Minęły dwa miesiące. Gwardia Dumbledora umiała już naprawdę sporo, co niezwykle cieszyło Harrego. Problem jedynie stanowiła różowa landryna, która efektywnie wprowadzała swój reżim. Ostatnio zakazała tajnych organizacji uczniowskich. Był to spory problem. Przyjaciele wiedzieli, że niedługo zostaną złapani. Zwłaszcza, że Umbridge przesłuchiwała uczniów za pomocą vita serum. Do tego zagoniła kilkoro ślizgonów do pomocy.
Draco nie wiedział czemu profesor Umbridge tak go uwielbiała. Może dlatego, że był synem Lucjusza. Próbował sobie to jakoś wytłumaczyć, tropiąc uczniów łamiących przepisy różowej jędzy. Tak naprawdę blondyn nie znosił tej baby. Działała mu na nerwy. Suka, ale nie taka po prostu. Ona chowała swoją wredną naturę pod maską różu i fałszywego uśmiechu. Takich ludzi Malfoy nie lubił najbardziej.
Piątkowego wieczoru, tak jak zazwyczaj tajny klub spotkał się w pokoju życzeń. Nie zastali tam jednak Cho i Ginny. Wszyscy zaczęli się martwić.
-Słuchajcie.- zaczął Harry.- Czuję, że stanie się coś złego. Odwołajmy dzisiejsze spotkanie. Ja pójdę poszukać dziewczyn.- powiedział pewnie, jednak ze stresu skręcał mu się żołądek. Nie chiał by dziewczyny cierpiały, przez chore kary cielesne Umbridge. Dlatego też, kiedy wszyscy się rozeszli gryfon pobiegł szukać zgub. Początkowo Hermiona i Ron chcieli mu pomóc, jednak chłopak stanowczo im odmówił. Powiedział, by poszli poinformować Dumbledora o całej sprawie.Szukał już wszędzie. Niestety nigdzie nie mógł znaleść zaginionych dziewczyn. Zrezygnowany poszedł w stronę pokoju życzeń z nadzieją, że spotka je w środku. Ku swojemu zaskoczeniu, kiedy zbliżył się do pokoju zobaczył różową landrynę wraz z Filchem.
-Jak tu kogoś zobaczę, to zabiję!- krzyczała profesor.
-Pani Umbridge, tu nikogo nie ma.- mruknął Flich, prawie tak, jak jego kotka.
-Przesłuchałam te dwie jędze, ale musiały kłamać!- wydzierała się.- Jeżeli zobaczę jakiegoś ucznia wałęsającego się w tej okolicy, wychłostam go i potraktuję niewybaczalnym!
W Harrym zagotowała się krew. Był gotów walczyć o prawdę. Zwłaszcza z taką wredną panoszącą się inkwizytorką. Już miał wyjść zza rogu i pokazać swoją obecność, kiedy nagle coś pociągnęło go za ramię.
-Chcesz się zabić Potter?- powiedział groźnie Draco.
Chcesz się zabić?
To pytanie zabrzmiało nierealnie w głowie Harrego. Nikt nigdy nie zapytał go o coś takiego. Wszyscy wymagali by zawsze się poświęcał, by był bohaterem, który pokona Voldemorta.
-Ja...Nie wiem.- powiedział cicho zdezorientowany.
Draco potarł skronie.
-Chodź ze mną idioto.- wyszeptał i pociągnął bruneta za rękę.
Szli w ciszy dopóki nie dotarli do jednej z wielu opuszczonych klas.
Malfoy westchnął i skrzyżował ręce na piersi.
-Jesteśmy wrogami, ale nie pozwolę Ci wpaść w jej łapska. Rozszarpałaby Cię.- powiedział spokojnie, co zdziwiło Harrego.
-Czy ty się o mnie martwisz?- uśmiechnął się przebiegle zielonooki.
-Chciałbyś Potter.- prychnął.- Powiedzmy, że odwdzięczam Ci się za ratunek przed nieprzyjemną konfrontacją ze Snapem.
Gryfon zdziwił się, chyba po raz trzeci.
-Um... Dzięki w takim razie.- powiedział zmieszany.
-Dodatkowo wkurwia mnie ta baba. A to była okazja by utrudnić jej życie.- uśmiechnął się cynicznie Malfoy.
-Już się bałem, że stałeś się dobry.- westchnął Harry. O dziwo cieszył się na widokiem podłego blondyna. Zwłaszcza, że ten właśnie uratował mu tyłek. Jednak nie mógł tkwić z nim wiecznie w zakurzonej klasie.
-Ja już pójdę, muszę jeszcze coś załatwić.- powiedział szybko.
-Tylko nie wpadnij, bo moja łaska pójdzie na marne.- powiedział karykaturalnie.
Nie lubił Pottera, ale z dwojga złego on jest lepszy niż świnia z ministerstwa.Harry pobiegł do gabinetu Dumbledora. Zdziwił się, ponieważ wejście było otwarte. Nie wiele myśląc wszedł do pomieszczenia.
Ujrzał parę postaci i oczywiście największego czarodzieja ostatnich czasów. Rozmawiali o czymś ewidentnie istotnym, co sugerowały ich miny.
-O Pan Potter.- zdziwił się jeden z urzędników.
-Świetnie!- krzyknęła zza pleców chłopaka profesor Umbridge.- Powiedz im! Powiedz o waszej organizacji.
Harry przełknął ślinę i spojrzał na Dumbledora szukając pomocy. Był pewien, że Ron i Hermiona powiadomili go, o całej sytuacji.
Wybraniec nie mylił się. Profesor wstał i odchrząknął.
-Czas się przyznać.- powiedział spokojnie.- Zleciłem uczniom stworzenie tajnej organizacji, by przygotowali się na bitwę z sami wiecie kim.
Harremu rozszerzyły się oczy.
Dyrektor nie może wziąć na siebie całej winy!
-Nie, to moja wina. Ja to zrobiłem.- powiedział szybko bliznowaty.
-Harry doceniam twoją lojalność, jednak nie bez przyczyny organizacja nosi nazwę Gwardia Dumbledora.- uśmiechnął się do chłopaka.
-Dyrektorze, z bólem serca to mówię, ale musimy pana aresztować.- mruknął jeden z urzędników.
-Wybaczcie, ale nie dam się tak łatwo.- powiedział spokojnie i podszedł do feniksa. Mrugnął Harremu, po czym klasnął w dłonie i znikł w wielkim stylu.
Wszyscy stali jak wryci.
-Trzeba przyznać, gość ma klasę.- odparł zdumiony urzędnik naczelny.
CZYTASZ
Skazani na siebie (Drarry)
Teen FictionDzieło to fanfic oparty na wydarzeniach z serii powieści i filmów Harry Potter autorstwa J.K.Rowling. Przedstawiam trudną historię Harrego Pottera i Draco Malfoya. Ich relacja przechodzi z wrogów do kochanków. Książka zawiera tematykę autoagresji. J...