- No już.. Spokojnie.. - szeptał w moje włosy. - Ktoś ci coś zrobił, gdy wyszłaś z domu? - spytał, na co pokręciłam głową.
Nastała cisza, którą przerwał Will.
- To tutaj ciągle siedziałaś, prawda? - zapytał spokojnie.
Skinęłam głową.
- Chodź do auta. Zachorujesz..
- Nie. Nie chcę. - wyszeptałam.
- Malutka, musisz.. Wiem, że jest ci ciężko, ale nie pozwolę ci siedzieć na zimnie.
Brat pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do swojego samochodu, na tylnie siedzenia.
Wyjął z bagażnika koc, którym mnie okrył i usiadł obok mnie.
Lekko starł wciąż cieknące łzy i odgarnął włosy z twarzy.
- Dlaczego nie mówiłaś, że jest ci tak ciężko? Wiesz, że byśmy ci pomogli. Znaleźli terapeutę, porozmawiali, zajęli się dziećmi..
- Kiedyś już słyszałam, że mogę wam ufać. - patrzyłam przed siebie, nie zwracając na nic uwagi.
- Wiem, malutka, wiem i cholernie za to przepraszam. Zrozumieliśmy swoje błędy. Zrozumieliśmy ciebie.
- Zabawne, bo to przez was teraz mam trust issues. - zaśmiałam się pod nosem.
- Co miałaś na myśli mówiąc "nawet lepiej"? - zapytał po chwili.
- Nic. - odpowiedziałam niemalże odrazu. - Nieważne.
- Ważne Hailie. Wszystko jest ważne.
- To akurat nie jest. - no przynajmniej próbowałam coś zrobić, co nie?
- Malutka, martwimy się. Rozmawiaj z nami.
- Martwicie? - prychnęłam lekko rozbawiona. - Kto? Ty i...? Też ty? Twoje dwie osobowości
- Razem z Shane'em i Dylanem. Zauważyliśmy, że zachowujesz się tak jak kiedyś, gdy było źle. Bardzo źle.
Spięłam się i przełknęłam ślinę.
- "Tak" czyli jak? - spytałam niby obojętnie.
- Nie odpowiem Hailie, bo wiem, że potem będziesz robiła wszystko aby te zachowania ukryć.
Cholera. Ma mnie.
Wbiłam paznokcie jeszcze mocniej w dłonie.- Co? Nie. Pytam, bo może jesteście takimi idiotami, że dopiero teraz zauważyliście moje zmiany zachowania. - wzruszyłam ramionami. - Ludzie się zmieniają.
- Owszem, ale te zmiany dostrzegliśmy od razu. Stałaś się odważną, gotową do działania mamą. Tych zachowań nie ukryjesz pod pretekstem zmiany.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. - mruknęłam.
- Nie? W takim razie, co dziś zjadłaś?
No japierdole, cudnie.
Nie było sensu kłamać. Dobrze wiedział, że przecież siedziałam tu od wyjścia z domu, a w domu nie ruszyłam śniadania i na dodatek Lea postanowiła mnie wydać. Mały zdrajca.
- Ale to nic nie znaczy! - oburzyłam się. - Nie miałam apetytu i tyle.
- Dobrze, w takim razie, skoro to nic nie znaczy, w tej chwili pojedziemy coś zjeść.
- Co? Nie! Nie chcę. Nie jestem głodna.
- Nie, Hailie. Musisz zjeść. Na co masz ochotę? Do której restauracji.
CZYTASZ
Historia Hailie- inna. Dorosłe życie.
FanfictionDruga czesc historii o Hailie ❤️ zaprazammm