Rozdział 7

100 8 1
                                    

Obudziłem się i poszedłem do Szczerbatka, aby przypiąć wszystkie rzeczy jakbyśmy musieli uciekać ale przed tym udaliśmy się na lot 2 godzinny na którym próbowałem myśleć pozytywnie, że uda mi się przekonać wszystkich że smoki to cudowne gady, mniejsza z tym po locie przypiąłem do siodła Szczerbatka wszystko i przypomniałem mu plan poczym udałem się na arenę do smoków "omówić" ostatnie szczegóły.
Oczywiście podczas spaceru na arenę musiałem wpaść na jakże cudownego (wyczucie ten sarkazm) Sączysmarka i jego gang.

- od razu mówię dziś nie mam ochoty słuchać twojego pierdolenia glucie - powiedziałem bez namysłu, no ale co naprawdę nie mam dziś na to siły biorąc pod uwagę że mogę dziś zostać bez domu ale kto by się przejmował

- no widzisz a ja mam i to ogromną ochotę żeby ci przywalić - powiedział, a ja na to prychnołem, żadna nowość

- no to pogódź się że dziś do tego nie dojdzie - odwarknołem i próbowałem ich ominąć, ale nagle bliznaki wskoczyli mi z siecią, oczywiście nie udało im się wrzuć na mnie tej sieci, co za idioci naprawdę

- widzę że wy nie zrozumieliście chyba - powiedziałem głosem który ich widocznie przestraszył bo uciekli jak jacyś tchórze, a mówią że to ja nim jestem, no cóż

Nie zwracając już na to uwagi poszedłem na arenę i wszedłem do smoków i wszystko wyjaśniłem jeszcze raz oraz sprawdziłem czy kłótki są dobrze poluzowane, po wykonaniu tych czynności wyszedłem z areny, naszczęście nikt mnie nie zauważył, poszedłem do domu sprawdzić czy aby na pewno wszystko zabrałem. Gdy byłem pewny że wszystko wziąłem poszedłem do kuźni, spotkałem tam Pyskacza.

- cześć Pyskacz - przywitałem się, na co on odwrócił się i uśmiechnął

- no cześć młody, jak nastawienie przez zabiciem swojego pierwszego smoka? - zapytał, w głębi duszy chciałem mu powiedzieć, że ja nie zabije smoka, ale jakoś nie mogłem

- stresuje się trochę... no może trochę bardzo - powiedziałem nie patrząc mu w oczy

- no przestań uda ci się na pewno, no ale chodźmy zaraz się zacznie - powiedział gbur

Poszliśmy na arenę, gdy czekałem żeby wejść usłyszałem przemowę mojego ojca, że jest dumny, no fajne że akurat teraz naprawdę szybko.

Potem wszedłem na arenę ominąłem jednak stojak z bronią i stanąłem spokojnie na środku, wszyscy oczywiście patrzyli sceptycznie na to, ale co oni mnie obchodzą no nic.

Po sekundzie wpuścili smoka, koszmara pomocnika - Hakokła, pochodził po łańcuchach i zatrzymam się na środku areny patrząc na mnie oraz czekając na mój ruch.

- Ludu Berk - zacząłem, wikingowie byli zaskoczeni że smok stoi spokojnie i czeka - dziś żaden smok nie zginie

- co ty wyprawiasz - powiedział mój ojciec

- zamknij się i wysłuchaj - warknołem na co wszyscy się zaskoczyli - jak już mówiłem dziś żaden smok nie zginie, one nie są agresywne, to my je zmuszamy to tego wszystkiego

- przestań walczyć - ojciec walnął młotem, smok trochę wzruszył przez hałas ale pozostał na miejscu, wikingowie zaczęli wskakiwać na arenę, a ja dałem sygnał smokom żeby wyszły, zrobiły krąg chroniąc mnie, co zaskoczyło wikingów

- one nic wam nie zrobią jak nie zaczniecie atakować - oznajmiłem

Po chwili zaczęli atakować a ja dałam znać wichurze żeby dała sygnał Szczerbatkowi.
Widząc że jedne wiking leci prosto na smoka z bronią rzuciłem w niego sztyletem, sztylet trafił w dłoń rozbrajając go, następnie rzuciłem kilka sztyletów do reszty broniąc smoki, każdy trafił w dłonie rozbrajać przy czym ich. Wszyscy byli zaskoczeni, a po chwili przerażeni, że względu na świst nocnej furii. Szczerbatek strzelił plazmą i zrobił dziurę przez którą możemy uciec, tworząc przy tym dym, gdy dym opadł każdy mógł mnie zobaczyć siedzącego na grzbiecie nocnej furii

- Czkawka co robisz natychmiast zejdź z tej bestii - powiedział mój ojciec

- to nie bestia tylko Szczerbatek

- nazwałeś tego demona, jak mogłeś zdradzić swój lud - zaczął - nie jesteś wikingiem i nie jesteś moim synem

Łzy mi się zbierały w oczach ale je powstrzymałem

- a kiedy kolwiek nim byłem - powiedziałem z jadem w głosie, nic tu po nas - dałem sygnał smokom żeby wyleciały, zrobiły to a ja zaraz po nich, odlecieliśmy, a żaden wiking z Berk już nas nie zobaczył

Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie gdzie poleci Czkawka wraz ze smokami?

Serce i Rozum - Jak wytresować SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz