Rozdział 7

11 0 0
                                    

Kiedy torba zniknęła, poczułam, że świat wokół mnie się zawalił. Moje ręce zadrżały, a serce zaczęło bić szybciej. W głowie krążyły myśli: "Jak mogłam być tak nieostrożna?". Ciemność otaczała mnie zewsząd, a strach wypełniał moje wnętrze. Byłam w samym środku emocjonalnego labiryntu, nie wiedząc, jak znaleźć wyjście. Odpaliłam samochód, a jego pisk opon rozdarł ciszę wokół mnie.

Z mroczną determinacją ruszyłam w kierunku, gdzie mój gniew płonął jaśniej niż cokolwiek innego. Wchodząc do miejsca swojej pracy jeszcze nigdy nie miałam tyle gniewu. Jakby ktoś teraz wszedł mi w drogę bez skrupułów bym go zabiła. Z impetem weszłam do biura Pana Frosta, zatrzaskując za sobą ciężkie, drewniane drzwi. W pomieszczeniu było zimno a jedynym źródłem światła był blady blask świetlówki. Szef, nie zważając na hałas, z wolna podniósł swoje lodowate spojrzenie i zaczął mnie badać od stóp do głów.

Jego wzrok przeszywał mnie niczym zimny wiatr w mrocznej, opuszczonej alei. Czułam, jak dreszcze przechodzą mi po plecach, gdy jego oczy znów spotkały się z moimi. Szef, nic nie mówiąc, wpatrywał się we mnie z upiornym spokojem, jakby czekał, aż zacznę opowiadać. Cisza w biurze była tak przytłaczająca, że mogłam usłyszeć bicie własnego serca. W końcu, nie mogąc dłużej wytrzymać, zaczęłam mówić to co chciałam, a on nadal patrzył na mnie, jakby czytał moje myśli.

Jego twarz była jak kamienna maska, nie wykazując najmniejszego oznaku emocji przez cały czas, gdy opowiadałam. Nawet gdy skończyłam, jego wyraz twarzy pozostał niezmieniony. Patrząc na niego z wyczekiwaniem, nagle usłyszałam cichy, śmiech, który stopniowo narastał i wypełniał całe pomieszczenie. Patrzyłam na niego z ogromnym niedowierzaniem i rosnącym gniewem. Moje serce zaczęło bić mocniej, a w mojej głowie narastało niedowierzanie.

Nagle zapanowała cisza, a jego mina zastygła w bezruchu. To było naprawdę niezrozumiałe, jak szybko zmieniał swoje emocje, bez wyjaśnienia. Czułam się dziwnie tak jakby zagubiona i zdezorientowana, nie wiedząc, co o tym myśleć. Chciałabym, żeby powiedział choć jedno słowo, żebyśmy mogli porozmawiać i wyjaśnić to, co się stało.

- Czemu cię dziwi moje zachowanie każdy człowiek by tak zaareagował - Gdy w końcu usłyszałam jego głos, poczułam, jakby ogromny kamień z mojego serca runął na dno czarnej dziury. Pozostała tylko ta mniejsza część, która była przesycona smutkiem i niepokojem.

- A co jeśli ma to jakiś związek z mordercą bez sensu nikt by tego nie wziął - Kiedy poruszyłam się niespokojnie w miejscu, poczułam , jak dreszcze przeszyły moje ciało. Każdy krok, który podejmuję, wywołuje szelest na podłodze. Wokół mnie panuje mroczna cisza, a jedynym dźwiękiem są odgłosy wiatru oraz tykający zegar, który wisiał dosłownie nad głową Vincenta Foresta.

Mężczyzna powoli wyprostował się na swoim mrocznym, skórzanym fotelu. Jego oczy przeszywały mnie jak dwa lodowe szpilki, a ich błysk wzbudzał we mnie nieopisany niepokój. Wskazał na fotel naprzeciwko swego biurka. Wiedziałam, że przekroczyłam progi nieznanej przestrzeni, gdzie czekały na mnie nieuchwytne zagrożenia i strach, który zżerał duszę.

- Prosze usiąć- mruknął.

Podeszłam do krzesła zdecydowanym krokiem, czując jak drewno skrzypi pod moimi stopami. Usiadłam, zarzucając nogę na nogę, a ciężki oddech wypełnił powietrze. Pomieszczenie otoczone było mrokiem, które wydawało się żywe, jakby miało własną duszę. Cisza była tak gęsta, że mogłam ją prawie przeciąć nożem, a w powietrzu unosił się nieuchwytny zapach niepokoju.

- Niech pani opowie mi wszystko jeszcze raz ze szczegółami.

Cienie Zapomnianych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz