- Coś się stało?- zapytałem spoglądając na Nemeczka.
- Nie nic prawda Boka?- powiedział mały blondyn. Widać po nim, że jest zły.
- Mhm- rzekł brunet. Miał spuszczony wzrok, więc ciężko było wywnioskować, co mu jest.
- Dobra, dobra! Koniec tych smutków i gniewu. Czas na bitwę na poduszki!- krzyknął Czonakosz, uderzając Bokę w ramię poduszką. Za to ja uderzyłem Feriego w twarz (oczywiście poduszką) i ten zabrał mi tą poduszkę i mi oddał.
Po pół godzinnej bitwie na poduszki, każdy zaczął opowiadać jakieś straszne historie. No chyba, że nie znał, to wtedy nie mówił tylko słuchał. Najwięcej opowiadał tu Janosz, który podczas bitwy na poduszki, dostał od Nemeczka w twarz. I to tak mocno! Ale na szczęście poduszką. Ale wracając, gdy opowiadaliśmy te historie i legendy, poczułem jak ktoś się do mnie przytula od tyłu. Ujrzałem wtedy Acza. Ten mi sprzedał całuska i reszta zaczęła wrzeszczeć, skakać, klaskać, wszystko na raz! Feri nie wiedział za bardzo co robić, więc tylko się patrzał na nich ze zdziwieniem. Natomiast ja zacząłem się śmiać. Gdy już się uspokoili, odezwałem się:
- To co teraz robimy?
- Nie mam pojęcia- rzekł Czele i Erno.
- Nie wiem- odpowiedział Czonakosz i Boka.
- Może pójdziemy do parku?- Zapytał Feri. Mimo że był środek nocy (tak dokładnie to 4.00) wszyscy się zgodzili.
W parku było ciemno, ale nam to nie przeszkadzało. Zapomniałem wcześniej dodać, że na Placu Broni budują kamienicę, więc rozpadła się nasza drużyna. Jednak wtedy Janosz stwierdził, że przejdziemy do Czerwonych Koszul. Mieliśmy tylko dwa wybory- brak drużyny lub połączyć siły z Ogrodem Botanicznym. I wybraliśmy tą drugą opcję. Zależało nam jedynie na drużynie. Ale wracając, w parku Boka, Czonakosz i Feri stwierdzili, że zajrzą do Ogrodu Botanicznego, czy nic się tam nie dzieje. Więc zostaliśmy ja, Ernest i Czele.
Gdy siedzieliśmy na ławce, spostrzegliśmy jakąś dziwną postać wpatrującą się w nas. Chyba ten ktoś lub coś zauważył, że jesteśmy bezbronni bez reszty.
- Widzicie to samo co ja?...- zapytałem z przerażeniem.
- Niestety tak- powiedzieli na raz.
- Może chodźmy stąd- rzekł Nemeczek z drżącym głosem.
- Mam lepszy pomysł. Ja i Czonakosz mamy te urządzenia, na których można się porozumiewać przez alfabet morse'a- odpowiedział Czele jednocześnie wyjmując coś z kieszeni. Zaczął coś w nim klikać. Postać wyglądała, jakby miała się zaraz do nas zbliżyć i coś zrobić. Po chwili przybiegli zmartwieni chłopcy.
- Co się stało?- Zapytał mnie Boka.
- Tam w krzakach coś na nas patrzyło- odpowiedziałem. Po tych słowach Boka i Feri spojrzeli w tamtą stronę. Jak było tak zostało. Nawet w tej samej pozycji. Na szczęście Janosz miał latarkę i odrazu zaświecił w tamte miejsce.
- Bracia Pastorowie!?- krzyknął Acz.
![](https://img.wattpad.com/cover/362302929-288-k228588.jpg)
CZYTASZ
"Związek Acza i Gereba"- Chłopcy z Placu Broni
FantasíaPomysły z książki "Chłopcy z Placu Broni"