Rozdział 4

22 1 0
                                    

- Czyli nie chce pan mnie zwolnić? - poczułam się tak głupio, że od razu zasłoniłam sobie buzię ręką. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby tak powiedzieć.

Mężczyzna spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem, które sprawiło, że moje serce cały czas waliło jak oszalałe. Kiwanie głową tylko dodawało mu tajemniczości.

- Nie Panno Moore nie zamierzam pani zwolnić.

Po tych słowach, ulga ogarnęła mnie na chwilę, ale wciąż czułam, że coś jest nie tak. W tej niezręcznej ciszy, moje spojrzenie delikatnie przesunęło się na drzwi, jakby szukając desperackiej ucieczki przed tą mroczną atmosferą. Ale nie było jej. Moje oczy powróciły do mojego szefa, a jego zimne spojrzenie wciąż było skierowane na mnie.

- Czekam na odpowiedź - mruknął.

Skinęłam głową i uniosłam kącik ust w delikatnym uśmiechu, który bardziej przypominał maskę niż prawdziwą radość. Obróciłam się powoli, czując na sobie ciężkie spojrzenie szefa. W ciszy, która wypełniała pomieszczenie, słyszałam tylko swoje tętno w uszach. Wiedziałam, że muszę zniknąć stąd, jak najszybciej. Zdecydowanym krokiem opuściłam pokój, a za sobą usłyszałam jeszcze ciche mruknięcie, które sprawiło, że dreszcz przebiegł mi po plecach.

- Czyli tak.

Wychodząc z gabinetu pana Frosta, zauważam, że spojrzenia innych stają się jeszcze bardziej intensywne. Wszyscy patrzą na mnie, jakby oczekiwali, że opowiem im wszystko, co tam się działo. Próbuję skupić się na swojej pracy, ale nie mogę się przyzwyczaić do tych spojrzeń, które tak mocno mnie przeszywają.

* * *

Siedziałam przy biurku, otoczona przez tętniącą życiem biurową atmosferę. Wszędzie dookoła mnie byli ludzie, którzy pracowali, rozmawiali i poruszali się wokół mnie. Ich spojrzenia były cały czas skierowane w moją stronę, a ich wzroki pełne były zaciekawienia. Nie wiedziałam, co im powiedzieć, mimo że mój szef nic nie wspomniał o poufności tego wydarzenia, jakoś czułam, że nie powinnam tego nikomu mówić. To był nasz sekret, a przede wszystkim mój. Mój umysł był napięty jak struna, gdy próbowałam rozwiązać tę zagadkę morderstwa. Wzięłam wszystkie papiery do rąk i poszłam w stronę drukarki, żeby zrobić kopie, nagle poczułam ciepłą, wręcz gorącą ciecz, która niespodziewanie pojawiła się na moich ubraniach, przy okazji niszcząc wszystkie papiery, na których pracowałam tygodnie.

- Ups.

- Uważaj trochę- krzyknęłam histerycznie patrząc na faceta który sekundę temu wylał na mnie kubek gorącej kawy.

- O matko jedyna tak strasznie przepraszam nie patrzyłem na drogę przepraszam- zaczął mówić rozpaczliwie biegając dookoła, żeby tylko podać mi chusteczkę.

- Okej już dobrze- Stwierdziłam wyrzucając papiery do kosza i przyjmując chusteczkę żeby trochę wytrzeć plamę z moje siwego swetra.

Mężczyzna trochę odetchnął z ulgą, a ja ruszyłam w stronę łazienki, żeby zobaczyć, w jakim stanie znajduje się mój sweter. Chciałam sprawdzić, czy plama z kawy jest bardzo widoczna na ubraniu. Zaskakująco, mężczyzna zaczął podążać za mną. Weszłam do łazienki i podeszłam szybko do lustra. Moje serce zamarło, gdy zobaczyłam ogromną brązową plamę na powierzchni.

Obróciłam się, żeby wziąć papier, gdy nagle poczułam, jak coś mocno chwyta mnie za ramię. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, a dreszcze przeszyły moje ciało. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę, zobaczyłam mężczyznę który spowodował pojawienie się swetra na moim swetrze.

- Logan Gelbero miło mi, przepraszam jeszcze raz za ten wypadek i za najście- uśmiechnął się przepraszająco cały czas patrząc mi głęboko w oczy.

- Dlaczego wszedł pan do damskiej łazienki?- to pytanie go zdziwiło, odwrócił spojrzenie wbijając wzrok w podłogę. Nie odezwał się tylko powili ruszył w stronę drzwi wyjściowych nie odwracając się ani na sekundę.

Nie zwracając szczególnej uwagi na to, zgrabnym ruchem zdjęłam sweter, zostając w samym podkoszulku. Wpatrywałam się w lustrze, próbując odwrócić uwagę od tej brązowej plamy. Moje ręce drżały, ale postanowiłam się skupić na czymś innym. Ruszyłam więc do swojego gabinetu po bluzkę na przebranie. Zamknęłam na klucz drzwi, zasłoniłam wszystkie zasłony, po czym wzięłam z wieszaka bluzkę i szybko wymieniłam brudną na czystą. Wygładziłam ją wierzchem dłoni, po czym poszłam otworzyć drzwi. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam ponownie wysoką postać Logana, który podnosi rękę w celu zapukania. Gdy tylko mnie zauważył, szybko opuścił rękę i delikatnie się do mnie uśmiechnął.

- Szukałem cię- mruknął tak cicho, że ledwo go usłyszałam.

- Ach tak a to dlaczego?- założyłam rękę na rękę czekając na odpowiedź.

- Chciałbym w jakikolwiek sposób odpokutować swoją winę może jakaś wspólna kawa?- spytał.

- W sumie to czemu nie- uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku.

Widząc po jego minie bardzo się ucieszył. Jego urocze dołeczki na policzkach tylko jeszcze bardziej podkreślały jego uśmiech. Wyglądał przeuroczo, a mój uśmiech nie mógł się powstrzymać w jego kierunku.

- Okej to w takim razie do zobaczenia- odwrócił się jak najszybciej i zaczął wręcz uciekać.

kiedy był na tym zakręcie, nagle przypomniała mi się jedna wyjątkowo ważna rzecz.

- Czekaj- krzyknęłam, lecz on się nie odwrócił. Nie usłyszał.

Cienie Zapomnianych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz