Rozdział 5 - Plany nigdy się nie kończą

3 1 0
                                    

Lilith

Szykowaliśmy się do kolacji, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam i poszłam odebrać na górę do swojego pokoju. Wolałam nie ryzykować tym, że mój kuzyn wypapla wszystko swojemu durnemu szefowi.

Zanim odebrałam sprawdziłam jeszcze kto dzwoni. Gdy byłam pewna, że nikt nie słucha odebrałam połączenie.

-W końcu. Ile można czekać? – wykrzyczała kobieta.

-Ważne, że już jestem – zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zasłoniłam zasłony. – I jak znalazłaś coś? – byłam przejęta, bo nie chciałam, żeby moje podejrzenia okazały się prawdą. Niestety praktycznie zawsze tak było.

Od kiedy opuściłam Nowy Jork dbałam o swoje interesy w nim. Może była to paranoja albo tylko chęć posiadania wiedzy, ale kazałam sprawdzić Luke'a. Jeżeli miałam rację to właśnie on zawalczy z moim kuzynem.

W tym momencie chciałam się mylić.

-Po twoim wyjeździe kontaktował się kilka razy z nie jakim Loganem. Kilka razy przyszedł też do mnie. Pytał się czy wiem, gdzie jesteś. Najwidoczniej ten Logan się dowiedział – była zaniepokojona. – Nie wiem kim on jest, ale się dowiem. A gdy się dowiem to... – przerwałam jej.

-Skye?

-Tak?

-To nie twoja wina – zapewniłam ją.

-Wiem – odpowiedziała. Bałam się o nią. Nie powinna się obwiniać. To nie była jej wina. Przecież nie wiedziała jakim skurwielem jest Luke.

Nikt nie wiedział. I właśnie w tym tkwił problem.

Byłam głupia myśląc, że po moim wyjeździe się podda.

Wierzyłam jednak, że może to nie był on. Może ktoś podobny do niego? Albo nawet brat bliźniak, którego zataił przede mną.

Bałam się jak nigdy dotąd. Chciałam się mylić, bo to oznaczałoby, że postąpiłam dobrze wyjeżdżając.

Chciałam się mylić, by nie oglądać już tego człowieka.

Chciałam się mylić, bo chciałam żyć w spokoju.

-To nie jest twoja wina. Jeśli już to brytyjskich mediów.

W tym momencie przyszło mi coś do głowy. Skye mówiła coś do mnie, ale ja jej nie słuchałam. Byłam zbyt zaafiszowana moim pomysłem, żeby słuchać kogokolwiek.

Wzięłam swojego laptopa i wyszukałam artykuł New York Times'a z dnia mojej ostatniej walki. Wtedy to zobaczyłam.

Zobaczyłam wywiad Mitchella. Ale to nie było ważne. Jedyne co się liczyło to imię, którym się do niego zwrócili.

Logan.

Jebany Logan Mitchell.

-Do kurwy nędzy, że też tego wcześniej nie zobaczyłam – wykrzyknęłam i już wiedziałam, że Skye zrozumiała. Zamilkła, a ona tego nigdy nie robiła.

Niestety spokój nie był mi przeznaczony.

-Jebany chuj – odezwała się. – Jak go znajdę to mu nogi z dupy powyrywam! Jak on mógł. Gówniarz jebany – była wściekła. Nie dziwię jej się. To ona go przygarnęła. Jak i mnie. Jak wszystkich moich przyjaciół.

Nagle rozległo się pukanie do moich drzwi.

-Lils? – zapytał mój brat. – Wszystko dobrze?

-Tak, już wychodzę – odkrzyknęłam.

The Second LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz