[2]Stranger from the ice rink

515 14 1
                                    

Słowa: 1963

Stałem z Yeji w kolejce do kasy i wysłuchiwałem jej narzekań na dużą liczbę ludzi. I gdybym musiał słuchać tylko tego to jeszcze wszystko byłoby okej. Ale ta zaczęła temat postanowień noworocznych.

Jest trzynasty stycznia, a ta jakby teraz się obudziła, że to nowy rok. Przyjaciółka gadała o wprowadzeniu diety, codziennych treningów podczas gdy ja niezauważalnie wsadziłem bezprzewodową słuchawkę w drugie ucho, tak by nie widziała.

W końcu poproszono nas do kas, gdzie po okazaniu legitymacji studenckiej dostaliśmy zniżki. Wypożyczyliśmy łyżwy i usiedliśmy na ławeczce.
-Jebane cholerstwo -Mruknąłem.

-Felix! -Dziewczyna skarciła mnie.
Podążyłem wzrokiem za jej spojrzeniem, gdzie jakaś starsza Pani wpatrywała się we mnie jakbym conajmniej jej wnuczkę zabił.
Gdy uporaliśmy się z założeniem łyżew, odnieśliśmy kurtki do wcześniej wypożyczonych szafek i weszliśmy na lód.

Niebezpiecznie zachwiałem się, gdy nogi dotknęły śliskiej powierzchni. Yeji przyszła mi na ratunek i popchnęła mnie, równocześnie karząc mi się pochylić.

Dziewczyna przechwalała się swoimi umiejętnościami jazdy i pokazywała mi jaskółkę, podczas gdy ja próbowałem się nie wyglebić.

Szczerze współczuje wszystkim dzieciakom, które dzisiaj straumatyzowałem wypuszczanymi przeze mnie co chwilę wiązankami przekleństw. Gdy w miarę załapałem jazdę, wykonywałem coraz pewniejsze ruchy.
W końcu dziewczyna stwierdziła, że jej się nudzi, a do naszego wyjścia zostało jeszcze czterdzieści pięć minut.

I.
Kurwa.

Wymarzyła sobie berka.

I to jest 1567 powód dlaczego nienawidzę kobiet.
A zwłaszcza Yeji.

Gdy ja ją próbowałem złapać robiłem przynajmniej trzy okrążenia, a ta bez większego wysiłku po połowie okrążenia była wstanie mnie dogonić i wydrzec mi się do ucha charakterystyczne „Berek".

Śmigaliśmy pomiędzy ludźmi goniąc się nawzajem, śmialiśmy się w niebogłosy, gdy to inni próbowali na nas nie wlecieć. Albo usunąć się z drogi byśmy to mu nie wylecieli w nich.

Na środku lodowiska jeździł mężczyzna.
Czy ja mam wrażenie, czy to ogólnie jest przyjęte, że na środku lodowiska jeżdżą ludzie, którzy uczą się jakiś trików?

Brązowe włosy związane z tyłu w ładnego kucyka zapierały dech w piersiach, a sam jeździec wyglądał na doświadczonego. Wykonywał płynne ruchy, przechodząc z nogi na nogę. Przeplatał szybko nogami i pojechał ‚wężykiem' podskoczył, zrobił obrót w powietrzu i gładko wylądował.

Odwróciłem od niego wzrok gdy ręka zaczęła fruwać mi przed twarzą. Jak się można domyślić była to ręka mojej przyjaciółki, która wkurzona, że zaprzestałem jej gonić stała nade mną.
Obiecałem jej poprawę i dałem dziesięć sekund na ucieczkę.

-3, 2, 1 -Ostatnie cyfry wypowiedziałem na głos i ruszyłem.

Śmiałem się i próbowałem ją dogonić, co było chyba niemożliwe.

I jeb.

Wpadłem na kogoś, po czym oboje się przywróciliśmy, odruchowo zacisnąłem oczy spodziewając się bólu, który jednak nie nastał.
Niepewnie uniosłem powieki, a przed moją twarzą znajdowała się kolejna, milimetry! Milimetry kurwa dzieliły mnie od twarzy tego przystojnego bruneta, którego wcześniej obczajałem!

Leżałem centralnie na nim. I dlatego nie poczułem bólu, gdyż nieznajomy zamortyzował upadek.

-Nic ci nie jest? -Zapytał.

One shots /Hyunlix/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz