Gdy Alessandro wyszedł, położyłam się pod kołdrą, zwijając w kłębek. Tej nocy nie zmrużyłam oka, już ani na chwilę, ciągle myśląc o tym wszystkim, co się tu działo.
Gdy pokój rozświetliły promienie słońca, wszedł do niego Alessandro, z przewieszoną przez prawę ramię, torbą na laptopa. W lewej dłoni natomiast trzymał tacę ze śniadaniem. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi na klucz, skierował się wprost do sofy. Tacę z jedzenie ustawił na stoliku, na przeciwko sofy, kładąc obok laptopa.
— Chodź tu, zjesz śniadanie a później porozmawiamy. — oznajmił, wpatrując się w laptopa.
Milczałam, pozostając dalej zwinięta pod kołdrą, w kłębek.
— Mam ci pomóc? — spytał, po chwili. — Tak chcesz się bawić gówniaro? — dodał, podchodząc do łóżka, gdy zorientował się, że go ignoruje.
— Auć — zasyczałam, gdy wyciągając mnie z łóżka, złapał za rękę, na której miałam ranę po postrzale.
Siłą usadził mnie na fotelu, stojącym obok sofy, by po chwili razem z fotelem przysunąć mnie bliżej stolika.
— Jedz. — rozkazał.
Ja w odpowiedzi na to, tylko podwinełam kolana pod brodę, chowając w nich głowę.
— Zjedz a później ci powiem, co będzie z tobą dalej.
— Nie chce, boli mnie ręka. — powiedziałam, czując jak pod opatrunkiem znów cieknie krew.
— Ręka? Pokaż. — powiedział, ściągając opatrunek, jednak nie był przy tym ani odrobinę delikatny.
— Dwa szwy puściły. Będziemy musieli to znowu zszyć. Wezwę lekarza. — wzdychnął, biorąc do ręki telefon. — A ty jedz, prawą rękę masz zdrową. — dodał.
Gdy skończył rozmawiać, wrócił do pracy, ignorując mnie. A ja siedziałam dalej, kuląc się jeszcze bardziej. Miałam poczucie, że przerasta mnie własne życie.
— Chce do domu. — powiedziałam cichutko.
Alessandro jednak nie zdążył mi na to odpowiedzieć, bo gdy tylko spojrzał na mnie ostrym wzrokiem, do drzwi zapukał lekarz. Starszy Pan, z którym miałam okazję spotkać się już dwa razy, podszedł do mnie, przechodząc od razu do rzeczy. Nie minęło nawet dziesięć minut, a na mojej ręce pojawił się już nowy opatrunek. Powiedział dwa zdania do Alessandro i już go nie było.
— Zjedz tę cholerne śniadanie albo sam cię nakarmię. — powiedział przez zaciśnięte zęby, nawet na mnie nie patrząc.
Gdy zobaczył, że nawet nie drgnęłam, przysunął się bliżej, biorąc nerwowo do ręki miseczkę z jogurtem, owocami i musli.
— Am. — powiedział, przystawiając do moich ust łyżeczkę.
— Nie chce. — odpowiedziałam, jednak on wykorzystał ten moment, wsuwając do moich ust porcję jedzenia.
— Bolało? — spytał z przekąsem. — przystawiając do moich ust kolejną łyżeczkę. — Jedz maluchu. — dodał, widząc moją niechęć.
Tym sposobem zjadłam całą porcje, w połowie chciałam zacząć jeść sama, jednak Alessandro mi już na to nie pozwolił.
Po skończonym posiłku, wyciągnął z torby niebieską teczkę z dokumentami, kładąc ją przedemną.
— Przeczytaj i podpisz, tu masz długopis. — powiedział, podając mi go do ręki.
Gdy tylko zaczęłam czytać, moja szczęka opadła w dół. Myślałam, że oszaleje. On sobie ze mnie żartuje. Na pewno. Pomyślałam.
— Nie podpisze tego. — powiedziałam, gdy dotarłam do końca dokumentów.
CZYTASZ
FATUM
Romance"Gdzieś się wybierasz młoda damo?" Akcja rozkręca się około siódmego rozdziału, dlatego polecam być cierpliwym, a z pewnością nie pożałujecie. 😁