12.

23 3 0
                                    

Draco wrócił do swojego pokoju w całkiem dobrym jak na niego humorze. Uczenie się w towarzystwie Harrego, który nie przeszkadzał, było dla chłopaka przyjemne, choć trochę go to zdziwiło. Brunet przyszedł, podroczył się chwile, a potem siedział w ciszy parę godzin, trzymając blondyna za rękę. To było coś innego, czego szarooki arystokrata nigdy w życiu nie doświadczył. Jednak dobry nastrój ślizgona popsuł się wraz z dostrzeżeniem nowego listu, leżącego na czarnym stole. Chłopak niepewnie podszedł i wziął kopertę w rękę. Obejrzał ją, a kiedy zobaczył podpis swojego ojca, od razu wrzucił list do ognia. Nie miał ochoty czytać nic co ten człowiek do niego napisał. Dalej bolały go słowa Lucjusza. Draco szczerze wolałby, jakby mężczyzna użył na nim Cruciatusa, to przynajmniej bolałoby tylko chwilę.
Niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi. Podszedł zdziwiony i lekko je uchylił. Po drugiej stronie stała Narcissa Malfoy. Chłopak bez wachania wpuścił ją do środka. Nigdy nie miał z matką głębokich relacji. Nigdy nie mówił też, o tym jak traktuje go Lucjusz. W domu zazwyczaj tylko się mijali i wymieniali niezbędnymi informacjami. Oprócz tego była z nim podczas naznaczenia przez śmierciożerców i to tyle.
– Witaj mamo.– przywitał się nie kryjąc zdziwienia.
Kobieta nic nie powiedziała. Podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła. Draco nie wiedział co ma ze sobą zrobić, więc niemrawo również ją objął.
– Coś się stało?– zapytał.
– Lucjusz mi powiedział. Powiedział mi, że się krzywdzisz. – wyszeptała.
Draco przytulił mocniej matkę, chowając twarz w jej ramieniu. Kobieta pogłaskała go po głowie. Jej oczy nie stroniły od łez.
– Przepraszam Draco, powinnam być przy tobie, wspierać Cię. Tymczasem nie zrobiłam nic. Nie zainteresowałam się problemami mojego syna. Wybacz mi.– mówiła, wciąż głaszcząc go po głowie.
– Nie chce mi się żyć, mamo. – powiedział obojętnie. Nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej.
–Oh synku...
Narcissa poprowadziła szarookiego i usiadła z nim na łóżku. Chłopak wtulił się w jej kolana. Myśli szumiały mu w głowie. Czuł stres i zażenowanie sobą. Nie mógł się powstrzymać od myśli, że sprawia ludziom problemy. Mimo tego, w tym momencie był w stanie wyrzucić z siebie wszystko, co psuje mu krew.
– Powiedz mi co Ci leży na sercu.– mówiła wspierającym tonem. Była na siebie zła, że nic wcześniej nie zrobiła. Podświadomie karciła się za swoją obojętność i postanowiła naprawić błędy. Postanowiła być najlepszą matką dla swojego syna.
– Czuję się samotny. Nie mam nikogo z kim mógłbym porozmawiać. A jedyna osoba na której trochę mi zależy muszę odsuwać od siebie. – po policzkach Draco spłynęła łza żalu – Zostałem zmuszony do bycia mordercą. Żyje tak jak chcą tego inni, nie jak ja bym chciał.
– Jestem przy tobie synu. Już będzie lepiej obiecuję.
– Do tego ojciec ostatnio zasugerował mi śmierć.– po tych słowach jedna łza zamieniła się w żywny płacz.
Narcissa spoważniała.
– Słucham?– zapytała. Czuła jak narasta w niej gniew. W domu Lucjusz powiedział, że wspiera syna, a rzeczywistość wydawała się kompletnie inna.
– Zapytał, czy tnę się chociaż rodzinnym sztyletem.– wyszeptał.
Narcissa zacisnęła zęby. Rosła w niej furia. Wiedziała, że zrobi z Lucjuszem porządek.
– Czego jeszcze nie wiem?
Pod wpływem chwili, blondyn powiedział matce o swoich problemach z ojcem, o presji, strachu i wszystkim, co spędza mu sen z powiek.
– Czy jest coś jeszcze? – zapytała po długim monologu syna, dzięki któremu Draco był spokojniejszy.
– Właściwie tak...– zatrzymał się.
– Możesz mi powiedzieć wszystko.– zapewniała.
Szarooki zawahał się. Została jedna sprawa, co do której nie był pewny. Zastanawiał się, czy powiedzieć mamie o swojej orientacji i zauroczeniu. Po chwili ciszy, zdecydował się otworzyć.
– Mamo, ja...Jestem gejem. – odwrócił wzrok, by nie widzieć reakcji kobiety. Ta tylko uśmiechnęła się i przytuliła go ponownie.
Ślizgon nie ukrywał zdziwienia, był przygotowany na   to, że kobieta wyjdzie z pokoju, lub zrobi cokolwiek innego.
– Cieszę się, że na tyle mi ufasz, by to powiedzieć. – odparła szczęśliwa.
– To nie jest dla ciebie problem? – dziwił się.
- Ani trochę.– powiedziała pewnie. – A jest może ktoś, kto Ci się podoba?
Draco uśmiechnął się smutno.
– Jak po tamtym mnie nie znienawidziłaś, to po tym napewno to zrobisz. – zaśmiał się.
Narcissa poczochrała mu włosy.
– Nie gadaj głupot. – napomniała go.
– Dobrze więc... Chyba zakochałem się w Potterze.
Kobieta rozszerzyła oczy.
– Harrym Potterze? – dopytała.
– Tak, Harrym Potterze. – potwierdził.
Matka uśmiechnęła się.
– Całkiem niezły wybór. – stwierdziła.
Draco zdębiał.
– Przesłyszałem się?
– Mówię poważnie. Odważny, nie brzydki.– wzruszyła ramionami. – W sumie mogłam się spodziewać, jak byłeś mały cały
czas o nim mówiłeś. – zaśmiała się.
– Oj weź przestań, nie chę tego słuchać. – zawstydził się i zakrył twarz dłońmi.
Narcissa spojrzała na zegarek i zorientowała się, że musi już wracać, ponieważ były wyznaczone godziny, w których w Hogwarcie mogą przebywać goście.
– Dobrze synku, będę już iść. Pamiętaj, że jeżeli będziesz potrzebował porozmawiać, to jestem tu dla ciebie. A jeżeli ojciec będzie próbował jeszcze coś ci zrobić, pozbędę się go. – powiedziała stanowczo.
– Pozbędziesz się swojego męża? – zdziwił się Draco.
– Nie wyszłam za człowieka, który jedynemu synowi proponuje samobójstwo. To nie jest ten sam mężczyzna, co bardzo dawno temu. – mówiła z rozczarowaniem. – W każdym razie nie przejmuj się. Jestem po twojej stronie. – dodała i wyszła.
Draco położył się na łóżku. Czuł wewnętrzne ciepło. Pierwszy raz od dawna był wdzięczny losowi za jakąś sytuację. Uśmiechnął się do siebie. Miał wrażenie, że powiedzenie wszystkiego co leży mu na sercu, pomogło trochę poukładać jego myśli. Czując się nieco lepiej, przykrył się kołdrą i zasnął.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skazani na siebie (Drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz