ROZDZIAŁ ZAWIERA OPISY KTÓRE MOGĄ SPRAWIAĆ DYSKOMFORT, OZNACZONE SĄ KURSYWĄ.
ZOSTAŁEŚ OSTRZEŻONY.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rzesza siedział w małym mieszkanku wraz ze swoją siostrą. Dalej nie mógł w to uwierzyć, w to co się dzieje. Siedział ze swoją siostrą, oparty o jej ramię w czułym uścisku. Bał się że znowu ją straci, że znowu on ją od niego odbierze. Miał tyle pytań w głowie, takich jak gdzie jest? Czemu tu jest? Dlaczego tu jest? Czy umarł? Co się stało z Niemcy? Czy-
Zamknął oczy. Nie czas na to. Przede wszystkim musi się wydostać.
- Schwester (siostro)? Co się dzieje? Nic z tego nie rozumiem... - Rzekł ledwo Rzesza, mając nadzieję że odpowie i wie co się dzieje
- Jedyne co wiem braciszku to to że nie powinno cię tu być. – odpowiedziała Weimar. Dosyć...oschle.- Was (co) ? – Spojrzał na nią zdziwiony. Ona spojrzała na niego zimnym wzrokiem. On na nią ze zdziwieniem.
- Rzesza, to nie twój czas na śmierć. Musisz żyć dalej. Ten drań cię tu ściągnął, ale oni czekają na ciebie tam.
- Weimar nie rozumiem...
- Zrozumiesz. Na razie ja się tobą zajmę, ale nie może to trwać wiecznie.
Wrócił do Republiki Weimarskiej jej czuły ton głosu, pogłaskała brata po włosach i zanuciła melodyjkę.
- Weimar...?
- Tak?
- Jestem zmęczony... Nie chce wracać do tego zimna...
- Zawsze byłeś ciepłolubny – nie skończyła zdania a Rzesza jej przerwał.
- Nie tak zmęczony, nie takie zimno, Weimar. Jestem zmęczony tym wszystkim, że zawiodłem i nigdy nie odzyskam tego czego miałem. Nie po tym co zrobiłem... Nie po tym co się wydarzyło... Nie jestem już dobrym człowiekiem, wiem że to kara za moje czyny, ale... to tak boli... czuje się jakbym trafił pod lód, który zamarzł... W tym miejscu jest tak zimno, że wszystko drętwieje...
- Rzesza, byłeś dzieckiem, nie zasłużyłeś sobie na to co ci nasz wuj zrobił. Nie powinieneś się obwiniać za to... to nie była twoja wina. – Powiedziała cicho Weimar.- Niby tak... ale... to dalej wydaje się złe...z mojej strony...
~·°/^\°·~
Policja szukała po lasach, lecz niczego nie znalazła. Minął już tydzień a po Rzeszy ani śladu, Niemcy oczywiście był przerażony sytuacją, na szczęście miał pomoc. ZSRR natomiast często myślał o tym co tam zaszło. Drzwi nie były wyłamane, nie było śladu włamania ale były ślady walki. Niemcy i Ameryka zakładają że nagle stracili przytomność, ale nic nie pili a jedynym rannym był Rzesza... Co tam się odpierdzieliło? To wszystko było dziwne, niewytłumaczalne. Nie dawało mu to spokoju, szczególnie że teraz, po całym zachowaniu Rzeszy, ZSRR zaczął wątpić że... Rzesza to zrobił. To nie tak że mu wybaczył, po prostu, coś było nie tak. Nie na miejscu.
- Tato zaraz spali ci się jedzenie! – Zawołał Roja, wyciągając ZSRR z transu.
- Ach tak! – Sowiet spanikowany i przerzucił swoje sadzone jajka. – Nie śpisz o tej porze?
- Nie, Polska dalej śpi. Dziękuje że pozwoliłeś nam zostać na noc – westchnął Rosja.
- To nic wielkiego synu. Wróciliście późno i mieliście bliżej, dla mnie to nie problem.
CZYTASZ
Nienawidzę cię dupku - rewrite (wolno pisane)
FanfictionTRIGGER WARNING! Książka zawiera elementy takie jak: gore, halucynacje, problemy psychiczne i tym podobne, dlatego jeśli jesteś wrażliwy/wrażliwa na takie rzeczy, proszę dla własnego zdrowia psychicznego nie czytaj. ...