4 wieczór

45 4 3
                                    

Pov. Tighnari 

 Mijały już trzy tygodnie od rozpoczęcia. Poznałem już trochę moją klasę, jest spoko, ale nie mam z nikim bliższego kontaktu. Ale Cyno...

Cały czas o nim myślałem, ale mam wrażenie że niezbyt chcę ze mną rozmawiać ale polubiłem go mimo tak krótkiej rozmowy i całokształtu znajomości. Nie będę wypytywał ludzi bo wyjdę na stalkera albo psychola, ale muszę go do siebie przekonać.

Wychodziłem z zajęć myśląc jak do niego napisać, było to ciężkie bo chodzimy na dwa różne kierunki i nie mam o co go spytać. Zastanawiałem się patrząc w podłogę i idąc do wyjścia.

Kiedy wyszedłem przed budynek zobaczyłem że właśnie Cyno coś zbiera, wszędzie go rozpoznam. Może i to obsesja.

Rozglądał się na boki i grzebał coś w torbie, usłyszałem jak mamrocze coś do siebie.

To była idealna okazja, zacisnąłem ręce i zebrałem się w sobie, postanowiłem że podejdę.

Pomóc Ci?- zapytałem niepewnie merdając ogonem.

Tak, wypadło mi pudło z takimi kartami do gry- powiedział rozglądając się i pokazując palcami kształt prostokąta- na karcie była narysowana granatowowłosa dziewczyna z włócznią i tarczą, błagam Cię pomóż mi- patrzył się na mnie jakby barbarzyńcy wymordowali mu trzy pokolenia.

Coś mówiły mi karty z postaciami które jakoś tam atakują, Collei jak była kiedyś na kolonii to później mi opowiadała o jakiś zawodach. Nie pamiętam. Czasem jej nie słucham.

Jasne że pomogę- powiedziałem uśmiechając się od ucha do ucha.
Zacząłem się rozglądać razem z nim, nagle zobaczyłem coś błyszczącego koło studzienki. I było to chyba to co tak poszukiwał. Przykucnąłem i wziąłem ten mały kawałek papieru i przyglądałem się. I to jest aż takie wartościowe, kawałek błyszczącego papierka?

Masz?!- krzyknął prostując się.

Ch-chyba tak- powiedziałem obracając błyszczącą kartę między palcami. Pojebany jest jakiś.

Naprawdę jest to dla niego takie ważne, przecież to tylko karty. Nie ważne, to idealna okazja żeby go gdzieś zaprosić. Jak znajomego oczywiście.
On spojrzał się na mnie jakby zobaczył ducha, musze przyznać że miał bardzo ładne brązowo-bursztynowe oczy. Jego kosmyk białych jak śnieg włosów opadł mu na twarz. Aż zapomniałem po co tu stoję, poczułem tylko ciepło na swojej twarzy a uszy stanęły mi dęba.

Czego się kurwa gapisz?- powiedział z kamienną twarzą i mierząc mnie zimnym spojrzeniem.

Huh?- tę słowa były dla mnie jak kubeł zimnej wody. Wyrwał mi kartę z ręki i się na nią chwilę patrzył.

Dzięki- powiedział po czym obrócił się i zaczął odchodzić w przeciwną stronę.

Z-zaczekaj!- krzyknąłem za nim szybko wstając z kolan, podbiegając do niego.

Czego?- powiedział odwracając się, jego włosy żyły własnym życiem i dostałem nimi w twarz.

Uh, chcesz s-się spotkać wieczorem, wiesz c-coś porobić albo wyjść?- po tych słowach uśmiechnąłem się do niego, a on wciąż i nadal patrzał się na mnie bez najmniejszej emocji na twarzy, ale miałem wrażenie że zamienia się to w zirytowanie.

Nie dzięki- rzucił krótko.

Odszedł depcząc po kałużach brudząc wszystko dookoła, a na koniec jeszcze splunął na chodnik. Wsiadł do jakiegoś czarnego sportowego auta, odpalił silnik które jak dla mnie było za głośne aż zasłoniłem uszy. I po chwili odjechał zostawiając mnie samego na parkingu.
Moje uszy tak samo jak ogon oklapły, nie wiedziałem że z niego jest aż taki cham...

Pov. Cyno 

200 na liczniku, I don't care. Cały czas myślałem o ty przeszczepie, jak on miał? Nawet nie pamiętam czy mi się przedstawił. Wygląda jakby z zoo uciekł i jeszcze chce się ze mną na randkę umawiać? Hahaha. Śmieszny pokemon z niego, myślałem że się tam popłacze.
Nie potrzebna mi kolejna osoba do trucia dupy że za dużo ćpam. Nikogo nie powinno to interesować. Jedyne co teraz mam na głowie to kolejna walka i długi. 
Ostatnio nie było mnie na siłowni bo musiałem się uczyć, nie wiem po co jestem jeszcze na tych studiach. Tylko kasa tatusia mnie tam trzyma bo z walk nie jestem w stanie się jeszcze utrzymać.
Czerwone. Prawie bym pierdolnął w dupę jakiegoś starego opla, kto pozwolił temu na drogę wyjechać. 
Po tych dragach jestem chyba za bardzo agresywny.
Otworzyłem szybę i odpaliłem blanta i tak zaraz jestem w domu, a przynajmniej sobie humor poprawie.

{*Time skip*}

Jesteś jebanym debilem Cyno- słyszałem tylko jej zrzędzenie.

Spierdalaj hehe- patrzyłem się tylko w sufit leżą na zimnej podłodze w kuchni. W końcu byłem szczęśliwy, świat tak fajnie wirował przyjemnie kręciło mi się w głowie.

Normalnie znajdę tego chłopaka i go przeproszę  za ciebie- słyszałem jej zirytowanie w głosie, ale czasem traktuje mnie jak dziecko. Co mnie to obchodzi że to moja kuzynka, ja pierdole.

Przy okazji wylecz go z homoseksualizmu haha- sam siebie rozśmieszyłem, co ja gadam sam miałem chłopaka. Pojebało mnie ale tak mnie zaczęło suszyć, kurwa.

Jesteś pierdolnięty, słyszysz się w ogóle?!- zaczęła wydzierać się do telefonu. Uhhhhhh.

Rozłączyłem się, nie chce mi się słuchać jej pierdololo czasem mam jej dość. Próbowałem wstać ale tak mnie nogi bolą czuje się jakby ktoś mi je żywcem odrąbał. Doczołgałem się do blatu i zrzuciłem butelkę z wodą. Po tym jak napiłem się zimnej wody chyba w końcu zrozumiałem o robię ze swoim życiem bo do moich oczu naleciały mi łzy, tato przepraszam... 
Ledwo usłyszałem pukanie do drzwi, o kurwa o wilku mowa. Chciałem się jakoś ogarnąć ale tak bolał mnie dźwięk walenia w drzwi że na czworaka podszedłem do drzwi i je odkluczyłem po czym położyłem się na podłodze, wycierając włosami kurz na niej.

Nie mów mi tylk- aż zaniemówił, jak przez mgłę widziałem że patrzy mi się w przekrwione oczy.

Siema stary- powiedziałem zachrypiałym głosem ledwo i lekko się uśmiechając.

Ostatnie co poczułem to szarpanie za koszulkę i mięciutki dywan pod dupą, potem film mi się urwał.
 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

nie mam pomysłu na tą książkę wiec niech Cyno zostanie ćpunem 
potem go nari siłą miłości wyleczy ok?
nara~

Miłość w Teyvat / Cyno x Tighnari / |Genshin impact|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz