[*akcja dzieje się po tym jak tighnari opuścił rano mieszkanie jeden dzień temu*]
Pov Collei
Tighnari wyszedł zakluczając za sobą drzwi. Słyszałam samozapalające się światło na klatce schodowej oraz kroki sugerujące że schodzi na dół po schodach.
Spod drzwi wejściowych przeszłam do naszej małej kuchni. Nasze mieszkanie to prawie kawalerka, składa się ono z małego korytarzu, łazienki, salono-jadalnio-kuchni oraz ekstremalnie małej sypialni wszytsko w beżowych kolorach.
Jedyny minus to taki że jest tylko jedno łóżko w sypialni, ale niezbyt nas to interesowało. Mimo że nie jesteśmy biologicznym rodzeństwem i teoretycznie mogliśmy być raze-
Ugh potrząsnęłam głową na samą myśl. Przeczesałam swoje zielone włosy i oparłam się o szary blat w kuchni koło okna pokazujący panorame miasta. Zawsze będę go traktować jak brata to on w końcu mnie wychował.
Ale wracając mimo że śpimy w jednym łóżku odgrodziliśmy się kocami i poduszkami, więc żadne z nas nie ma większego problemu.
Wynajęliśmy to mieszkanie ponieważ nari chciał studiować w stolicy ale nie chciał iść sam tak samo ja nie chciałamsie z nim rozstawać. Namówiłam rodziców na to żeby przepisali mnie do innego liceum pod pretekstem tego że w moim poprzednim był za niski poziom. W zasadzie mi odpowiadał ale musiałam iść z tighnarim, mam z nim lepszą relacji niż z rodzicami. To nie tak że ich nie lubię ale przez to że dużo pracowali nie poznałam ich tak dobrze, a nari zabierał mnie wszędzie i on mnie wychował w końcu jest starszy. Zaraził też mnie miłością do roślin i chcę iść w jego ślady. Wierzę że pomoże mi ogarnąć materiał, wierzę też że radzi sobie znam go i wiem że jest wstydliwy. Przez całą podstawówkę dokuczali mu za jego wygląd przez co był wycofany i całą podróż tutaj bał się co będzie, ja w zasadzie też. Przez pobyt w domu dziecka bałam się każdego kto chciał że do mnie zbliżyć i nadal boję się wysokich mężczyzn...
Uderzyłam ręką w blat i zacisnęłam oczy. Koniec zadręczania się wspomnieniami.
Odwróciłam się sięgając po biało-różowy kubek z zamiarem zrobienia owocowej herbaty.
Miałam już rozpoczęcia roku szkolnego a dzisiaj ma być mój pierwszy dzień na poważnie. Od wczoraj byłam już spakowana, jestem zdeterminowana żeby znaleźć tym razem znajomych. Nie chce być całe życie popychadłem jak w poprzednim liceum.
Wlałam wodę do czajnika elektrycznego oraz wcisnęłam przycisk który zaświecił się na czerwono.{*Time skip*}
Wyszłam autobusu miejskiego którym jechałam ponieważ szkoła jest oddalona dość daleko od naszego bloku.
Zarzuciłam zielono-czarny plecach z przypinkami na ramię i szłam wzdłuż chodnika. W uszach miałam słuchawki z których leciała spokojna muzyka, próbowałam się wyciszyć żeby nie dostać ataku paniki spowodowanego szokiem nowego otoczenia.HEJ DZIEWCZYNO Z ZIELONYMI WŁOSAMI ZACZEKAJ!!- nagle wyrwał mnie krzyk zza moich pleców.
Odwróciłam się i ujrzałam brunetkę z długimi pięknymi włosami biegnącą w moją stronę trzymając coś w prawej ręce.
Okazało się że to moja apaszka którą zawsze nosiłam przy moim lewym boku. Dostałam ją od mojej najlepszej przyjaciółki z domu dziecka. Obydwie wiedziałyśmy że już nigdy więcej się nie spotkamy więc podarowała mi chociaż coś żebym o niej nie zapomniała.
Po chwili dziewczyna ciut wyższa odemnie zatrzymała się i spojrzała mi w oczy.Dziękuję- zaczęłam- w ogóle nie poczułam że coś mi s-spadło- starałam się zachować spokój jednak coraz bardziej nie mogłam odwrócić od niej wzroku.
Nie ma problemu- powiedziała uśmiechając się i kładąc ręce na biodra- widziałam już z autobusu jak ci wypada- wyprostowała rękę i podała mi apaszke.
Wzięłam ją i schowałam do kieszeni, po chwili uśmiechnęłam się ciepło do dziewczyny.
Ona zachichotała i zaczęła iść w tą samą stronę co ja wcześniej.
![](https://img.wattpad.com/cover/350873520-288-k697329.jpg)
CZYTASZ
Miłość w Teyvat / Cyno x Tighnari / |Genshin impact|
Teen FictionW wielkim mieście Teyvat, w dzielnicy Sumeru pewnego dnia chłopak z długimi uszami lisa pustynnego przemierzał ulice chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Gdy przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do środka oparł się o ścianę, i zdał sobie sprawę że...