Usiadłem na stołku przy barze obracając w swojej bladej dłoni ukradzioną kartę kredytową jakiegoś mężczyzny który miał włączoną w niej opcję płacenia zbliżeniowo bez żadnych zabezpieczeń. Nie widzę sensu w tych kartach, to jak poprostu proszenie o ukradnięcie jej, a zanim człowiek taką kartę zastrzeże czy wogóle zauważy że znikneła to parę godzin mienię i nie będzie już co z tym zrobić. Barman do mnie podszedł:
-osiemnaście skończone-spytał mężczyzna o długich białych włosach zaplecionych w warkocz. Ja popatrzyłem na niego.
-zarobić nie chcesz?- spytałem na co on poprotu wzruszył ramionami i czekał aż złoże zamówienie-poproszę setkę wódki i kieliszek!- powiedziałem roześmiany na co białowłosy wyciągnął do mnie terminal a ja zapłaciłem. Mężczyzna poszedł a ja zacząłem rozglądać się po klubie za kolejną ofiarą, nie wspominałem ale miałem na sobie czarne body oraz krótką czarną spódniczkę, moje nogi okrywały czarne rajstopy a na nogach lśniły czarne błyszczące szpilki. Z pewnością w moje seksi łapki ktoś zaraz wpadnie, tylko może teraz spróbuję okraść kogoś w moim wieku, nudzi mi się podrywanie oblechów którzy widzą we mnie lolite-anime-dziewczynkę z ich mokrych snów. Barman wrócił z moim zamówieniem, szybko chwyciłem i wypiłem wszystko na raz i skierowałem się w tańczący tłum. Zauważyłem na około 18-letniego chłopaka o granatowych włosach i tego samego koloru włosach, miał na głowie jakąś dziwną czapeczkę z daszkiem ale mi to nie przeszkadzało, był wysoki i miał na sobie garnitur co dodawało mu do przystojności. Powoli lecz skrupulatnie podszedłem do niego:
-a co taki przystojniak robi w takim miejscu~?-spytałem opierając się lekko o jego ramię na co on delikatnie się zarumienił, jego skóra była blada lecz nie bledsza od mojej. Delikatnie sięgnąłem do jego kieszeni i wyjąłem z niej kartę płatniczą, widząc zniechęcenie chłopaka do przejęcia inicjatywy postanowiłem że pójdę-widzę że przystojniaczek nie w humorze, więc ja przystojniaczka dziś zostawię- powiedziałem odbiegając od niego, kartę poprzedniego mężczyzny rzuciłem na podłogę a z moją nową zdobyczą udałem się do tylnego wyjścia, młodzi nie są tak naiwni jak starsi, szybciej się kapują gdy im coś zginie, otworzyłem drzwi które prowadziły do ślepej uliczki zaraz przy barze,wokół waliło stęchlizną, otworzyłem flakonik perfum które miałem przy sobie i popsikałem nim do okoła, wszędzie leżały jakieś śmieci, fajki a w niektórych miejscach były nawet wymioty, co się dziwić, ciemna uliczka zaraz przy barze, kiedyś akurat gdy kogoś okradłem kogoś i tu przyszedłem to ktoś nawet tu uprawiał seks ale dziś tak nie było, na moje szczęście. Kopnąłem jakąś butelkę swoją szpilką i przypatrzyłem się karcie. Co? Fałszywka?! Obruciłem kartę na drugiej strone na której było napisane "mamy cię". I chuj usłyszałem otwieranie się drzwi z których tutaj przyszedłem,obruciłem się i zobaczyłem ponownie granatowłosego z wyciągniętym w moją stronę pistoletem, uśmiechnołem się złowieszczo pod nosem:
-Znaleźliśmy cię, Ouma Kokichi, mam rację?- powiedział wyciągając z kieszeni skórzaną okładkę po czym ją otworzył ukazując licencję detektywa policji- Shuichi Saihara, detektyw policyjny-nie dokończył gdyż mu przerwałem.
-tego się zdążyłem domyślić patrząc na tą oznakę- powiedziałem przewracając już trochę wkurzony tego jego formalnością-nie ma żadnego normalnego policjanta albo innego stróża prawa który nie wyciąga licencji i nie czyta tego co jest tam napisane jakbym był jakiś upośledzony i nie umiał czytać?- podszedłem do niego, przyłożyłem głowę do lufy jego pistoletu-no dalej strzelaj-chłopak zawał się czy nacisnąć spust czy nie, wreszcie zdecydował się na tą drugą opcję i opuścił pistolet. Uśmiechnąłem się patrząc na jego żenującą minę. Stanąłem na palcach i zabrałem mu czapkę z głowy- teraz wyglądasz o wiele lepiej- powiedziałem na co detektyw odwrócił wzrok- znowu odstawiasz tę szopkę Shumai, i tak wiemy że zaraz wylądujemy razem w łóżku a nie aresztujesz mnie- powiedziałem delikatnie przymilając się do ramienia Saihary.
-Następnym razem to zrobię- powiedział ulegając i zdejmując swój płaszcz zakładając mi go na ramiona.
-Tak napewno- powiedziałem z ironią chwytając jego policzki- oboje wiemy że masz do mnie słabość, inaczej nie zasłaniałbyś mnie płaszczem za każdym razem gdy mam na sobie coś bardziej wyzywającego- dodałem drocząc się z granato-okim.
-Nie moja wina że ubierasz się tak że każdy myśli o przeleceniu ciebie- powiedział rumieniąc się znowu odwracając zwrok, podskoczyłem ściągając wyższego w dół po to by móc go pocałować, nasze języki tańczyły w rytm klubowej muzyki podczas gdy my zatopialiśmy się w smaku swoich ust i powoli kierowaliśmy się w stronę mieszkania mojego detektywa.