się w nie wpakuje, to pociągnie mnie za sobą na dno. Problem jest tylko taki, że nie znając mojego świata i nie wiedząc jakie zasady w nim panują, może nas wpędzić w te kłopoty nieświadomie, z prędkością światła.

Mam nadzieję, że wam się podoba. Rozdziały będą się pojawiać raz lub dwa razy w tygodniu. Dajcie koniecznie znać co sądzicie!♥️

Pozdrawiam, wasza Malenka__

FATUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz