VIII

212 20 5
                                    

  Gdy się obudziłam, Tony był ze mną. Siedział na fotelu, już nie spał.
Wspomnienia poprzedniej nocy zaczęły wracać. Tony wiedział, że ćpam i, że się samookaleczam. Czy mogło być gorzej? Tak. Mógł wiedzieć, że się głodzę.

- Jak się czujesz? - spytał po chwili.

- Dobrze. - mruknęłam - Możesz iść? Chce się przebrać. - wstałam powoli z łóżka.

Prychnął.

- Wciąż masz zamiar kłamać?

- O co ci chodzi? Nie kłamię. Możesz? - skinęłam ręką na drzwi.

- Dobrze się czujesz po tych dragach, co?

- Gry wróciłam, przestawały działać, więc nie. Nie po tym. - uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do szafy.

- To może dobrze, dlatego, że się samookaleczałaś?

- Japierdole. Czego ty nie rozumiesz? Mówiłam ci jasno, nie robię tego.

Prychnął, uśmiechnął się i wstał z miejsca, po czym poprostu wyszedł z pokoju.

Nie zwracając na niego większej uwagi, poszłam do łazienki przebrać się i zrobić pielęgnację.

***

- Mamoo?

- Tak, Lea? - spytałam patrząc na jedząca dziewczynkę.

- A kiedy znowu pójdę do tej miłej rudej pani ?

No tak. Musiałam jeszcze umówić dzieci na terapię.

- Niedługo skarbie. Zaraz do niej zadzwonię i spytam. A ty dojedz zupkę, okej?

Skinęła głową i wzięła do rączki łyżeczkę.

Wstałam od stołu i poszłam do siłowni, z nadzieją, że nie znajdę tam Dylana. Musiałam znaleźć jakieś ustronne miejsce, a siłownia była idealna. Nikt, oprócz niego, tam nie wchodził.

Otworzyłam powoli drzwi i, ku mojej uldze, nikogo nie bylo.

Przysiadłam na ławeczce i wyjęłam telefon z kieszeni. Zauważyłam kilka wiadomości od braci.

Will:
Nie wychodź dziś z domu, proszę. To dość ważne.

Shane:
no wlasnie mloda, ogladamy cos wieczorem? tak okolo 22

Dylan:
Jeżeli zobaczę, że gdzieś wyszłaś, nie ręcze za siebie.

Tony:
oj mloda.. masz przejebane xd

Ja:
O co chodzi? Nie mogliście mi tego powiedzieć prosto w twarz czy co? Bo nie rozumiem.

Will:
Dylan jest na mieście z bliźniakami, ja pracuję. Porozmawiamy wieczorem. Zostań w domu cały dzień z dziećmi, nie ma komu ich przypilnować.

Nie odpisałam.
Wybrałam numer terapeutki Lei.
Potem Mii.
A na końcu Nate'a.

Cały dzień minął spokojnie. Razem z dzieciakami oglądaliśmy filmy i graliśmy w jakieś planszówki. Przez chwilę naprawdę było tak jak kiedyś.

Bracia w końcu wrócili do domu. Czułam się osaczona. Nie pozwalali mi iść do pokoju, ciągle patrzyli na moje ręcę i skanowali mnie wzrokiem.
W końcu nie wytrzymałam.

Historia Hailie- inna. Dorosłe życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz