Usiadłem na starym zakurzonym fotelu mojego starego domu, koniec liceum, w tym także akademika. Byłem zmuszony wrócić do tego pustego domu, moji rodzice nie żyją od lat więc nie miał kto wyczyścić czy wogóle coś tu zrobić. Przewróciłem oczami i popatrzyłem na małego pajączka wracającego do swojej pajęczyny którą zrobił albo raczej zrobiła w rogu, ponieważ oprócz pajęczyny było tam od miliona małych obleśnych jajeczek które w każdym momencie mogę się wykluć, może one by mnie uwolniły od tego losu, moje życie już totalnie straciło sens, bo co dalej? mam maturę, dom , pieniądze a jedyną osobą jaką bliżej poznałem jest Hajime Hinata który tak naprawdę dla wszystkich był miły się nie jestem żadnym wyjątkiem. Westchnołem ciężko i wstałem z fotela ostrzepując się z kurzu i podszedłem do barku moich rodziców, wyciągnołem pierwszą lepszą butelkę, koniak, nada się. Przeszedłem po skrzypiących deskach spowrotem w stronę fotela przy okazji włączając radio. Usiadłem i zacząłem pić duszkiem z butelki, może wreszcie umrę? Chciałem już to zrobić ale pomyślałem że może coś się zmieni po skończeniu szkoły, że może z kimś utrzymam kontakt, Hajime raz na jakiś czas pyta się tylko co u mnie bo pamięta że nie było ze mną dobrze. Wygadałem mu się kiedyś z tego co czuję, i było mi lepiej. Uśmiechnąłem się delikatnie. Wiecznie w poszukiwaniu złudnej nadzieji która nigdy nie istniała, albo źle jej szukałem, albo nie zooirentowałem się że to może być akurat ona. Wsłuchałem się w muzykę z radia, leciała akurat "Ostatnia Nadzieja" Dawida Podsiadło oraz Sanah, rozłożyłem się na tym starym zakurzonym fotelu i cicho zacząłem nucić:
-Wszystko to co mam, wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja-zamknąłem oczy wsłuchując się w muzykę i synchronizując swoje nucenie z głosem napewno bardziej utalentowanej niż mnie Sanah- dziś odchodzę sam, dziś odchodzę sam- śpiewałem wiedząc że dalej sam idąc przez życię szukajam nadzieji która mnie naprawii-Już nie zawrócę,to wszystko dziś porzucę- dalszą część piosenki nuciłem pod nosem wstając z fotela i kierując się do kuchni by zjeść cokolwiek lecz zanim zdąłem to zrobić urwał mi się film.
nieokreślony później//
Obudziło mnie mizianie po twarzy czegoś szortkiego i mokrego, delikatnie i powoli otworzyłem powieki i ujrzałem małego puchatego psa liżącego mnie po twarzy zaśmiałem się i gdy chciałem odsunąć się od czworonoga zauważyłem postać kucającą nademną, Hajime, nie wiedziałem co on tu robi, jak się tu dostał ani po co tu przyszedł. Chciałem coś powiedzieć ale piesek znowu zaczął mnie lizać więc Hajime odsunął tą szczekającą kulkę i podał mi rękę by pomóc mi wstać z zimnej podłogi na której dalej się znajdowałem. Zachwiałem się dalej nie wiedząc co się wokół mnie dzieje a szatyn pomógł mi usiąść na przyciągniętym z jadalni krześle:
-Nagito, co się dzieje?-spytał się chłopak z zmartwionym wyrazem twarzy. Prawdopodobnie aktualnie wyglądam jak jakiś ćpun przy nim, wory pod oczami,ujebana koszulka, zalatuje cały koniakiem który moi rodzice kiedyś kupili na wycieczce do francji.A na jego pytanie tylko mruknołem pod nosem "hm" a on przytulił mnie otaczając mnie momentalnie swoim ciepłem. Czułem się jakby nic innego się nie liczyło, czułem się naprawdę potrzebny, po chwili przemyśleń też go objąłem przejeżdżając ręką po jego bawełnianej koszulce gdy jego ręka przejechała z moich pleców na moje białe jak piesek skaczący wokół nas wesoło-daj sobie pomóc-szepnął tuląc mnie do siebie mocniej na co ja kiwnołem głową, nasze ciała były tak blisko siebie i dzieliliśmy się nawzajem swoim ciepłem, zamknąłem oczy oddając się przyjemności dotykania innego człowieka. Po czym mnie olśniło , to było jak przebudzenie z jakiegoś koszmaru i zdanie sobie sprawy że żaden straszny klaun z doktorem plagą i strachem na wróble cie nie gonią, to on, teraz dopiero to widzę,
To on jest moją nadzieją.