XI

55 5 0
                                    

Krzysztof przyszedł do Sejmu niewyspany. Posiedzenie Izby miało odbyć się dopiero jutro, ale klasycznie Konfederacja postanowiła przeprowadzić klub dzień wcześniej. Na najbliższe dni, został już przygotowany dość obszerny grafik, a więc czekało ich długie i ważne spotkanie. Wicemarszałek sejmu nie miał jednak w ogóle do tego głowy. Nawet nie irytował się gdy myślał o tym co będzie się jutro działo. Ta noc była dla niego wyjątkowo ciężka. Mimo poprawienia się ostatnio jego stanu psychicznego, nie mógł odgonić od siebie niepokojących myśli czy starych wspomnień - głównie złych, ale i dobrych z osobami, z którymi, z różnych przyczyn nie utrzymuje już kontaktu. Nie przespał ani chwili w nocy, a jego poziom zmęczenia był na tyle duży, że nawet podwójne Expresso nie pomagało.

W Sejmie pojawił się jako jeden z pierwszych ze swojego klubu, a więc miał trochę czasu dla siebie. Wykorzystał go oczywiście do kupna kawy, ale oprócz tego był umówiony na jedno spotkanie. Po tym gdy stracił rolę Wicemarszałka Sejmu, postanowił dalej dbać o doinformowanie posłów ze swojej partii. Dlatego przed każdym posiedzeniem izby starał się jak najwięcej dowiedzieć od innych członków Prezydium Sejmu. Najczęściej kontaktował się z Moniką Wielichowską - posłanką Koalicji Obywatelskiej, z którą przez te nie całe dwa miesiące bycia Wicemarszałkiem załapał najlepszy kontakt. Dzięki niej, był w stanie przekazać swojemu klubowi co ma się dziać dzisiaj na obradach, ponieważ oprócz samego porządku czy harmonogramu posiedzenia, na prezydium sejmu często omawiali konflikty i możliwe manifestacje innych posłów. Sugerowali sobie nawzajem jak powinni się w danej sytuacji zachować, spotykali się z Komendantem straży Marszałkowskiej, ale i rozmawiali o kłótniach pomiędzy poszczególnymi osobami. Te informacje były ważne dla wszystkich klubów. Każdy chciał wiedzieć na co ma się przygotować i oszacować sobie, o której godzinie ma swoje wystąpienie.

Dlatego właśnie Bosak stanął przed drzwiami klubu Koalicji Obywatelskiej i po zapukaniu otworzył drzwi. W pokoju nie było wielu osób. Od razu zauważył Monikę siedzącą przy biurku, do której od razu podszedł rzucając wszystkim szybkie „dzień dobry". Oprócz niej w rogu pokoju stał Adam Bodnar wraz ze wszystkimi wiceministrami i w tym oczywiście Śmiszkiem. Bosak wymienił się z nim uśmiechem po czym zaczął z Wicemarszałkiem Sejmu rozmawiać o przyszłych obradach. 

Zeszło im się dobre 15 minut, podczas których kilku różnych posłów Koalicji Obywatelskiej przewinęło się przez pokój patrząc na Krzysztofa krzywo. Nie zwracał na nich jednak zbytniej uwagi. Pewnie jakby jego klub zobaczył kogoś z innej partii u nich w gabinecie, mieliby podobne miny. Po zakończeniu rozmowy wyszedł razem z Moniką z pomieszczenia. Kobieta zamknęła je i odeszła po pożegnaniu się. Krzysztof chciał już iść do pomieszczenia Konfederacji, ale zobaczył, że parę metrów dalej stoi Śmiszek. Mężczyzna uśmiechał się do niego. Wyglądało na to, że na niego czekał, tak więc podszedł do posła Lewicy i oparł się barkiem o ścianę. Popatrzył koledze w oczy. Ten zaważył, że coś jest nie tak.

— Wszystko gra? — spytał przyglądając się Bosakowi. Podpuchnięte oczy, zapadnięte policzki, mizerny wyraz twarzy - nie zanosiło to nic dobrego

— Ciężka noc — westchnął uśmiechając się. W swoim życiu wyrobił sobie, że za każdym razem jak musi cokolwiek powiedzieć o sobie, zaczyna się uśmiechać czy lekko podśmiechiwać tak, aby ukryć to jak bardzo go dana rzecz męczy

— A dokładniej? — dopytał krzyżując ręce na piersi

— Po prostu, pojedyncze gesty i sytuacje przywołują mi stare nieprzyjemne wydarzenia, wiesz o co chodzi — zamieszał się, nie wiedząc czy w ogóle powinien o tym jemu opowiadać

— Chcesz o tym porozmawiać? — zapytał, ale Krzysztof jedynie pokręcił przecząco głową — Będzie ci lepiej jak się wygadasz — dodał patrząc wręcz z litością na kolegę

Sejmowa miłość [Bosak x Wawer]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz