Rozdział 5

119 7 1
                                    

Obudziłem się i poszedłem do Szczerbatka, aby zostawić mu jedzenie i udać się na poranny lot podczas, którego mogłem dużo przemyśleć. Choćby sprawę z ojcem i szkoleniem, naprawdę nie wiem co mam zrobić, aż krzyknem z frustracji.

- AHHHH - mordka spojrzał na mnie smutno - nic mi nie jest Szczerbatku, powinniśmy już wracać zaraz zaczynam szkolenie

Wróciliśmy do zatoczki, a ja szybko poszedłem na szkołenie. Wszedłem idealnie na czas, dziś był czas na gronkla. Przystąpiliśmy do "treningu". Oczywiście smok nigdy mnie nie zaatakował, co mogło wywołać niezrozumienie u innych, więc dla niepoznaki szepnołem do gronkla by mnie uderzył. Zrobił to z wielką niechęcią, ale ja mu za to dziękowałem, zaprowadziłem go do klatki i powiedziałem, że przyniosę im później jedzenie. Kiedy zamknąłem drzwi i się odwróciłem jak zwykle wszyscy byli zaskoczeni. Ehhh przyzwyczaiłem się do tego już tak szczerze.

- co ducha zobaczyliście - powiedziałem i odeszłem

Poszedłem do kuźni trochę porozmyslać nad nowymi projektami. Po 3 godzinach tak się nudziłem że węgielek podrzucalem i łapałem go, aż do momentu gdzie nie usłyszałem, że ktoś wchodzi odwróciłem się i zobaczyłem mojego ojca. Powiedzieć że byłem zaskoczony to mało powiedziane, dlaczego na imię Thora on tutaj jest.

- Ohh cześć tato, wróciłeś już? Ale super no to ten - powiedziałem zdenerwowany

- musimy pogadać o tobie i smokach - powiedział, a ja wstrzymałem na chwile oddech. O nie a jak on wie o Szczerbatku nie nie nie.

- no masz, tato ja chciałem ci powiedzieć ale - nie dokończyłem bo mi przerwał śmiech

- już się bałem że nie przestaniesz być tą łamagą - powiedział a mi się przykro zrobiło, że tak mnie nazywał, oczywiście nie dałem po sobie poznać. No jasne przyzwyczaiłem się do tego że mnie wyzywa od najgorszych, ale to zawsze boli - skoro dobrze radzisz sobie na szkoleniu, w końcu możemy porozmawiać

Przysłunoł się bliżej mnie, ale ja milczałem no bo co nagle mu się chce ze mną rozmawiać po tylu latach bo dobrze sobie radzę na szkoleniu? No sory ale nie, dzięki.

- twoja matka chciałby żebyś to miał - podał mi hełm

- o wow dzięki - powiedziałem

- powstała z napierśnika twojej matki, ja mam drugą - postukał w hełm - cofnołem od razu rękę z hełmu i się nerwowo zaśmiałem.

- no to ten ja chyba będę już iść spać - powiedziałem i ziewnołem dla niepoznaki

- tak masz rację, no to do zobaczenia później - powiedział i wyszedł a ja odetknołem z ulgą, że w końcu poszedł, no bo co nagle zachciało mu się porozmawiać z synem? Jakby w ogóle wcześniej mnie nie ignorował. Po 10 minutach udałem się na arenę by dać smoką obiecane jedzenie. Poszedłem do domu i naszczęście ojca nie było w domu, więc poszedłem do łóżka i oddałem się w krainę Morfeusza.

Przepraszam, że tak długo rozdziału nie było. Mam nadzieję, że się spodoba za 2 rozdziały akcja się rozwinie i zobaczymy co się stanie na finałowym egzaminie w szkoleniu. Jesteście ciekawi?

Serce i Rozum - Jak wytresować SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz