Rozdział 3.

277 12 0
                                    

Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Była godzina 5, a dzisiaj był poniedziałek i musiała iść do szkoły. Wstałam z łóżka i obolała poszłam do łazienki. Wyglądała  okropnie, miałam okropne sińce pod oczami. Przemyłam twarz wodą, nałożyłam korektor pod oczy, wymyłam zęby i poszłam do garderoby przebrać się w mundurek
Gotowa zeszłam na dół, gdzie zastałam Vincenta.
- Witaj Hailie. Jak się czujesz? - zapytał.
- Lepiej, dziękuję.
Usiadłam przy stole naprzeciwko niego i zaczęłam jeść przygotowane wcześniej przez Eugenie tosty.
- Z kim dzisiaj jadę do szkoły? - zapytałam.
- Z Shanem.
Gdy tylko to powiedział jak na zawołanie, ze schodów zeszła święta trójca. Od razu do mnie podeszli. Wiedzieli w jakim stanie wczoraj byłam.
- Co tam dziewczynko? - rzucił Dylan i mnie przytulił.
- Jak tam młoda, dobrze się czujesz? - zapytał Shane i pocałował mnie w czubek głowy.
- Yhm - odpowiedziałam.
Tony rzucił mi tylko zmartwione spojrzenie i zaczął robić sobie kawę.
                                        ✡
Siedziałam w samochodzie z Shanem. Jechaliśmy w całkowitej ciszy, dopóki nie dojechaliśmy na miejsce.
Duży budynek, prywatnego liceum. Uwielbiałam to miejsce, a jeszcze bardziej osobę, którą miałam w nim zaraz zobaczyć.
Nie czekając na brata, zerwałam się z miejsca i rzucając mu tylko szybkie 'cześć' pobiegłam do szkoły. Nie musiałam długo czekać, bo osoba, którą tak pragnęłam wtedy zobaczyć, znalazła mnie sama:
- Hailie!
Jak ja za tym tęskniłam. Mona, moja przyjaciółka od przedszkola, od razu rzuciła mi się w ramiona. Ostatni raz widziałam ją miesiąc temu, bo wyjechała z rodzicami do rodziny w Hiszpanii.
Stałyśmy tak przytulone do siebie dobre 5 minut.
- Boże, mam ci tyle do powiedzenia! - ekscytowałam się, oderwawszy się od niej.
- Żebyś wiedziała, nie tylko ty - zaśmiała się.
Rozmawiałyśmy tak do dzwonka, opowiadając sobie wszystko, choć muszę przyznać, że i tak dużo miałyśmy sobie do opowiedzenia, patrząc na to, dzwoniłyśmy do siebie, przynajmniej trzy razy dziennie...
Po dzwonku udałyśmy się na pierwszą lekcję, w tym przypadku matematykę. Był to jeden z moich znienawidzonych przedmiotów, a jego nauka była dla mnie koszmarem.
Gdzieś w połowie lekcji, poszłam do toalety. Gdy załatwiłam potrzebę i wyszłam z kabiny zobaczyłam...

Od początku... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz