22

474 43 0
                                    

Tego samego dnia późnym wieczorem wyszłam z tej trudnej próby bez większego uszczerbku na zdrowiu. Czułam się już znacznie lepiej i gdyby nie suchość w gardle i chęć wypicia całej butelki wody pewnie nie ruszyłabym choćby palcem u stopy.

Podniosłam się niespiesznie a gdy tylko udało mi się zorientować, że zawroty głowy ustały, wysunęłam się z ciepłej pościeli. Nocna lampka nadal rozjaśniała sypialnię dzięki czemu z łatwością wsunęłam stopy w beżowe kapcie i ruszyłam w stronę schodów. Miałam na sobie długą koszulkę do połowy ud, a to oznaczało, że Benjamin musiał mnie przebrać. Nie byłam tym specjalnie zachwycona. A wręcz wydało mi się to aż nazbyt poufałe. Byłam jednak nadal na tyle ospała i zmęczona, że nie zamierzałam dłużej się nad tym zastanawiać.

Złapałam za schłodzoną butelkę z wodą i wypiłam niemal połowę jej zawartości. Oparłam się o blat kuchenny, przymykając przy tym powieki.

- Czujesz się już lepiej?

Odwróciłam się gwałtownie na dźwięk głębokiego męskiego głosu.

- Co u diabła?! Wystraszyłeś mnie!- warknęłam, łapiąc się przy tym za klatkę piersiową.

- Och, czyli już ci przeszło.- Uniósł brwi, równocześnie wymijając mnie by sięgnąć po filiżankę z zapewne już wystygłą kawą.

Spiorunowałam go wzrokiem, wyczuwając dozę sarkastycznego tonu Benjamina, którą tak często mnie raczył. Nie przejął się tym jednak, dalej kontynuując.

- Doceniam twoją chęć przypodobania się mojej rodzinie, ale naprawdę nie musiałaś się tak poświęcać.- mruknął rozbawiony, żartując z całej sytuacji.

- To pięciogwiazdkowa restauracja! Skąd mogłam wiedzieć, że tak zareaguje!- Najeżyłam się.

- Oczywiście, Em.- ochoczo zgodził się ze mną.- Moja matka wariowała przez cały wieczór.

- Domyślam się.- jęknęłam, czując ciężar oskarżenia.

To nie tak, że sobie to zaplanowałam. Nie sądziłam, że dojdzie do czegoś takiego. Może to stres? Nowa praca, cały ten przyjazd Christine i ten zwariowany pomysł ze ślubem?

Benjamin uśmiechnął się pocieszająco, unosząc subtelnie kąciki ust do góry. Stanął znacznie bliżej, zupełnie jakby chciał przekonać się czy faktycznie czułam się tak dobrze jak mówiłam. Uważnie prześledził moją twarz, zaczynając od błyszczących oczu, zaróżowionych policzków i lekko wygiętych ust. Sądziłam, że na tym zaprzestanie ale jego wzrok powędrował znacznie niżej, wprost na moje odsłonięte uda. Przełknęłam nerwowo ślinę przypominając sobie, że prawdopodobnie musiał mnie rozebrać, co napawało mnie dziwnym uczuciem zakłopotania. Choć nie miałam wielu kompleksów i nie narzekałam na swoje ciało było to zbyt zażyłe bym mogła o tym tak po prostu zapomnieć.

- Nie musiałeś mnie przebierać.- odezwałam się zażenowana, unosząc oczy ku górze.

- Och wierz mi, musiałem. Byłaś rozpalona, a twoja jedwabna koszula cała mokra.- wypowiedział zadziornie, na co przymknęłam oczy ze wstydu.

- Uroczo.- przełknęłam ślinę by zacisnąć mocno wargi.

- Na pewno dobrze się czujesz? Masz wyjątkowo zaczerwienione policzki.

Nachylił się lekko, a spojrzenie jego ciemnych oczu wręcz paliło.

- Oczywiście.- zapewniłam go.- To przez tą duchotę. Strasznie tu gorąco.- Powachlowałam się ręką, czując narastający przypływ żaru.

- Cały czas jest ustawiona ta sama temperatura.- odpowiedział pewnie, na co rzuciłam mu spojrzenie spode łba.- Może jednak usiądziesz?

Wskazał na sofę, ponaglająco wpatrując się w moje zdrętwiałe ciało.

Wiza na miłość ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz