Mambo

173 1 0
                                    

Czas: Lipiec, dwa dni do występu w Granary


Shadow zgodził się przyjąć Lumi na dublerkę pod warunkiem, że ta nie zrazi się do trudnego mambo. Zrobili próbę w studiu tanecznym w hotelu, która miała udowodnić wytrwałość i zaangażowanie dziewczyny. Po godzinie męczących poprawek, grania sobie nawzajem na nerwach i deptania Shadowowi po stopach wspólnie stwierdzili, że Lumi zastąpi Blaze w Granary.

I choć minęło już sześć, wysysających z niej energię sześć dni, nie łudzili się, że opanuje mambo do perfekcji. Po zajęciach zawsze wracała wycieńczona i pozbawiona chęci do czegokolwiek. Aż się zastanawiała, jakim cudem jeszcze tam wracała, a nie sprzedała Shadowowi soczystego liścia w twarz za rzeczy, które uznawał za potrzebne do nauki, a ona za wkurwiające jak na przykład uczenie się utrzymania postawy, kiedy twój instruktor non-stop cię poprawia i przetrzymuje, że nie możesz się ruszyć.

Obecnie była dopiero piętnasta, a za oknem wydawało się, jakby było późno. Dlaczego? Można podziękować ciężkim, deszczowym chmurom.

– Spokojnie. Obrót, przykucnij, wstań.

Lumi znała już na pamięć ruchy, ale wolała się nie gryźć z instruktorem. Skupiła się na poprawnym wykonaniu ostatnich manewrów tańca. Odsunęła nogę do tyłu i wyciągnęła z Shadowem swoje złączone dłonie do przodu. Jego ręka zjechała z jej pleców na talię, zanim obrócił się z nią o 180 stopni. Przykucnęli nisko podłogi z prawymi nogami wysuniętymi do tyłu. Lumi przeskoczyła obok Shadowa, kucnęła w tej samej pozie jak poprzednio i szybko puścili swoje ręce do tyłu. W tym samym czasie ich głowy odchyliły się w górę... i z gardła Shadowa wydarł się krzyk. Wstał z trudem na nogi i trzymał się za bolące plecy.
– Chcesz mnie zabić?!

Zdyszana Lumi nie odezwała się i obserwowała wkurzonego przyjaciela.

– Skup się, do cholery! To nie jest zabawa jak w ,,The Simple Life''. Tutaj, jak nawalisz, to ostro po dupie dostaniesz – robiąc rozkrok i oddychając głęboko, nachylił się mocno do przodu i złapał za ręce z tyłu.

– Och, no wybacz, ale nie da się tego inaczej nazwać niż żałosną zabawą! – dała dłonie na biodrach.

Szybko z niepewnej dziewczyny stała się zapalczywą kobietą.

– Za dwa dni mamy występ, nie czuję się pewna przejść, a ty nie nauczyłeś mnie jeszcze skoku. Próbuję ratować ci tyłek, ale teraz powinnam cię w niego kopnąć!

Zapadła cisza, którą przerywały jedynie ledwo słyszalne krople wody po minionej ulewie, uderzające o wszystko, na co spadały.

Shadow, podpierając się na kolanach, patrzył na oburzoną uczennicę. Był tak samo zdenerwowany i zestresowany jak ona, ale nie zamierzał przecież dopuścić do tego, aby ich występ w Granary był porażką. Nie zaczął od stosowania łagodnych metod, szybko przeszedł do wyciskania z niej siódmych potów. Pragnął doprowadzić ją do doskonałości, lecz nie była łatwą partnerką jak Blaze. W sumie nie jest to dla niego nic dziwnego. Lumi skłania się ku swoim sposobom niż dostosowaniu do narzuconej jej pracy. A poza tym mambo to wcale nie jest łatwa rzecz, a zwłaszcza do nauczenia się w tak krótkim czasie. Więc presja była duża. Nie mógł jednak się już z tego wycofać. Nie miał innego wyboru jak właśnie nauczyć ją mambo. Musiał to zrobić dla Blaze. Byli zdani na Lumi.

Zagryzł dolną wargę i niezauważalnie kiwnął głową. Potem wyprostował się, nie spuszczając Lumi z oczu.

– No to chodźmy stąd.

DegretysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz