VIII

128 7 7
                                    

Bosak siedział na sali plenarnej czekając na rozpoczęcie obrad. Klub Konfederacji przeprowadzili wczoraj w swoim biurze, a więc nie musieli dzisiaj tego ponownie robić. Bezsenność znów dawała mu w kość. W prawdzie w ostatnich dniach zrobił sobie urlop i nie był na żadnym wywiadzie, a jedynie pracował w ciszy z domu, ale to nie wystarczyło mu, aby się wystarczająco rozluźnić i w spokoju zasnąć.

Co jakiś czas spoglądał w stronę ław PiSu. Oprócz dwóch banerów, na sali nie było nikogo. Nie miał absolutnie ochoty oglądać żadnego z nich, a w szczególności Mateckiego z Kaletą. Na szczęście siedzieli oni daleko od niego, ale i tak pewnie przywleką się kilkukrotnie na mównicę. Krzysztofowi na samą myśl o nich zrobiło się niedobrze. Poprawił lekko krawat i starał się wczytać w posty w mediach społecznościowych, aby odwrócić myśli od całej sytuacji. Dalej nie wiedział jak z tego wybrnąć.

— Dzień dobry Panie Marszałku — usłyszał nagle za sobą.

Już nie.

Podniósł wzrok i zobaczył Michała, który stał nad z nim ze swoją aktówką i puszką napoju energetycznego. Krzysztof wstał, aby ten mógł zająć swoje miejsce i dostał przy tym lekkiego całusa w policzek

— Zwariowałeś? Przecież transmisja już pewnie leci — skarcił go siadając na swoim miejscu

— Została godzina do startu posiedzenia, nie włączyli jeszcze, spokojnie — odpowiedział uśmiechając się do niego

— Nie pij tego syfu — dodał jedynie wracając do przeglądania sieci

— Akurat Ty, nie powinieneś się wypowiadać w kwestii zdrowia patrząc na to ile dziennie wlewasz w siebie kawy — odrzekł wyciągając swoje papiery na blat i zaczynając je przeglądać

— Kawa jest zdrowsza

— Ale nie w takich ilościach. Która to już twoja dzisiaj? — zadawał mu to pytanie praktycznie za każdym razem jak się widzieli. Bosak nie odpowiedział, a przewrócił jedynie oczami skupiając się na nie złapaniu kontaktu wzrokowego z Michałem — No właśnie — dopowiedział cicho Wawer wciąż patrząc na kolegę — Wstałem specjalnie wcześniej żeby z tobą spędzić czas, ale widzę, że ty nie jesteś w humorze do rozmowy — dodał z wyrzutem

— Przepraszam — odpowiedział szybko Bosak przecierając twarz dłońmi — Nie spałem prawie w ogóle. Dalej się nie umiem wyciszyć po ostatnich wydarzeniach

— To zapraszam dzisiaj po posiedzeniu do mnie. Zamówimy sushi i pogramy na konsoli lub zrobimy coś bardziej romantycznego — znów się uśmiechnął paraliżując swoim wzrokiem kolegę, który delikatnie się spiął jednakże podobało mu się to uczucie w brzuchu, które narastało w obecności Michała

— Jutro, bo to posiedzenie trwa dwa dni. Poza tym mam dużo pracy. Dzisiaj to ogarnę i jutro będę mieć czas dla ciebie

— A co masz do zrobienia?

— Muszę na maile podpisywać, przygotować sobie papiery na wywiady, opłacić faktury ludziom pracującym w partii. Poza tym w tym miesiącu wpływają pieniądze za kampanię więc muszę to zacząć rozdysponowywać, bo przecież Mentzen się tym nie zajmie — powiedział spoglądając na swoją listę, którą przygotował sobie rano przy śniadaniu — I zgłaszają się pierwsi kandydaci do wyborów Europarlamentarnych, a my nie mamy nawet gotowych list do samorządowych — dopowiedział unosząc brwi

— A wiesz, że miałbyś o połowę mniej zajęć jakbyś miał asystentkę? Albo chociaż polegał na przewodniczących klubu czy radzie liderów? Przypominam ci, że jednym z nich jestem ja — odrzekł Michał, ale Bosak nie zdążył mu odpowiedzieć, bo poczuł dłoń na swoim ramieniu. Spojrzał w bok i ujrzał Krzysztofa Śmiszka, który wyraźnie się z czegoś podśmiechiwał pod nosem.

Sejmowa miłość [Bosak x Wawer]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz