IX

108 5 1
                                    

Następnego dnia, do Sejmu, Krzysztof przyszedł praktycznie na ostatnią chwilę. Po wczorajszych wydarzeniach było mu ciężko podnieść się z łóżka, a tym bardziej doprowadzić się do nienagannego stanu. Jego wygląd jednak pozostawiał dużo do życzenia, a przez przespanie dwóch, może trzech godzin w nocy, nie mógł nawet otworzyć bardziej oczu, niż na kilka milimetrów. Było mu zimno. Czuł jednocześnie głód i chęć zwymiotowania. Najchętniej przyszedłby do Sejmu w dresie jednakże ranga miejsca zmuszała go do włożenia garnituru, a własne, chore ambicje nawet krawata.

W drodze na Salę plenarną, wstąpił po dużą czarną kawę i razem z nią, udał się już we właściwe miejsce. Zrobiło mu się słabo, widząc, że wszyscy siedzą już na swoich miejscach. Nie chciał mieć z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Było mu wstyd chociażby popatrzeć się im w oczy. Zajął miejsce obok Wawera nie witając się z nikim i popatrzył jedynie na mężczyznę. Ten spojrzawszy na niego, delikatnie się uśmiechnął i rzucił krótkie „cześć". Krzysztof odpowiedział mu tym samym jednakże nie oddał uśmiechu. Po chwili również poczuł rękę na swoim ramieniu. Odwrócił się i zobaczył, że to Berkowicz, który usiadł dzisiaj wyjątkowo za nimi. Mężczyzna podał rękę Krzysztofowi i również się do niego uśmiechnął pocieszająco. Po chwili gdy Bosak wrócił do pierwotnej pozycji, ten potargał go po włosach. Krzysztof nawet lekko się uśmiechnął, ale szybko poprawił fryzurę i z powrotem spoważniał. W między czasie Hołownia rozpoczął obrady.

— Dzisiaj u mnie aktualne? — spytał nagle Michał nachylając się nad Krzysztofem tak, aby nikt inny tego nie usłyszał. Bosak jedynie potwierdził ruchem głowy i spuścił wzrok. Chciał spędzić czas z Michałem, ale jedyne o czym teraz marzył to położenie się w swoim łóżku pod ciepłą kołdrą i zaśnięcie na conajmniej dziesięć godzin — Uśmiechnij się — zagaił go Michał próbując w jakikolwiek sposób ożywić kolegę mimo, że spodziewał się jaki jest jego obecny stan psychiczny. Krzysztof znów wyłącznie ruchem głowy sprzeciwił się prośbie Michała i już zupełnie odciął się od świata rzeczywistego. Patrzył ślepo w czubki swoich butów nie próbując nawet skupić się na tym co aktualnie dzieje się w Sejmie. Nawet gdy zaczęły się debaty nie wstał ze swojego miejsca. I tak nie miał siły na zrobienie czegokolwiek pożytecznego. Był zbyt wyczerpany, aby skupić się na pracy.

— Co planujesz na najbliższe godziny? — spytał Michał przypatrując się twarzy Krzysztofa. Dawno nie widział go w tak okropnym stanie. Widział, że był wykończony psychicznie jak i fizycznie. Jednakże dalej znajdował w nim niesamowity urok, któremu od lat nie mógł się oprzeć

— Nie zemdleć — odpowiedział jedynie opierając głowę o tył fotela i obserwując z lekka przymkniętymi oczami, co się dzieje na mównicy Sejmu. Po chwili jednak jego widok został zasłoniony przez granatowy garnitur.

— Zrobiłeś te listy na wybory samorządowe? — spytał Mentzen opierając się ręką o blat ławy. Krzysztof próbował wywnioskować z jego oczu, jakie siedzą w nim emocje. Nie mógł jednak rozgryźć kolegi. U niego złość, obojętność czy radość zawsze wyglądała tak samo

— Jeszcze nie — odrzekł odwracając wzrok jakby zaraz miałby go zrównać z ziemią

— Może byś mu pomógł, co? — wtrącił się Wawer

— Nie rozmawiam z tobą — odpowiedział mu szybko Sławomir, a Michał zaśmiał się ironicznie spoglądając na Konrada, który aż skrzywił się na wypowiedziane przez lidera partii zdanie — Na kiedy zamierzasz je zrobić? 

— Skończę je w tym tygodniu. Mógłbyś mi pomóc z rozdzieleniem pieniędzy na kampanię między ludzi? Spływa to do nas w tym miesiącu, a...

— No, ale jaki problem? Przykładowo Nowa Nadzieja to jakieś 40% posłów Konfederacji więc przydzielasz nam 40% pieniędzy i ja to później sam rozdzielam. Tak samo robisz z Koroną i swoją partią. Pięć minut roboty — odpowiedział szybko Sławomir. Bosakowi nie chciało się już z nim kłócić więc pozwolił koledze odejść, a sam patrzył jedynie ślepo w przestrzeń. Skoro to takie proste zadanie, to czemu nie mógłby go odciążyć chociażby w czymś takim? Krzysztof poczuł znów rękę na ramieniu, która zaczęła go delikatnie po nim gładzić.

Sejmowa miłość [Bosak x Wawer]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz