💙 Rozdział dziewiąty ❤️

28 6 1
                                    

Nie wiem gdzie byłem nie mogłem otworzyć oczu ale słyszałem wszystko. Był to jak zły sen z którego chciałem się już obudzić
-Panie doktorze — usłyszałem głos Antonio który ledwo mówił próbowałem otworzyć usta lecz one były jakby sklejone
-Słucham?— powiedział doktor
-Co mu jest — zapytał biedny Antonio słyszałem jego płacz
-Obecnie João felix jest w stanie świadomości obniżonej — powiedział lekarz z spokojem w głosie ale co dokładniej miał na myśli
-Czyli pan może jaśniej — zapytał Antonio z smutkiem w głosie
-Jasne João Felix jest w śpiączce — lekarz oznajmił
-Jak to? — usłyszałem jego płacz jeszcze mocniej a chłopak usiadł koło mnie poczułem to bo mnie szturchnął.
-Mam panu tłumaczyć medycynę? — zaśmiał się lekarz
-Nie nie — ledwo wydukał z siebie chłopak tak chciałem go przytulić ale nie umiałem to mnie l przygnębiało.
-Wiedze że pan chce zostać sam na sam z pacjentem to ja zostawię pana dobrze? — zapytał lekarz
-Jasne — i chłopak przetarł głośno łzy
Nagle usłyszłem miękki głos mężczyzny -Joãoś przepraszam cię to moja wina pewnie prze mnie wpadłeś na tego chłopaka bardzo cię przepraszam — momentalnie poczułem wstręt do siebie nienawiść że nic nie mogę zrobić byłem taki bez śliny chciałem ale nie mogłem.
-Przepraszam cię za te wszystkie świństwa jak narkotyki kłótnie — i po tych słowach położył chyba swoją głowę z bezsilności na mój brzuch
-Proszę — usłyszłem donośny głos pewnie lekarza czy było ze mną aż tak źle?
-Już — i usłyszłem chłopka który zeskoczył z łóżka i raczej poszedł w stronę drzwi
Było mi strasznie dziwie czułem lęk dreszcze siedziałem prawie samotny po tym jak Antonioś poszedł nawet nie wiedziałem która godzina moimi myślami jak kocham Blondynka i ZEMSTA, zemsta za to że muszę tu siedzieć i nie wiadomo ile może kilka godzin, miesięcy lub nawet kilkanaście lat. Zabijałem się złymi myślami co gdyby nie wyszedł na mecz co gdyby Antonio mnie powstrzymał ale chyba już niczego nie zmienię?

Nagle ktoś wbiegł -Nie wytrzymam bez ciebie ani chwili dłużej dręcząc się myślami — wiedziałem że powiedział to Antonio chciałem dać mu jakiś znak życia ale nie mogłem to było coś okropnego
-Kocham cię chodź tego pewnie nie słyszysz to i tak cię kocham zrobię wszystko abyś wyszedł z tej śpiączki — i chyba znowu zaczął płakać bo już gorzej go rozumiałem po części cieszyłem się że powiedział kocham cię ale zabijałem się że nie mogę mu odpowiedzieć

-Zabije go albo siebie gdy nie usłyszę twego głosu — ledwo zrozumiałem chłopaka który przytulił mnie i po chwili oderwał się -Masz czemu ja to mówię — i chłopak położył coś na szafkę
-Proszę pana proszę już opuścić salę — powiedział lekarz do Antonio
-Już już — powiedział Antonio który ruszył w stronę drzwi (miał bardzo głośne buty)
Reszta dnia mijała mi strasznie zabiłem sie myślami

*Drugi dzień*

Usłyszłem z rana jak ktoś wchodził
-Dzień dobry João — a to był głos mamy
-Część João — i głos taty
Podeszli do łóżka dali coś na szafkę i zaczęli gadać nie powinem się nasłuchiwałem
-Wygląda strasznie blado — Powiedziała mama dotykając mnie za dłoń
-Wygląda jak zombi — zaśmiał się tata ale nie śmiał się za długo pewnie mama go szturchała
-Jejku biedactwo marnie wygląda Carlos? — zapytała matka do ojca
-Niestety wygląda marnie — powiedział tata z rozbitym głosem
-Skarbie oddałam bym wszystko by cię przytulić — powiedziała mama którą dotknęła mojego czoła
I ktoś wszedł do sali
-Cześć — powiedział i przeciągnął te cześć i wiedziałem że to Antonio i będzie problem
-Dzień dobry — Powiedzieli jednocześnie
-Dzień dobry państwo rodzice João? — zapytał po chwili nie zręczność
-Tak a ty kim jesteś? — miałem nadzieję że coś wymyśli i nie mówię rodzica kim dla mnie jest nie jestem na to gotowy
-Jestem bardzo dobrym przyjacielem państwa syna — powiedział szybko i na jednym tchu
-A jak się poznaliście? — zapytała mama. Boże czemu ona to ciągnie
-Przez wspólną paczkę znajomych — zaskoczył mnie Antonio byłem mu strasznie wdzięczny i napewno muszę mu podziękować lub udawać że to się nie stało...
-A rozumiem bardzo się cieszę wydajesz się spoko kolegą a jak masz na imię? — zapytał Tata
-Dziękuję mam na imię Antonio — odpowiedział szybciej oddychając wiem że był to dla niego stres

Ktoś wszedł nie spokojnie do sali szybo oddychając a ja czułem się strasznie 

-Proszę się odsunąć od pacjenta w tej chwili! — krzykłał lekarz lecz było bardzo stłumione

-Co się dzieje? — zapytał ktoś
-Proszę halo żyje co jest
-Proszę wyjść! — próbowałem słuchać ich

-SZYBKO NA STUŁ OPERACYJNY ON UMIERA — ostatnie słowa usłyszłem

———————————————————————————
721
Em no co?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Isto é como deveria ser 💙♥️ João FelixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz