4.POCZĄTEK

159 12 6
                                    

Nie wiem, ile czasu minęło do momentu, gdy poczułam jak ktoś próbuje mną potrząsać, próbując przywrócić mnie do rzeczywistości. Słyszałam jakieś krzyki i zamieszanie jednak miałam wrażenie, jakbym słyszała to, będąc pod wodą. Mój organizm znów płatał mi figle, odcinając moją świadomość. Choć tak bardzo tego nie chciałam, czując, że mogę być w zagrożeniu.

Gdy w końcu udało mi się otworzyć oczy, byłam w całkowicie innym miejscu. Leżałam znów na łóżku, jednak tym razem, nie w samolocie a w jakimś małym pokoju. Łóżko stało przy lewej ścianie, obok niego była szafka nocna, naprzeciwko zaś szafa i komoda. Po prawej stronie pokoju natomiast było okno i toaletka z kosmetykami. Pokój był urządzony w jasnych kolorach, ściany miały odcień beżowy, a podłoga była zrobiona z białego drewna.

Gdy chciałam wstać, poczułam, że moja lewa ręka jest przypięta do metalowej ramy łóżka. Momentalnie ogarnęła mnie panika. Gdy chciałam się z tego jakoś uwolnić, do pokoju wszedł Antonio wraz z jakimś mężczyzną w podeszłym wieku. Mężczyzna ten zadał mi jakieś pytanie po włosku, jednak nie było ono dla mnie zrozumiałe. Potrafiłam się posługiwać tylko moim ojczystym polskim, jak i angielskim, który miałam opanowany całkiem nieźle.

— To lekarz Luizo, pyta jak się czujesz.

— Z pewnością lepiej bym się czuła, gdybym do cholery nie była przypięta kajdankami do łóżka. Co to ma do cholery znaczyć? To miały być wakacje czy porwanie?

— Uspokój się i nie podnoś na mnie głosu. Baliśmy się, że zrobisz sobie krzywdę, dlatego zostałaś przypięta. Zaraz ci je ściągnę i założę ci opaskę na rękę, która będzie dla wszystkich oznaczała, że jesteś gościem. Powiedz mi tylko dlaczego do cholery nigdy nie wspominałaś, że masz jakieś problemy z sercem?

— Bo nie mam, kiedyś miałam, ale to dawne czasy.

— Kiedyś? Chyba tylko ty tak uważasz. Twój problem został zdiagnozowany i wcale nie zniknął. W dodatku przez to, że nie chodziłaś na kontrolę, prawie mi tu zeszłaś.

— Dobra, mniejsza. Chce pogadać z Olii. Gdzie ona jest?

— Pracuje, wróci jutro lub pojutrze. Pamiętaj, że ten niby związek między nami to nic innego jak umowa, z której ona musi się wywiązywać i traktować niczym prace. Teraz lekarz cię zbada, a później ja ci wyjaśnię strategie na ten wyjazd, bo sprawy się trochę pokomplikowały.

Jak powiedział, Antek tak też się stało. Lekarz wydawał się sympatyczny, zbadał mnie, coś tam powiedział, pogroził palcem i poszedł. Cholera wie, o co mu chodziło, bo na temat tego, że nie rozumiem włoskiego, nic się nie zmieniło. Antek tak jak obiecał, wrócił po chwili, Ściągnął mi kajdanki i założył czerwoną wstążkę, wiążąc ją na kokardę, przez której środek założył jakąś zapinkę, tak by się nie rozwiązała.

— Opaska jest jednorazowa, nie próbuj jej ściągać. I teraz mnie uważnie posłuchaj. Jesteśmy w rezydencji szefa, bo plany się zmieniły. Będziesz mieszkać w części rezydencji dla dziewczyn, które dla nas pracują, więc będziesz tu bezpieczna i będziesz mieć w miarę spokój. Jednak musisz wiedzieć, że tutaj panują pewne zasady i hierarchia. Ciebie jako gościa one teoretycznie nie obowiązują jednak w praktyce, musisz się do nich dostosować. Staraj się unikać kłopotów, z dziewczynami możesz rozmawiać, ile chcesz jednak, z mężczyznami byłbym raczej ostrożny. Pamiętaj, że według zasad ostatnie zdanie tutaj należy do mężczyzny. I możesz sobie mocno nagrabić, wchodząc w pyskówki. Jeśli trafisz na żołnierza to okay, ale jeśli trafisz na kogoś, kto jest wyżej w hierarchii, to będziesz mieć przejebane. I nawet ja nie będę w stanie cię uratować przed konsekwencjami. Szefa już poznałaś i go radzę unikać jak ognia, bo przed nim cię nikt nie uratuje. Na Matteo radziłbym też uważać, to jest ten, którego ostatnio raczyłaś oblać w klubie, jest on prawą ręką szefa. Co poza tym hmm... A i nie należysz do pracowników więc posiłki, będziesz spożywać w kuchni należącej do dziewczyn. Obiady i kolacje wybrane dziewczyny i pracownicy jedzą w głównej jadalni, radziłbym wtedy tamtędy nie chodzić. Poza tym możesz opuszczać teren rezydencji, jednak uważaj na siebie i nie wracaj później niż 18. Zamykaj też swój pokój na klucz, dla swojego bezpieczeństwa zarówno wtedy gdy wychodzisz, jak i wtedy gdy w nim przebywasz. Okay?

— Jasne, będę cicha niczym mysz pod miotłą. Tylko powiedz Olii, żeby do mnie przyszła jak wróci.

— Okay, poproś którąś z dziewczyn, żeby cię oprowadziła po części dla służby. A od części prywatnej lepiej trzymaj się z daleka.

Gdy Antonio wyszedł, stwierdziłam, że odpocznę jeszcze chwilę i pójdę się rozejrzeć. I tym o to sposobem obudziłam się, gdy na zewnątrz zaczęło już zachodzić słonce. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę torby, aby rozpakować swoje rzeczy. Cóż dużego wybory nie miałam, więc założyłam tylko krótkie szare kolarki do tego ogromnego t-shirtu, który miałam już na sobie, żeby nie świecić gołym tyłkiem i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Korytarz był dosyć wąski a ściany, jak i podłoga były koloru białego.

— To ty jesteś tą nową? — usłyszałam dziewczynę, która właśnie wyszła z pokoju znajdującego się obok mojego.

— Nie do końca. Jestem gościem. — powiedziałam, unosząc do góry rękę na, której miałam opaskę.

— Oprowadzić cię?

— Będę wdzięczna. Tak poza tym jest Luiza, ale możesz do mnie mówić Luii. - przywitałam się, podając jej dłoń.

— Kate, miło mi. Chodź za mną gwiazdo.

Oprowadzanie, Kate zakończyła w kuchni, należącej do służby. Była urządzona w szarych kolorach, blat rozciągał się na trzech ścianach kuchni, pośrodku była wyspa a zaraz za nią spory, prostokątny stół z krzesłami. Kate przy okazji oprowadzania opowiadała mi, co tu robi oraz czym zajmują się poszczególne osoby, które spotkałyśmy po drodze.

— Napijesz się soku? — spytała, wyciągając karton soku pomarańczowego z lodówki.

— Z chęcią. — odpowiedziałam, rozglądając się po pomieszczeniu.

— Zwykle kręci się tu Sophia, jest ona córką głównej kucharki, Matildy. Staruszka jest przesympatyczna, ale nie mówi po angielsku. I lubi donosić czasami do szefa na nas, więc miej się na baczności. A co do Sophii, jest bardzo sympatyczna, ale małomówna. Przygotowuje nam częściowo posiłki, a reszte robimy sami lub odgrzewamy sobie, to co zostało. Także częstuj się do woli. Poza tym ostatnie drzwi za kuchnia to drzwi do części prywatnej, tam też jest główną jadalnią i kuchnia, ale radzę się tam nie zapędzać. Aaa i z takich moich dobrych rad to nie przejmuj się dziewczynami, są zazdrosne. Też chciałyby, aby szef się nimi zainteresował.

— Co? Czemu mają być zazdrosne? Przecież ja nie mam nic wspólnego z szefem.

— Nie? Hmm to on cię tu przyniósł, gdy byłaś nieprzytomna. Dlatego dziewczyny są zazdrosne. W każdym razie, jeśli nie jesteś pupilkiem szefa, to możesz wychodzić, tak?

— No tak. A czemu niby bym nie mogła?

— Dlatego, że dziewczyny, które są dla kogoś będącego wysoko w hierarchii, na wyłączność, według umowy nie mają prawa wychodzić bez zgody poza teren fortecy. Niby fajnie, bo nie muszą być do usług dla każdego, ale tak naprawdę skazują się na zamknięcie w złotej klatce. Ja na szczęście do nich nie należę, więc gdybyś chciała wyjść to mów śmiało. Dawno już nie wyskoczyłam na drinka, a z chęcią bym poszła.

— Ohh jasne, z chęcią też się trochę napije.

— To jesteśmy umówione. A teraz wybacz, ale praca wzywa.

Gdy Kate odeszła, stwierdziłam, że pójdę wziąć prysznic do wspólnej łazienki i położę się spać. By odespać, to co się tu odjebało. Tak jak wspominała Kate, dziewczyny, które spotkałam w międzyczasie, faktycznie nie były zbyt przychylnie do mnie nastawione. Baa nawet zdążyłam usłyszeć kilka nieprzyjemnych komentarzy na mój temat, które wymieniały między sobą. Tak więc gdy zobaczyłam ich zbiorowisko w kuchni, stwierdziłam, że odpuszczę sobie kolację i pójdę od razu spać. Kładąc się, miałam nadzieję, że te dwa tygodnie miną szybko i nad wyraz spokojnie.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Dajcie znać co sądzicie! ♥️

Pozdrawiam,
wasza Malenka__

FATUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz