5.

68 6 1
                                    

Po ciężkim, a jednocześnie zwyczajnym dniu, uczniowie siedzieli w wielkiej sali jedząc obiad. Harry został mianowany kapitanem drużyny w Quidditchu, z czego bardzo się cieszył.
-Serio stary... mega.- skomentował Ron. Cieszył się szczęściem przyjaciela.
-A jak tam u ciebie z no wiesz... Brown.- Zmienił temat i mówił ciszej, nie chcąc, by Hermiona usłyszała ich rozmowę.
-Człowieku, weź nie pytaj.- mruknął zażenowany.- Lata za mną jak piesek. Nie, że mi się to nie podoba...Chodzi o to...- zerknął na przygnębioną przyjaciółkę.- Nie wiem o co jej chodzi. Mam wrażenie, że zaczyna mnie przez to unikać.- powiedział zmartwiony.
Harry uśmiechnął się pod nosem.
-Ty debilu.- skomentował.- Ja noszę okulary, ale to ty z nas dwojga jesteś ślepy. Przecież to logiczne, że podobasz się Hermionie.
Ron rozszerzył oczy.
-Nie gadaj...Ja? Jej?- rudzielec się zawstydził.
-Tak bracie, właśnie tak. Ja też nie wiem, co ona w tobie widzi.- zaśmiał się cicho wybraniec.
Ron szturchną go łokciem w brzuch.
-Jesteś pewny na sto procent?- dopytywał niedowierzając.
-Przecież to widać z kilometra. Sam się przekonaj. Tylko nie zepsuj tego. Nie chcę wybierać pomiędzy wami.- powiedział i wstał od stołu, z zamiarem wrócenia do pokoju.

Draco obserwował Pottera. Czekał aż zacznie się zbierać. A kiedy tylko wstał od stołu, ślizgon postanowił zrealizować swój plan. Również wstał i czym prędzej poszedł do jednej z opuszczonych klas i czekał na swoją ofiarę.
Po paru minutach gryfon zjawił się w zasięgu wzroku chłopaka, który szybkim ruchem wciągnął go do pomieszczenia.
Spanikowany Harry rozglądał się dookoła, dzierżąc różdżkę w dłoni.
-MALFOY?- powiedział zszokowanym głosem.- Przestraszyłeś mnie.
-Jakbym normalnie tego nie robił.-prychnął blondyn.
Wybraniec wypuścił powietrze w uldze i opuścił broń.
-N-nie... a z resztą. Co chcesz? Pogadać o twoim problemie?- zapytał Harry, będąc nagle zaciekawiony całą sytuacją.- Mogłeś zrobić to mniej agresywnie.- dodał.
Draco zirytował się.
-Wiesz co, właściwie to mnie zastanawia dlaczego przylazłeś na tą wieżę.- zapytał obojętnie ślizgon.
-Miałem swoje powody.- odparł. Z jednej strony faktycznie śledził Malfoya, by znaleźć sygnały świadczące o byciu śmierciożercą. Z drugiej strony, po prostu nie mógł oderwać od niego wzroku.
Nie ma opcji, że Ci o tym powiem.
- Do tego, tak jak już mówiłem. Chcę Ci pomóc.- powiedział i zagryzł wargę.
Draco zmarszczył brwi.
-Po tym jak cały czas uprzykrzam Ci życie, obrażam twoich rodziców, przyjaciół i Ciebie?.- zaśmiał się.
Wybraniec zamyślił się.
W sumie to ma rację. Jak można chcieć jakiejkolwiek relacji z takim człowiekiem.
Mimo wszystko był zdeterminowany.
-Tak, jesteś okropny to prawda, ale dostrzegam ból w twoich oczach. Początkowo dziwiło mnie to. Jednak z czasem zdałem sobie sprawę, że ten ból, to jest coś co nas... łączy.- zmieszał się.
Dracona poruszyły te słowa, jednak postanowił grać obojętnego. Chociaż prawda jest taka, że nikt nigdy nie okazał szarookiemu zrozumienia. Zawsze był karany za swoją słabość. A tu taki niski okularnik, któremu wszystko wychodzi, mówi że łączy ich ból.
-Jesteś żałosny Potter, mówiłem Ci to już?- powiedział wodząc oczami po klasie.- Nigdy mnie nie zrozumiesz. Chętnie bym użył na tobie obliviate, ale będę bardziej okrutny i zostawie cię z tymi dziwnymi myślami na mój temat.
Harry odwrócił wzrok.
Na szczęście nie wiesz, jakie mam o tobie myśli.
Myśląc o tym, przypomniał sobie sen o Malfoyu i mimowolnie zarumienił się z zażenowania samym sobą.
-Czy ty znowu się rumienisz?- zaśmiał się blondyn.
Gryfon odchrząknął i powrócił do tematu.
-Masz racje nie mam pojęcia o co Ci chodzi.-powiedział i zaczął analizować całą sytuacje. Po co Malfoy zaciągnął go do pokoju. Żeby po prostu pogadać? To wydawało się dziwne.
Draco obserwował zachowanie bruneta.
Taki głupi i słodki jednocześnie.
Pomyślał i postanowił jeszcze trochę go podręczyć. Jeżeli się uda, to da mi spokój.
-Tego też nie zrozumiesz.-powiedział i podszedł do wybrańca tak blisko, że praktycznie stykali się nosami.
Harry skamieniał, a serce zaczęło mu bić szybciej. Czuł, że robi mu się gorąco. On i wredny ślizgon, sami, w opuszczonej klasie. Niby już kiedyś mieli podobną sytuację. Teraz jednak było inaczej. Napięcie między chłopakami wisiało w powietrzu.
-Chciałbyś, żebym Cię pocałował. Prawda Potter?- powiedział flirciarskim tonem Malfoy.
Gryfon był szoku, ale nie wiedział co ma odpowiedzieć. Zaczął zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jeden z jego snów. Zamrugał parokrotnie. Nie, to nie był sen.
Draco odważył się i pocałował wybrańca.
Jego usta były ciepłe i przyjemne. Harry mimowolnie oddał pocałunek, zaskakując tym samym ślizgona.
Chwile trwali w namiętności, której podświadomie żaden z nich nie chiał kończyć.
Nagle Draco oderwał się od Harrego.
-Daj mi spokój i nie interesuj się moimi problemami.- powiedział obojętnie i wyszedł z klasy, jakby nigdy nic. Jednak w jego myślach, cały czas odtwarzany był pocałunek.
Potter stał jeszcze chwilę w sali, zastanawiając się co tak właściwie się stało. Draco go pocałował. DRACO GO POCAŁOWAŁ. Normalnie Harry pomyślałby, że poniosła go wyobraźnia, gdyby nie smak nawilżającej pomadki w ustach. Ona zdecydowanie należała do ślizgona.
-Co to... Co to miało być?- powiedział do siebie gdy trochę oprzytomniał.
Zaciąga mnie do klasy. Mówi, że jestem żałosny. Całuje mnie, a potem mówi, żebym dał mu spokój.
-O CHUJ CHODZI?- wykrzyczał zirytowany. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Biec za Draco i też go pocałować, wyznając mu, że go lubi? Udać, że to nigdy się nie wydarzyło? Dalej próbować mu pomóc? Zwyzywać go od pedałów? Powiedzieć przyjaciołom?
Nic nie było dobrym wyjściem. Postanowił poczekać i wymyślić jakieś najlepsze wyjście z tej sytuacji. Musiał jednak przyznać, że BARDZO mu się podobało. Gdyby tylko wiedział o co chodzi, gdyby tylko Draco nie był takim dupkiem. Może nawet ich relacja miałaby jakieś szanse. Narazie dalej byli wrogami, a jeden niewyjaśniony pocałunek nie był w stanie tego zmienić. Chociaż Harry chiał, by było inaczej.

Skazani na siebie (Drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz