Pov Tighnari
Mmmmm...
Powoli otworzyłem oczy i błądziłem nimi po suficie. Zauważyłem ślady po wymordowanych komarach.
Wszytsko mnie bolało, a w szczególności brzuch i głowa. Odwróciłem głowę i zorientowałem się że leżę na kanapie w salonie, akurat pamiętałem że jestem w mieszkaniu Cyno. Patrzyłem się na wejście od sypialni zastanawiając się czy tam znajduje się białowłosy. W mojej głowie była pustka, a mimo to moje myśli szalały. Pierwszy raz w życiu się napiłem i nie wiem co mogłem zrobić, mam tylko nadzieję że nic głupiego lub żenującego.
Zdjąłem z siebie koc po czym powoli wstałem i oparłem się rękom z tyłu.
Nie pamiętam skąd go mam w swoich rękach aczkolwiek był bardzo milusi w dotyku. Zacisnąłem oczy czując jak w moim brzuchu zaczyna się batalia.
Powoli wstałem zmierzając w stronę łazienki. Trzymając sie szafki dreptałem jednak w połowie drogi poczułem taki ból brzucha i wiedziałem że nie będzie kolorowo. Z hukiem otworzyłem drzwi od łazienki i rzuciłem się w stronę toalety, po chwili opróżniając zawartość swojego żołądka.
Oparłem się rękami o muszle i życie że mnie uchodziło.
Do moich uszu doszedł dźwięk odkluczanego zamka w drzwiach. Uszy stanęły mi dęba, kto to mógł być? Byłem prawie pewien że Cyno jeszcze śpi, że jest w mieszkaniu, może to włamywacz w końcu jest co stąd ukraść.
Na dźwięk uchylanych drzwi obróciłem się i zobaczyłem znaną sylwetkę.- co ty, rzygasz?- w uszach usłyszałem znany ochrypły głos.
- przypominam ci że wczoraj pierwszy raz piłem- przetarłem oczy kierując je ku górze.
- a, no tak- w jego głosie nie było żadnych emocji, wtedy zwróciłem uwagę na to co ma na twarzy.
- co ci się stało?- z każdą chwilą widziałem coraz więcej zadrapań na jego ramionach i twarzy.
- chuj cie to- odwrócił się na pięcie i poszedł w głąb mieszkania.
Wstałem ociężale i złapałem się umywalki. Odkręciłem wodę i nabrałem ją do ust. Wyprostowałem plecy i spojrzałem się w swoje odbicie- oczy podkrążone, włosy roztrzepane, matko boska jakby mnie ruchali we trzech.
Odgarnąłem włosy do tyłu i wyplułem wodę.
Udałem się do kuchni gdzie przy blacie stał Cyno. Usiadłem na krzesło a przed moją twarzą została położona szklanka z jakąś wodą gazowaną.- co to?- złapałem szklankę i przyglądałem się bąbelkom.
- aspiryna pomaga na kaca- rzucił szybko robią sobie do picia to samo.
Patrzyłem się a to na niego, a to na szklankę. W zasadzie czekałem aż usiądzie koło mnie i może łaskawie powie mi co się stało. Nie wygląda to za dobrze jakby ktoś go pobił. Może jak w tych wszystkich chujowych książkach poznałem szefa mafii który ma porachunki z kartelem narkotykowym.
- czemu nie pijesz?- z myśli wyrwał mnie głos z pretensjami.
- wybacz, zamyśliłem się.
Krzesło koło mnie zostało zajęte, a na blacie zagościły jego nogi.
- to co, zdrowie- powiedział stykając się z moją szklanką.
On jednym łykiem wypił całą zawartość szklanki za to ja po spróbowaniu skrzywiłem się. Jednak ból głowy zaczął mnie dopadać więc przemogłem smak i wypiłem.
- powiesz mi co się stało- przysunąłem się bliżej i spojrzałem na niego.
- ugh, wstyd się przyznać- skrzyżował ręce na piersi zamykajac oczy- ale jak wieczorem poszedłem do sklepu napadła mnie jakaś menelo-mlodzież, było ich więcej więc nie dałem rady się obronić bez szwanku- tłumaczył sie ale coś mi nie pasowało, za bardzo starał się grać odprężonego. Cóż jeżeli coś ukrywa to nie będę naciskać na siłę w końcu nie znamy się tak dobrze.
- a mocno boli?- może i głupie pytanie ale chciałem podtrzymać rozmowę.
- dam rade
Usłyszeliśmy walenie do drzwi i oboje się odwróciliśmy. Zanim Cyno wstał zobaczyłem jak bladnie.
Wstał powoli i podszedł do judasza zerkając przez niego. Mimo odległości między nami słyszałem jego nieregularny oddech.
Po otwarciu drzwi do mieszkania wparował mężczyzna podobny do postury Cyno jednak trochę większy.- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!- mężczyzna zaczął krzyczeć i wymachiwać rękami.
Wystraszyłem się bo nie wiedziałem kto to może być brat, ojciec, znajomy, szef?
Nie wydawał się jakby ktoś albo coś miało go uspokoić, nawet melisa.
W pewnym momencie wskazał na mnie palcem, wtedy moje serce stanęło.- i co dalej sobie dziwki sprowadzasz!?- facet podniósł rękę w kierunku Cyno wtedy coś dla mnie czas się zatrzymał. Zbiegłem z krzesła i stanąłem prawie że między nimi.
- uspokój się albo zadzwonię na policjе!- krzyknąłem trzymając ręce w połowie w górze żeby w razie czego się zasłonić.
Chłop spojrzał się na mnie jak na idiotę po czym poczułem czyjąś rękę na swoim barku.
Facet zacisnął rękę na mojej koszulce i w akompaniamencie moich wrzasków rzucił mnie w kąt jakbym nic nie ważył. Poczułem się jak przysłowiowa szmata.
Po tym jak zetknąłem się z zimnymi płytkami oparłem się na rekach leżąc bokiem. W jednym momencie odebrało mi wszytskie siły, a w oczach pojawiły się łzy.Pov Cyno
Cóż nie wiem jak opisać to co w tamtym momencie czułem. Z jakiegoś niewiadomego powodu zależy mi na nim i jak widziałem że leci na podłogę przez mojego własnego ojca coś we mnie pękło. Nigdy nie dałem rady się obronić ale teraz nie jestem w tym sam. Może i jest odemnie większy i boje się ale wściekłość we mnie sięgnęła zenitu.
- SŁUCHAJ KURWA!- wrzasnąłem patrząc się w dół.
Kiedy zdecydowałem się spojrzeć mu w oczy widziałem zdziwienie na jego twarzy.
- WYPIERDALASZ STĄD W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM- złapałem go za koszule i szarpałem w stronę drzwi.
On zaczął krzyczeć o studiach, o pieniądzach , o mojej mamie ale ja chciałem się tylko zapytać tighnariego czy wszystko okej.
Mimo liścia wymierzonego w mój policzek zamknąłem drzwi kiedy ten był już na klatce. Zakluczylem w pośpiechu i oparłem się o drzwi. Po chwili stania i patrzenia się na podłogę czułem ciepło i pieczenie na twarzy. Słyszałem jak coś tam jeszcze krzyczy na klatce schodowej a po chwili milknie i schodzi po schodach.- C-cyno...- usłyszałem jak zawsze miły głos futrzaka, podniosłem wzrok na niego.
Starałem się nie okazywać uczuć i z reguły udaje mi się to, ale ojciec jest jedyną rzeczą która boli za każdym razem. Tylko przy nim czuje się nikim tak jak za dzieciaka. Nigdy nie jestem dla niego wystarczający a nawet mnie nienawidzi bo przypominam mu mamę...
Szybko zasłoniłem oczy rękami nie mam zamiaru płakać przy kimś.- Idź już lepiej- rzuciłem szybko wstając.
- o-okej- z lekkim trudem podniósł się i zmierzał w moim kierunku.
Otworzyłem mu drzwi, widziałem że chciał coś powiedzieć jednak zrezygnował może to i lepiej.
Kiedy opuścił mieszkanie po prostu się rozpłakałem...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mam weny
Nara~
CZYTASZ
Miłość w Teyvat / Cyno x Tighnari / |Genshin impact|
Teen FictionW wielkim mieście Teyvat, w dzielnicy Sumeru pewnego dnia chłopak z długimi uszami lisa pustynnego przemierzał ulice chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Gdy przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do środka oparł się o ścianę, i zdał sobie sprawę że...