4. Ostatnie pożegnanie

24 3 0
                                    




twt: #LTHwatt






CADEN



Przy mojej głowie mały aniołek, kłócił się z diabełkiem, jeden z nich mi podpowiadał, że powinienem tam wejść, drugi natomiast kazał mi stąd jechać. Ja patrzyłem się na niebieski budynek i obserwowałem dwie postacie przemieszczające się pomiędzy pomieszczeniami. Wiem, że powininem ich w końcu odwiedzić, ale coś mnie blokowało i nie jestem w stanie określić co to było. Zgasiłem silnik, wyłączyłem muzykę i myślałem, po prostu myślałem. Przed oczami przelatywały mi wszystkie, wspólne momenty, również te z mamą. Nie wszystkie były miłe, bo życie nie jest zawsze kolorowe, najważniejsze jednak, że były one wspólne. Sama myśl tego, że tam wejdę i nie zobaczę jej twarzy mnie dobijała i odtrącała od tego pomysłu. Pozostały mi tylko wspomnienia jej uśmiechu, widzę go codziennie, kiedy zamykam oczy, z każdym dniem coraz słabiej, ale nadal widzę. Boję się, że nadejdzie taki dzień, w którym już go nie zobaczę i będę musiał zasnąć bez tego widoku.

Dom jest niebieski, a jeśli niebo istnieje, to kojarzy mi się właśnie z takim kolorem, dlatego anioł przegadał diabła i postanowiłem zmierzyć się z tym teraz. Musiałbym to zrobić, prędzej, czy później.

Wysiadłem z samochodu, przeszedłem przez ulice i podszedłem do drzwi, wydawały się wielkie, jak wrota do jakiegoś zakazanego królestwa. Chwilę się wahałem, nacisnąłem klamkę delikatnym ruchem, żeby nikt nie usłyszał, że wchodzę, pierwsze co poczułem, to zapach domowego obiadu. Wszedłem do środka, po lewej stronie znajdowała się kuchnia, Mason i tata byli zajęci wspólnym gotowaniem, z Masonem często pomagaliśmy im w kuchni, dlatego ten widok sprawił, że na moim sercu poczułem lekki podmuch rodzinnego ciepła. Postanowiłem im nie przeszkadzać, poszedłem do salonu, usiadłem na kanapie i czekałem, jak któryś z nich tutaj wejdzie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, wszystko było na swoim miejscu, nic nie przestawili, nie zmienili położenia, żadnej rzeczy. Zaskoczył mnie porządek, bo o ten zawsze ganiała nas Susan, nawet Joseph miał problemy z utrzymywaniem czystości na dłuższą metę. Chwilę siedziałem, zanim ktoś przyszedł, wsłuchiwałem się w ich rozmowę, ale nie zwracałem uwagi na to co mówią, tylko na radość i śmiech, nie było czuć, że niedawno miała miejsce tragedia, raczej brzmieli jak kochająca się rodzina, która spędza wspólnie czas.

- Caden?! – Nie zauważyłem wchodzącego taty do salonu, był zdziwiony, ale na jego twarz wdarł się szeroki uśmiech. – Tęskniłem synku, co ty tutaj robisz?

- Ja też tęskniłem staruszku. Załatwiałem ostatnie, rzeczy związane z pogrzebem i stwierdziłem, że w końcu was odwiedzę. – Nie ukrywałem uśmiechu, cieszyłem się jego widokiem, brakowało mi go.

- Zostaniesz dziś na noc? – Zapytał z nadzieją, że spędzimy wspólny wieczór, jak dawniej. Nie byłem jeszcze gotowy, żeby spać w tym domu, samo przyjście tutaj dużo mnie kosztowało, spanie to byłoby za wiele, jak na jeden dzień.

- Nie zasnę w tym domu, dopóki nie pochowamy Susan, ale już niedługo, obiecuję. – Wiem, że to zrozumie i nie będzie naciskać.

- Dobrze, ale wspólnego obiadu ci nie odpuszczę. – Uśmiechnął się i poszedł nałożyć jedzenie.

- Trzy talerze? – Zapytał zdziwiony Mason, tym razem podsłuchiwałem dokładnie ich rozmowę.

- Tak. Caden zje z nami. – Mason w tym momencie z całych sił zaczął pędzić w stronę salonu. Wbiegł do pomieszczenia, jakby się paliło i rzucił mi się na szyję.

- Udusisz mnie zaraz. – Zaśmiałem się do brata, który ściskał mnie coraz bardziej.

- Taki mam plan. – Odwzajemnił śmiech i mnie puścił. – Zostajesz już na stałe?

Lower Than Hades [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz