23

545 49 1
                                    

Zawsze lubiłam muzykę i taniec, ale dzisiaj jedyną rozrywką na jaką miałam ochotę był kieliszek wina, dobre jedzenie i rozmowa z przyjaciółmi. Dlatego postanowiliśmy zajrzeć do jednego z moich ulubionych pubów, który odwiedzałam z Olive jeszcze za czasów naszych studiów. Uściślając właściwie trafiłam tu już wyłącznie z Lucasem. Moja przyjaciółka po godzinie w naszym towarzystwie uznała, że wystarczy jej wrażeń jak na dzisiejszy dzień i postanowiła wrócić do domu. A ja cóż, mimo ogarniającego zmęczenia po długim ślęczeniu nad notatkami przy biurku zamierzałam wykorzystać ten wieczór. W końcu ostatnie tygodnie przysporzyły mi wyłącznie ogromnego stresu, rozżalenia i zmian, z którymi do tej pory nie potrafiłam sobie poradzić. Postanowiłam w końcu przestać nad tym rozmyślać i zabawić się trochę, zapominając o zmęczeniu.

- Jak twoja ostatnia randka?- zapytałam, gdy tylko zapanowała między nami chwila ciszy.

Lucas podniósł wzrok znad swojego drinka z miną zbitego psa, krzywiąc się przy tym.

- To chyba nie było to. Sam nie wiem. Jacob wydawał się naprawdę w porządku, ale czas nam się dłużył a my nie potrafiliśmy znaleźć żadnego tematu do rozmowy.- westchnął ociężale, na co zacisnęłam lekko wargi.

- Przykro mi.- szepnęłam, ściskając go za dłoń.- Jestem pewna, że gdzieś tam czeka na ciebie ktoś wyjątkowy, przeznaczony specjalnie dla ciebie.- Uśmiechnęłam się pocieszająco, na co uniósł brwi do góry.

- Ktoś taki jak Benjamin?- rzucił, poruszając zabawnie ramionami.

Ostentacyjnie przewróciłam oczami, upijając porządnego łyka dżinu z tonikiem.

- Sądzę, że możesz trafić jeszcze lepiej!

- Czyżby kłopoty w raju?- zapytał podejrzliwie, świdrując mnie spojrzeniem.

- To dzieje się dość szybko jak zauważyłeś...- mruknęłam bardziej do siebie niż do niego.- Po prostu to spore wyzwanie.- dokończyłam, będąc na tyle trzeźwą by nie wygadać za dużo.

W oczach Lucasa byliśmy zakochaną do nieprzytomności parą, która za chwilę bierze ślub. A ja na pewno nie zamierzałam wyprowadzać go z błędu. To za duże ryzyko, nawet jeśli śmiało przyznawałam przed sobą, że mogłam mu ufać, moja skrajnie przesadzona czujność nie pozwalała mi na to.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś nieszczęśliwa?- Przeczesał palcami blond włosy, nachylając się do mnie na tyle blisko bym mogła usłyszeć jego konspiracyjne pytanie.

Przymknęłam oczy, nieco rozbawiona jego tonem by za chwilę wziąć głęboki oddech.

- Oczywiście, że jestem szczęśliwa!- zapewniłam go po kilku długich sekundach ciszy.

Zdecydowanie o kilka sekund za długo, ponieważ Lucas nie wydawał się ani trochę przekonany. Wydawało się, że zamierza o coś jeszcze zapytać, ale przerwałam mu jeszcze zanim uchylił usta.

- Benjamin jest naprawdę świetnym facetem. To nie tak, że tego nie widzę. Po prostu cała ta otoczka dookoła mnie przytłacza. Jego rodzina. Ślub. Przyjęcie zaręczynowe.- wyliczałam.- Nie wspominałam ci, że jego matka wymyśliła sobie niedorzeczne przyjęcie na tydzień przed ślubem?- przerwałam, łapiąc oddech.- Kto tak robi, Lucas? To po prostu wydaje mi się nierealne. Chyba martwię się, że nie pasuję do tego świata. Do jego świata.- powiedziałam ciszej niż zamierzałam, tłumiąc podchodzące mi do gardła mdłości.

To całkowita prawda. I cieszyłam się, że mogłam mu to wyznać. Błyskawicznie zdałam sobie sprawę, że nie martwię się o relacje z Benjaminem. To cała sytuacja dookoła mnie martwi. Ale nie on. Jego byłam pewna.

Wiza na miłość ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz