Rozdział 4.

128 10 2
                                    

- Ah no przecież zapomniałem ci się przedstawić! Wybacz panie ponury ~ Nikolai jestem! Nikolai Gogol! - powiedział chłopak podając rękę Dostoevskyemu.

- Fyodor. - mruknął niechętnie pod nosem anemik nie podając mu nawet ręki.

Nikolai trochę się zdziwił że ten nie podał mu ręki ale najzwyczajniej w świecie wolał o to nie pytać i poprostu ją zabrał.

Dostoevsky zrobił mu herbatę oraz odgrzał jakieś ostatki jedzenia które znalazł w lodówce. Oczywiście zrobił go tylko aby Gogol się od niego odczepił. Anemika zdziwił trochę sposób w jaki jadł jasnowłosy. Robił to tak jakby nie jadł nic naprawdę od dawna.

- Kiedy ostatnio coś jadłeś? - zapytał z ciekawości.

- Z półtora tygodnia temu - odparł Nikolai przez jedzenie.

Półtora tygodnia?! Dostoevsky miał wyraz twarzy jakby ujrzał ducha ale wolał nie dopytywać chłopaka i poprostu udawał jakby go to nie zdziwiło. Nagle obydwaj usłyszeli czyjeś kroki.

- Oh ! Chyba masz gości! - krzyknął Gogol.

- Cii! - Fyodor szybko pociągnął go na górę i wepchnął go do swojego pokoju.

- Masz być cicho. Moi rodzice nie mogą się dowiedzieć że tu jesteś zrozumiano?! Zaraz wracam... - dodał i wyszedł na chwilę z pokoju zostawiając jasnowłosego samego.

Po chwili wrócił z kilkoma rzeczami w ręku które wrzucił pod biurko. I odwrócił się w stronę chłopaka.

- Słuchaj....nie mogę cię tak zostawić na dworze ale nie myśl sobie że ciebie lubię! W innym przypadku znalazłby cię mój ojciec i nie chcesz wiedzieć co by mógł ci zrobić...ale masz być dyskretny! I pamiętaj że wcale cię nie lubię!

Nikolai cicho zachichotał i poprostu się do niego uśmiechnął tym samym uśmiechem co zawsze.

Dostoevsky popatrzył się na niego znowu ze złością. Nie nawidził tych jego głupich uśmieszków.

- Oj wybacz poprostu tak zabawnie wyglądasz ~ - powiedział Gogol widząc reakcje anemika.

- Obiecuję że cię zabije idioto! Obiecuję!

Krew Boga || fyolaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz