Dziś słońce zachodziło wyjątkowo szybko, zwykle gdy wychodziłam z psem było jeszcze całkowicie jasno, jednak dzisiaj było inaczej dlatego zachodzące słońce towarzyszyło mi i
Jankowi, Janek był to Westie który miał coś około pięciu lat. Nie ma urodzin bo nie pamiętam kiedy dokładnie zawitał w naszym domu, zawsze chciałam mieć psa jednak doczekałam się go dopiero w wieku dwunastu lat, ale cóż jak w większości rodzin mój tata był specyficznie nastawiony do psa, a gdy już pojawił się w naszym domu to on najwięcej czasu z nim spędzał, ale na dwór z nim wyjść oczywiście musiałam jaodrazu po wyjściu poszłam z tym małym szałaputem na łąkę odpiełam go i spoglądałam na to co robi.
Stwierdziłam że dzisiaj spacer będzie dłuższy, więc wybrałam się na spacer po okolicznym parku. Wczesniej zapinając psa z czym miałam lekki problem.
Zobaczyłam że kawałek przede mną na placu ktoś gra, jako, iż sama jestem muzykiem postanowiłam zobaczyć jak idzie artystom ulicznym.
Bardzo mi się spodobała ich gra i śpiew wszystko było bardzo dobrze dopracowane widać było, że prób było wiele... Chwila gdzie jest mój pies?
zorientowałam się że na smyczy nie ma Janka. Nie chciałam przeszkadzać artystą ale, gdzie mój pies?Musiałam go w jakiś sposób znaleźć,
na krótką chwilę zobaczyłam go, więc rzuciłam się w pogoń za nim, chwile później zniknął- Janek! Idziemy do domu - chciałam już wrócić do domu i iść spokojnie spać, nienawidziłam rozmowy z ludźmi a ten pies mnie do tego zmuszał
- Janek, do cholery! - szukałam ale bez skutecznie, nigdzie go nie było
W tłumie ludzi zobaczyłam chłopaka, który właśnie w tym momencie podnosił mojego psa, jaka ulga cały i zdrowy.
- Janek! - podbiegłam do psa a chłopak najpierw nie do końca wiedział co się dzieje jednak po chwili zorientował się że przecież ma psa na rękach
- Dziękuję, gdyby nie ty to pewnie bym go nie znalazła - uśmiechnęłam się uprzejmie do chłopaka
- Nie mam przy sobie pieniędzy, nie mam jak ci się odwdzięczyć
- Nie trzeba, nic takiego nie zrobiłem, zresztą kto by nie wziął na ręce takiego słodkiego, małego pieska - uśmiechnął się szczerze, widząc ten uśmiech sama nie byłam w stanie się nie uśmiechnąć, był to najprawdziwszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam
- jak widzisz nikt oprócz ciebie szukałam go z pół godziny i nawet nie wiem jak to się stało że on jest tu a nie na drugim końcu Barcelony - Wiedząc jaki ten pies był szybki na spokojnie mógłby być już dwie dzielnice dalej.
- Ma się ten urok - zaśmiał się na swoje słowa, wiedziałam że był to sarkazm mimo że uroku bym mu nie zabierała.
- Janek ma gust - nie co ja powiedziałam nie, stop chcę zapaść się pod ziemie. Chłopak zaśmiał się z moich słów.- Ale mojego psa to już byś mi mógł oddać - Przypomniało mi się że chłopak dalej trzyma mojego psa na rękach, dziwiło mnie to bo Janek nie był psem którego można było włożyć do torebki był żywy i kochał biegać
- A no tak przepraszam - Jaki on miał piękny uśmiech, za każdym razem poprostu patrząc na niego się uśmiechałeś
- No Januś teraz nigdzie nie uciekniesz - mówiłam do psa jak zwykle, zapominając o tym że obok mnie stał chłopak, a wokół nas było pełno ludzi. Bo jakoś co do chłopaka miałam wrażenie, że nie ocenia mnie, że rozumie, nie wiem dlaczego tak myślałam znałam go zaledwie kilka minut a już wzbudził moje zaufanie,
- jezu, przepraszam ja już taka jestem, mój pies to mój besti - znowu mówię jakieś głupoty do obcego człowieka, dobra laska czym się przejmujesz wyjebane, jednak wcale tak nie myślałam, tylko próbowałam to sobie usilnie wmówić, bo nigdy sobie nie wypracowałam odwagi zawsze byłam niesmiala, bo gdy już za dużo mówiłam było to głupie i niepotrzebne, musiałam poważnie się zastanowić co chcę powiedzieć i czy jestem tego pewna, a potem i tak żałowałam.- Nie dziwię się, Janek to idealny kandydat na przyjaciela - niech on się już nie uśmiecha, hipnotyzuje mnie, Chłopak mimo iż zdążyłam psa przypiąć to ponownie wziął go na ręce i poczochrał jego głowę
- Janek, chyba jesteś też moim besti - no cóż Janek łączy ludzi, wszyscy go uwielbiają chociaż czasem nie idzie z nim wytrzymać to jest najukochańszym psem na świecie, wie kiedy jestem smutna, kiedy wolałabym by go nie było, wie też kiedy jestem w dobrym humorze i z chęcią wybiorę się z nim na spacer, od 5 lat tego wszystkiego się o mnie dowiedział, boję się ile wie o moim ojcu.
Olśniło mnie że stoje na końcu zbiorowiska spowodowanego wystepem ulicznym utalentowanych muzyków.
- My chyba trochę przeszkadzamy ludziom, zresztą na mnie już pora, Janek dzisiaj zdecydowanie miał za długi spacer - Uśmiechnęłam się szeroko do spoglądającego na mnie przez cały ten czas chłopaka- Mogę przejść się, z tobą? - zawahałam się
- Chociaż kawałek, nie muszę wiedzieć gdzie mieszkasz - skąd on wiedział czego się obawiałam? To był znak że nie ma co do mnie złych zamiarów i mogę na spokojnie przespacerować drogę do domu z chłopakiem
- Jeśli chcesz - droga minęła mi szybko, podczas spaceru w końcu dowiedziałam się jakie chłopak nosił imię oraz o jego pasji, był naprawdę zajawiony w to co robił i kibicowałam, z całego serca by osiągnął sukces. On chyba życzył mi tego samego.
- No to pa - powiedziałam niepewnie gdy chłopak miział się z psem.
- Nie ma opcji, że tak mnie zostawisz wpisuj się i to natychmiast - podał mi swój telefon - wpisałam swój numer i przedzwoniłam by również mieć jego numer, znów pożegnałam się z nim tym razem dużo bardziej pewnie, bo wiedziałam, że to nie ostatnie nasze spotkanie.
Wchodząc do domu zastałam ciszę, czyżby rodzice już spali?
Niestety okazało się że łazienka była zajęta przez moją mamę i nie mogłam odrazu po powrocie skorzystać z prysznica, minusem naszego domu była jedna łazienka, no ale nie można mieć wszystkiego.Odpiełam Janka i pozwoliłam mu powędrować na swoje legowisko, w końcu zmęczył się swoją ucieczką, całe szczęście nie uciekł daleko.
Zrobiłam psowi zdjęcie i zdecydowałam się wysłać je do nowopoznanego chłopaka, który zajął się moim najkochańszym pieskiem podczas mojej nieobecności, po kliknięciu przycisku wyślij zdecydowałam się na zmianę nazwy kontaktu i chociaż najpierw planowałam coś kreatywnego typu, Superbohater psów albo besti Janka kontakt nazwałam zwyczajnie
Hector🐕
Dobra nudzi mi się w życiu a z poważnymi książkami mi nie idzie więc macie kolejnego fanfika odrazu mówie nie ogarniam trochę Barcelony całego położenia a dla fanfika się tego nie będę uczyła nie ogarniam też ogólnie za bardzo akademi barcelony jak oni tam grali i w ogóle jest to bardzo amatorskie i nie jest to nic z wyższej półki ale bawcie się dobrze czytając to
CZYTASZ
No soy el Unico - Héctor Fort
Fanfic"eres mi delicia" "no soy el unico" "tu eres quien estará conmigo por siempre, mi amada delicia"