Rodział 6

244 4 0
                                    


Każdy musiał nam uwierzyć, ludzie z otoczenia są naiwni i szybko uwierzą, trudniej będzie z naszymi rodzinami, głównie z Kath oraz Lottie. Niby od zawsze mówiły, że chcą żebyśmy byli razem, ale one wiedziały o tym, że toczyliśmy małą wojnę od dziecka.

-Dobra trzeba ustalić pewne granice.- oznajmiłam chłopakowi, przeniósł na mnie wzrok  wyłączając telefon.

-Słucham skarbie.

-Po pierwsze zakaz umawiania się z jakimiś innymi dziewczynami to raczej oczywiste , po drugie zakaz calowa...- chłopak przerwał mi w tej części mojej wypowiedzi.

-Jak mamy uwiarygodnić nasz „związek" skoro nie możemy się całować.- powiedział zakładając ręce na klatkę piersiową.

-Dobra masz rację, po trzecie co jest najgorszą częścią, musimy udawać, że zajebiście się darzymy uczuciem.- ledwo przeszło mi to przez gardło. Nie wyobrażałam sobie kochać Nicka.

-Musimy się teraz pocałować.- oznajmił chłopak.

-Dlaczego niby?.- zapytałam z wyrzutem.

-Bo jak cię pocałuje to nie może to wyglądać jakbym robił to po raz pierwszy.- odpowiedział, mial rację. Kurwa. Jak zawsze.

Bardzo nie chciałam tego robić, ale cóż trzeba było uwiarygodnić nasz związek.

Przybliżyłam się do siedzącego na łóżku chłopaka, łapiąc go za policzki popatrzyłam mu głęboko w ciemno brązowe oczy, a następnie wpiłam się w jego wargi.

Od razu oddał pocałunek. Zjechałam dłońmi niżej na obojczyki chłopaka.
Nick złapał mnie za talię i zaczął jeździć dłońmi w górę i w dół.
Poruszaliśmy wargami zachłannie. Oderwaliśmy się od siebie jak zabrakło nam tchu.

Poparzyłam na telefon, który wydał z siebie dźwięk wiadomości.

Od Katherine: Jutro idziemy na kolację wieczorem, ubierzcie się ładnie."

Wiedziałam co to znaczy, trzeba było im powiedzieć o naszym rzekomym związku.

-Jutro idziemy na kolację, mamy ubrać  się ładnie.- oznajmiłam.

-Ja pierdolę.-westchnął Williams.


~*~

Nakładając różowy błyszczyk myślałam o wydarzeniu z wczoraj. Całowałam się z Nicolasem. Muszę z bólem przyznać, że podobało mi się. Całował zajebiście, ale muszę pamiętać, że to jednak jest Nick.

Wyszłam z łazienki natrafiając wzrokiem na ubranego w czarna koszule, której cztery pierwsze guziki były niezapięte oraz w czarne garniturowe spodnie mojego współlokatora.

Ja natomiast ubrana byłam w krwisto czerwoną sukienkę, która nie miała ramiączek tylko gorset, sięgała mi do połowy uda. Założyłam do tego złotą biżuterię.

Chłopak zeskanował mnie wzrokiem i rozchylił lekko usta. Taka odpowiedź mi się podobała.

-Idziemy?- zapytałam niewinnym głosem.

Nick pokiwał głową, w oczach błyszczał mi się jego naszyjnik z krzyżem. O mój słodki Jezu.

Splotłam nasze ręce wychodząc z pokoju. Nicolas spiął się pod wpływem mojego dotyku. A to ciekawostka. Uśmiechnęłam się promiennie, on odwzajemnił uśmiech.

Przechodziliśmy przez korytarz, wyglądałam przy nim jak pieprzony krasnal, byłam troszeczkę niżej niż jego bark. Zobaczyłam nasze siostry jak o czymś rozmawiały, poparzyły na nas,
od razu przeniosły wzrok na nasze dłonie.

-O ja pierdolę Kath widzisz to co ja.- wykrzyczała Charlotte.

-No a jak inaczej.- odpowiedziała jej z podobną ekscytacją moja siostra.

-Co się odwaliło?- zapytały w tym samym czasie.

-Powiemy wam na kolacji, chodźmy.- tym razem ja zabrałam głos.

Ruszyliśmy w stronę restauracji, dziewczyny tak się szczerzyły, że dziwię się czemu policzki jeszcze je nie bolały.

Usiedliśmy w czteroosobowym stoliku. Ja siedziałam koło Williamsa, a na przeciwko nas przyjaciółki.

-A teraz gadać.-rozpoczęła Katherina.

„Mój chłopak" położył mi rękę na udzie, tuż przy końcu materiału sukienki. Chyba zemdleje. Od razu zaczęłam się rumienić.

-Jesteśmy razem.- oznajmił Nick uśmiechając się szelmowskim uśmiechem.

-O kurwa Charlotte Williams czy będziemy rodziną tak na poważnie?-zapytała się przyjaciółki.

-Katherine Miller, będziemy rodziną.- odpowiedziała jej łapiąc się teatralnie za serce.

-Przesadzacie.- powiedziałam odsuwając trochę niżej rękę Nicka.

-My przesadzamy. My! Jesteście razem a to oznacza, że nie pozwolimy wam zerwać, my chcemy być rodziną.-wypowiedziała stanowczo Lottie.

Nicolas nadal trzymał rękę na mojej nodze, lecz już trochę niżej. I całe szczęście. Przyszedł kelner podając nam nasze zamówienia, zatrzymał wzrok dłużej na mnie następnie się uśmiechając, czułaś na nodze jak ręką którą miałam przed kolanem lekko się zacisnęła. Jezus spokojnie. Odwzajemniłam uśmiech. Zaczęłam zajadać się makaronem z zielonym pesto, był obłędny.

                                            ~*~

Nareszcie ściągnęłam szpilki, od razu położyłam się na łóżku, Nick przez drogę do naszego pokoju wyzywał tego kelnera. Kolejna ciekawostka, Williams bierze to na poważnie. Znaczy ja też, ale muszę pamiętać, że jednak go nienawidzę.

Weszłam do łazienki zrzucając z siebie sukienka, a na jej miejsce weszła piżama. Zrobiłam pielęgnację twarzy czy inne duperele. Wchodząc do pokoju  zobaczyłam, że balkon był otwarty. Mój współlokator stał w samych szortach rozmawiając z kim tyłem do mnie, zauważyłam, że w jego dłoni tli się papieros. Nie wiedziałam, że palił.  Skoro stał tyłem to mogłam podsłuchać rozmowę. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Wyjebane w to piekło. Podeszłam bliżej, ale nie na tyle, żeby mógł mnie zauważyć.

-Wyciągnijcie z niego informacje dla kogo pracuje , a później go zabijcie.- powiedział do słuchawki niskim tonem.

Jak zabijcie. Co kurwa.

-Człowiek, który go wysłał może zaszkodzić organizacji. Jestem na razie w Grecji z śliczną dziewczyną, której nic nie może się stać, z jej siostra oraz z Charlotte.- usłyszałam jego głos ponownie.

Śliczna dziewczyną. Mhm.
Ale jaka do chuja organizacja.



Nowy rozdział. Nick staje się kryminalistą, ale pamiętajmy „łobuz kocha bardziej"

Piszcie co myślicie i dawajcie gwiazdki do następnego😘

The prom we fall in love//Dylogia Prom//16+//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz