Pov Tighnari
Złote promienie zachodzącego słońca odbijały się od szyb okien w apartamencie Cyno. Jak na dwódziestoparo latka ma imponujący majątek, jednak chyba nie jego. Siedziałem przy marmurowym białym blacie na którym byłą tylko miska stęchłych owoców.
Apartament był przepiękny, duży i przestrzenny, biało-złote ściany, bazaltowe płytki na podłodze, złoto-szare meble z białych desek. Nigdy w życiu nie będzie mnie stać na taki wystrój- bardzo ekstrawagancki. Choć były tu meble czułem się bardziej jak w hotelu niż w mieszkaniu które ktoś traktuje jakoś swój azyl. Atmosfera była dość przytłaczająca, ciężka, a zimno i chłód wręcz ociekało że ścian.
Z moich rozmyśleń wyrwała mnie zimna ręka dotykająca mojego karku, aż podskoczyłem.- co się boisz- powiedział strącając mój ogon z krzesła obok siebie i usiadł.
- nie boje się p-po prostu była zimna- wkurzyłem się lekko, za kogo on się ma frajer?
- nie ważne- machnął ręką kładąc nogi na blacie- więc pomyślałem że dobrym sposobem na przeprosiny będzie żarcie i pogadanie, a jest to w domu bo nie lubię wychodzić do ludzi.
Przynajmniej jest szczery heh. Ciekawy sposób na przeprosiny nie powiem, ale dość kreatywny. Spodobało mi się to i w trakcie jak mówił błądząc oczami po kuchni oparłem rękę o blat i patrzyłem na niego z uśmiechem. Machałem ogonem na lewo i prawo zerkając na jego suche popękane usta.
- cóż nie powiem, oryginalnie- cały czas ciepło się do niego uśmiechałem mając nadzieje że kiedyś to zauważy.
-cieszę się że ci się podoba czy coś- był strasznie nerwowy i wycofany z jakiegoś powodu.
-to co chcesz zjeść?- chciałem żeby atmosfera jakoś się rozluźniła.
- zamówimy coś- moje uszy drgnęły do góry.
- jasne tylko nie jem mięsa, nie toleruje laktozy i odstawiłem gluten- widziałem jak otworzył szerzej oczy.
- huh?
- nie no żartuje, pizza?- zapytałem śmiejąc się nerwowo.
- jeżeli to są twoje żarty to lepiej ich nie opowiadaj bo są nieśmieszne- zaczął grzebać coś w telefonie z dość tęgą miną.
- s-sorry- odparłem odwracjac wzrok cały czerwony na twarzy z powodu zażenowania.
Wtedy zapadła niezręczna cisza. Zacząłem błądzić oczami po mieszkaniu, patrzenie się na każdą najmniejszą rzecz na szafkach sprawa jeszcze większy dyskomfort. Cyno wyszedł z kuchni prowadząc rozmowę przez telefon. Wziąłem głęboki wdech wiedząc że to będą ciężkie parę godzin które z grzeczności mam tu spędzić. W końcu nie ładnie tak wyjść kiedy ktoś się chociaż minimalnie stara, szczególnie jeśli są to przeprosiny.
Jednak niezbyt wiem o czym w ogóle mogę z nim porozmawiać, utrzymanie z nim rozmowy dłużej niż minute jest dość ciężkie. Zastanawiam się co musiało się stać w jego życiu że jest taki wycofany, szorstki i nie ufny. Nie wiem co mnie tak w nim przyciąga bo z minuty na minute jest coraz gorzej.- chcesz się może czegoś napić, jakieś piwo, wino?- to pytanie totalnie mnie zaskoczyło. Nigdy nie piłem alkoholu i boje się spróbować, ale czy wypada odmówić?
- m-możesz dać wino- serce zabiło mi szybciej. Wiedziałem że jak tylko tego spróbuję to chyba zwymiotuje.
Białowłosy mężczyzna zaczął leniwie krzątać się po kuchni obok mnie.
Kiedy usłyszałem dźwięk nalewanego płynu do kieliszka moje ręce zaczęły się pocić.
Po chwili przed moją twarzą została postawiona lampka czerwonokrwistego wina. Wyższy mężczyzna odwrócił się dalej robiącą coś przy aneksie kuchennym. Za to ja skupiłem się na trunku przedemną. Jedną reką mocno chwytając kieliszek zacisnąłem drugą pieść i oczy przekładając naczynie do ust. Sam zapach był już nieznośny, a co dopiero smak wyskokowego napoju. Ksztusząc się i dławiąc wypiłem połowę zawartości zdobionego u spodu naczynia.
Za sobą słyszałem stłumiony śmiech, ugh.- mogłeś powiedzieć że pierwszy raz- jego głos stawał się coraz milszy i ciepły. Czy to możliwe że tak szybko się upiłem?
- j-jest okej- chwiejnym ruchem odsunąłem od sobie kieliszek.
- w to nie wątpię- przerwał na chwilę przełykając ślinę- choć do salonu, wybierzemy co obejrzeć- odwróciłem się i zobaczyłem go z paczką chipsów i butelką wina. Moje uszy opadły, a usta się lekko otworzyły.
{*Time skip* ♡}
- mówiłem że umrze- wymądrzał się opierając głowę o rękę.
Moje oczy coraz bardziej zaczynały boleć od jakiegokolwiek strumienia światła. Jednak uśmiech nie schodził mi z twarzy, a w głowie przyjemnie się kręciło. Próbowałem skupić się na oglądaniu filmu ale nie pamiętam co działo się 2 minuty temu. Przy każdym rozlewie krwi zaczynałem się śmiać. Nie byłem w stanie się kontrolować, kiwałem się na boki czasem zachaczając o ramię zainteresowanego filmem, choć z każdą chwilą coraz mniej.
Wcześniej rozmawialiśmy o zainteresowaniach jednak siwowłosy mężczyzna zaczął coraz częściej popijać trunek dostępny w sklepach monopolowych. Kiedy zacząłem coraz gorzej przyswajać informację rozmowa zeszła na różne tory.- Dobra tobie już chyba starczy- po tych niewyraźnych słowach sam wlał w swoje usta etanol ciężko przełykając.
- p-przez ciebie chyba zacznę pić- na te słowa on wybuchł śmiechem przeczesując włosy palcami.
- uważaj bo ci uwierz- te słowa przerwała mu czkawka. Teraz ja się odwdzięczyłem donośnym śmiechem kładąc się ma plecy.
Włosy opadły mi na twarz, patrząc na sufit widziałem różne kolory i nierównomierne kształty. Żeby zniknęły musiałem dużo mrugać. Poczułem dotyk na twarzy odgarniające moje włosy, obraz przed moimi oczami był rozmazany.
- zostaniesz u mnie- to wszystko co pamiętam po rozluźnienia sie i zamknięciu oczu...
Pov Cyno
Jak na mnie wypiłem bardzo mało ale wystarczająco żeby wyłączyć myślenie. Jednak ten debil totalnie odleciał, widać że pierwszy raz. Było to w sumie dość zabawne jednak nie chce żeby wylądował w szpitalu więc nie będę polewać więcej. Nie chce też żeby stała mu się krzywda więc przenocuje go. Może nie jest to luksus bo to kanapa w salonie ale przynajmniej nie podłoga.
Po tym jak się położył chciałem zobaczyć czy śpi więc odsunąłem jego kłaki z mordy żeby sprawdzić.
Wstałem trzymając się za głowę przez zawroty, a po chwili wyłączyłem telewizor i poszedłem po koc.
Zrywając puszysty materiał z mojego łóżka, rzuciłem go na niego.
Wziąłem butelkę i zaniosłem do kuchni gdy usłyszałem dzwonek mojego telefonu.- czego- chciałem się już położyć spać jednak gdy usłyszałem wysoki głos wiedziałem że muszę wyjść- jasne zaraz będę- powiedziałem z wyrzytem i odłożyłam telefon.
Oparłem się o blat patrząc na Tighnariego, było w nim coś ciekawego.
Coś czego nie potrafię opisać może z powodu upojenia alkoholowego, może z powodu ubogiego słownictwa nie wiem. Ale patrzenie na niego obniżało mój stres przed tym co zaraz będę robić.
Podszedłem do niego patrząc się przez chwilę, delikatnie dotknąłem jego ucha. Ciekawe.
Wziąłem klucze i zbliżyłem się do drzwi. Po przekręceniu klucza starałem się wyjść jak najciszej jak mogłem. Udałem się w stronę windy ostatni raz patrząc się na drzwi od mojego mieszkania.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Regularność where?
Nara~
CZYTASZ
Miłość w Teyvat / Cyno x Tighnari / |Genshin impact|
Teen FictionW wielkim mieście Teyvat, w dzielnicy Sumeru pewnego dnia chłopak z długimi uszami lisa pustynnego przemierzał ulice chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Gdy przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do środka oparł się o ścianę, i zdał sobie sprawę że...