I.

444 23 17
                                    

Nadszedł kolejny dzień. Czułam się okropnie, co jak najbardziej ukrywałam.

Zeszłam na dół do kuchni, siedział tam Shane.

- Dzieci na śniadanie! - krzyknęłam po czym usiadłam obok brata.

- Jak się czujesz? - zapytał Shane.

- Okej, czemu pytasz?

- Znam tę gadkę. Pytam serio, jak się teraz czujesz? Przez te lata jak z nami mieszkałaś, obserwowałem cię i wiem jak się kiedy zachowujesz. Nie zmieniłaś się aż tak.- uśmiechnął się lekko.

Automatycznie spięłam mięśnie i przełknęłam ślinę.

W tym samym momencie trójka dzieci wpadła do kuchni. Uratowały mnie.

Shane podszedł bliżej mnie i nachylił się do ucha.

- I tak cię to nie ominie, przyjdź niedługo do mnie to wezmę chipsy i pogadamy.

I poszedł na górę.

- Dobra, co chcecie zjeść? - zapytałam.

- Ja chcę naleśnika. - odpowiedziała Lea.

- Ja zrobię sobię tosty. - zawtórował jej Nate.

- A ty Mia? - spojrzałam na dziewczynę.

- Nie wiem, nie mam apetytu.

Zmarszczyłam lekko brwi.
Brunetka zasłoniła bardziej rękawy i usiadła przy stole.

- Mogą być płatki owsiane. - odpowiedziała po chwili.

Zrobiłam każdemu porcję i usiadłam z nimi przy stole.

Z Mią coś ewidentnie było nie tak.

To prawda zawsze była spokojna, ale dzisiaj aż za bardzo. Zachowywała się nienaturalnie.
Co chwilę nasuwała rękawy, jedną dłoń miała prawie ciągle na talii, chciała płatki owsiane, za którymi nie przepada..

Zaświtało mi w głowie.
Gdy zaczynałam swoje przygody z głodówkami, szukałam na milionach stron, jakie jedzenie jest najmniej kaloryczne. Płatki owsiane.

Tak bardzo nie chciałam, aby któreś z moich dzieci szło w moje ślady. A to właśnie teraz się stawało, dlatego musiałam jak najszybciej temu zapobiec i pomóc, bo wiem, że inni mi nie pomogli i nie chcę, aby moje dziecko czuło się tak jak ja wtedy.

Poczekałam aż każdy zje.

- Mia, chodź na chwilę, do mnie do pokoju.

Brunetka szła przede mną po schodach.
Wyglądała na zestresowaną.

Usiadła na moim łóżku. Zamknęłam drzwi do pokoju i usiadłam przy biurku, tak aby być naorzeciwko niej.

- Nie chcę owijać w bawełnę i trzymać cię w niepewności, bo dobrze wiem jak to jest. Proszę cię więc, abyś zdjęła bluzę. Teraz.

Dziewczyna przełknęła ślinę, ale powoli zrobiła to o co prosiłam.

Niby nic, a jednak wciąż wiedziałam o co chodzi.

- A teraz zmyj korektor z nadgarstka, dobrze?

- Jaki korektor? - odpowiedziała.

- Mia, proszę cię. Naprawdę zależy mi na waszym zdrowiu psychicznym, dlatego zmyj proszę ten korektor. Jak tego nie zrobisz, zaraz ja wezmę wacik i zobaczymy kto ma rację. Proszę cię, współpracuj ze mną, bo staram się ci pomóc. Wiem, jak jest ci ciężko, przeżywałam to samo, gdy byłam trochę starsza od ciebie. Musisz pamiętać, że nie jesteś sama i, że w każdej chwili możesz przyjść do mnie i porozmawiać.

Historia Hailie- inna. Dorosłe życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz