Następnego dnia obudziłem się wcześnie więc poszedłem do Szczerbatka, kiedy tam dotarłem od razu dałem mu kosz ryb który wziąłem że sobą. Szczerbatek oczywiście zjadł cały kosz ryb w minutę. Ah jak ten gad dużo i szybko je ale kocham go najbardziej na świecie.
- Szczerbatek, co się stanie jeśli nie uda mi się przekonać wikingów do smoków, znaczy wiem, że planowaliśmy i tak uciec, ale nie chcę żeby wciąż zabijali te cudowne zwierzęta - powiedziałem i od razu Szczerbatek przyszedł do mnie i położył swoją głowę na moich kolanach - tak się cieszę że cię mam kolego
- gru gru - Szczerbatek powiedział po swojemu i wziąłem to że "też się ciesze że cię mam czkawka"
Po krótkiej "rozmowie" udaliśmy się na lot, który trochę nam się przedłużył i jak wylądowaliśmy szybko pożegnałem się z Szczerbatkiem i pobiegłem na szkolenie
- o nie nie nie nie spóźnię się - powiedziałem w myślach i szybko pobiegłem, gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem że dziś walczymy z śmietnikiem zębaczem - świetnie drzwi od areny zamknięte - wszedłem na trybuny i wszedłem na dach
- dobra raz się żyje - powiedziałem
- czkawka co ty chcesz... - pyskacz nie dokończył bo skoczyłem do środka areny, może to były jakieś 3 metry ale kto by się przejmował - czkawka na tora wszystko w porządku?
- tak pyskacz wszystko git - odpowiedziałem i od razu zobaczyłem jak wichura - śmietnik leci na śledzika ale ten uciekł i się schował, następnie poleciał do bliźniaków ale ci oczywiście się kłócili i odpadli. Sączysmark odpadł jak zwykle przez nędzne podrywanie Astrid. Zostaliśmy tylko ja i Astrid, ciekawie będzie. Wichura oczywiście mnie by nie zaatakowała więc pobiegła do Astrid, ale jak zobaczyłem że ona na nią z toporem biegnie z okrzykiem bojowym, to pobiegłem do smoka i podrapałem go w czuły punkt i od razu upadł pod moje nogi. Astrid zatrzymała się i patrzyła na mnie z zdziwieniem
Pyskacz oznajmił że koniec na dziś, a ja pobiegłem szybko do domu po rzeczy i od razu do lasu do mojego smoczego przyjeciala.
- cześć mordko, zastanawiam się czy nie chcesz ze mną poćwiczyć - smok oczywiście się zgodził i zaczęliśmy trening
Na początku zrobiłem rozgrzewkę i zacząłem robić 1000 pompek oczywiście mój cudowny gad pilnował mnie żebym nie przestał ( sam o to prosiłem ) i jak coś nie poszło dobrze strzelał plazmą przy mnie, ale na taką odległość by mi się nic nie stało. Po udanym treningu pobiegliśmy sobie trochę z Szczerbatkiem aż zaczęło się ściemniać.
Pożegnałem się z Szczerbatkiem i poszedłem do domu, gdy już wchodziłem zobaczyłem że ktoś jest w środku od razu zobaczyłem że to gbur.
- no czkawka nareszcie, już myślałem że coś ci się w lesie stało - powiedział pyskacz
- spokojnie nic mi nie jest, a co cię tu sprowadza - zapytałem
- świetnie sobie radzisz z smokami i widać że coś ćwiczysz, więc co zamierzasz powiedzieć Stoickowi jak wróci - zapytał, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć, westchnąłem
- nie wiem pyskacz, naprawdę nie wiem - powiedziałem szczerze
- no słuchaj młody może już czas żeby powiedzieć, trochę czasu minęło - powiedział - przemyśl to
- dobra pyskacz przemyśle, ale teraz przepraszam jestem zmęczony - powiedziałem
- okej tylko nie spóźnij mi się jutro na szkolenie - powiedział
- tak jest - zasulutowałem
Pyskacz wyszedł, a ja poszedłem do łóżka i zastanawiałem się nad słowami Pyskacza, aż zasnąłem
Witajcie kochani, kolejny rozdział, jak się wam podoba? Czy czkawka powie Stoickowi o jego ćwiczeniach? Jak myślicie?
CZYTASZ
Serce i Rozum - Jak wytresować Smoka
FanfictionCzkawka ma 10 lat w prologu. Czkawka jest prześladowany przez rówieśników, jak i cała wioska go nienawidzi. Chłopiec ma dość życie w tym dla niego przeklętym miejscu, więc postanawia uciec wraz z swoim przyjacielem Szczerbatkiem - Nocną Furią. ...