Prawie zapomniałam o najważniejszym!!!! TWWhat were we thinking?
Back at the beginning
The beginning of the end_______________
– Coś ty sobie, kurwa, myślała? – wrzeszczy Ren.
Wybiegł najwyraźniej za mną – nie jestem pewna jak szybko i w ogóle jakim cudem wiedział, że wyszłam, ale wydostał mnie spod cieni. Po prostu ryknął, aż zatrzęsła się ziemia, a cienie same się rozstąpiły, puściły mnie, zostawiając bezbronną na ziemi.
Ren trzyma mnie w objęciach, a ja próbuję dojść do siebie. Kręci mi się w głowie.
– Co to było? – jęczę. – Cienie. Zaatakowały… mnie. Skąd wiedziałeś, że… uciekłam?
Wchodzi przez próg, niosąc mnie wciąż na rękach. Przyciska mnie do siebie tak mocno, że ciężko mi się oddycha.
– Cienie należą do mnie, są moją częścią. Ich zadaniem jest nas chronić, a co za tym idzie, unieszkodliwiać każdego intruza. Zrobiły to, bo myślały, że atakujesz je, że chcesz się przedostać. Wiedziałem, że uciekłaś, bo gdy tylko ich dotknęłaś, ja też to poczułem. Poczułem to uderzenie i później czułem też to, że próbowały cię unicestwić. – Pauzuje nieco zdyszany. – Jakbym sam próbował to zrobić.
Charczę coś pod nosem i wyrywam się z jego uścisku. Znów jestem w tym głupim domku, w ciepłym wnętrzu, i Ren znów wygląda tak, jakby jakimś cudem zależało mu na moim bezpieczeństwie.
Ale wtedy podnoszę wzrok i jedna myśl kołacze się w głowie: gdy jest wściekły, jeszcze bardziej przypomina swojego ojca.
– Dlaczego chciałaś opuścić magiczne pole zupełnie nieubrana, nieprzygotowana do podróży? Co w ciebie wstąpiło, do cholery?
Spanikowałam.
– Kończy nam się czas, Ren. Im dłużej zwlekamy, tym większa szansa, że on nam ucieknie. Że nie znajdziemy go tam, gdzie będziemy szukać. Pójdzie dalej. On nie będzie na nas, kurwa czekał! – unoszę się. – Co my tu właściwie robimy? Udajemy przyjaciół albo jakichś głupich kochanków wśród ciepła i magii, ale ty i ja dobrze wiemy, że to tylko iluzja. Złudzenie, które zaraz będziemy musieli opuścić. Może to ta pieprzona magia poprzestawiała nam coś w głowach.
– Nie wiem, jak w twojej głowie, ale w mojej nic się nie poprzestawiało – cedzi. – Wiem, czego chcę, i nie boję się powiedzieć tego głośno.
– I czego niby chcesz? – pytam, śmiejąc się wściekle. Kręcę głową. Odsuwam się od niego dalej. – Wiem, czego chcesz, przecież nie musisz odpowiadać. Chcesz znaleźć swojego ojca i z nim porozmawiać. Dać mu się usprawiedliwić. To popierdolone, ale w porządku, przecież wiem o tym od początku. Ale dlaczego w takim razie dalej tu siedzimy?!
– Bo nie jestem w stanie narazić twojego cholernego i wkurzającego tyłka na niebezpieczeństwo, nawet jeśli to ma doprowadzić mnie do mojego ojca! – wrzeszczy.
Co…
Nie.
– Nie jestem ważniejsza. Nigdy nie byłam ważniejsza.
Jego twarz jest pochmurna, mroczna, nie wygląda łagodnie ani zachęcająco. I nie mogę na niego dłużej patrzeć, bo widzę zupełnie inną twarz. Uciekam ciałem i wzrokiem.
Nie reaguje na moje ostatnie słowa.
– Dlaczego uciekłaś? – cedzi za to.
– Chciałam go dalej szukać. Musiałam go dalej szukać. Zamknęłabym się pod barierą i dotarła do niego, żeby go w końcu zabić.
CZYTASZ
Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)
ParanormalPrzy pierwszym ponownym spotkaniu chcą się tylko nawzajem unicestwić... Tatiana Branham odeszła z Sabatu tak, jak jej siostra i jak wnuczka samej Najstarszej. Tylko że Tatiana nigdy do końca nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce. W młodości adoptow...