Rozdział 6

19 0 0
                                    


Grupa zatrzymała sie na skraju doliny .Gigantyczne szkielety ułożone na ziemi ,otaczające jej mniejsze kości .Z otworów wentylacyjnych unosił się dym ,a w powietrzu można było wyczuć lekki zapach gazu .Bella szybko odciągnęła Jamesa na bok ,podczas gdy pozostali zaczęli schodzić do doliny .

-James ,nie idę z tobą.

Szok Jamesa był widoczny na jego twarzy i już miał sie sprzeczać ,ale Bella mu nie pozwoliła .

-To znaczy ,ze nie pójdę z tobą do tej doliny .W mojej chacie są rzeczy ,które muszę znaleźć .

-Pozwól mi iść z tobą !

-Nie .James ,jesteś tu potrzebny .Bez ciebie dadzą sie zabić ,a ja lubię niektórych tutaj ludzi .

James zaczął mówić .Nie mógł pozwolić jej odejść .Jeśli wyszła ,istniało ryzyko ,ze nie znajdzie jej na czas przed oknem wyjściowym .

-Proszę ,James -błagała .

Nic nie powiedział ,tylko pokiwał głową i przyciągnął ją do siebie ,zeby ją przytulić .

-Proszę ,wróść na łódź na czas .Właśnie cię odzyskałem ,nie mogę cię znowu stracić -szepnął jej do ucha ,a po jego policzku spłynęła łza .Nie mógł jej znowu wtrącić .

-Będę tam .Nie możesz sie mnie pozbyć tak szybko ,Jay -zaśmiała się sucho ,kiedy oderwali się od uścisku .

I tak jak na łodzi ,zostali zamrożeni w czasie .Znów zacisnął palce na jej talii i przyciągnął ją bliżej .Dopóki nie przerwał im głos .

-Conrad !Przyjdziesz czy nie !

Odsunęli się od siebie z drobnymi uśmiechami na twarzach .Bella złożyła mały pocałunek na policzku Jamesa ,po czym odwróciła sie i zniknęła za linią drzew .

Conrad ponownie uśmiechnął sie do drzew ,po czym obrócił się na piecie i zszedł do doliny .

-Widziałam to -z lewej strony dobiegł głos .

-Nie mam pojęcia ,o czym mówisz -odpowiedział zadowolonemu z siebie Mason .

-Mmmmm.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bella biegła przez gęsty las .Chciała zdobyć to ,czego potrzebowała i wrócić na łódź z dużą ilością czasu .Nie zamierzała znowu zostać w tyle .Zatrzymała sie ,gdy zobaczyła drabinę prowadzącą di jej chaty .Wspięła się i trzasnęła drzwiami .

Chwyciła torbę i zaczęła wpychać rzeczy ,które zabrała z łodzi .Zdjęcia jej rodziców ,przyjaciół i drobiazgów z domu .Jej wzrok przykuła zapalniczka .James dał jej go w dniu ,w którym opuściła dom na wyprawę .

-Na szczęście -brzmiało jej w uszach .Niezbyt to zadziałało ,ale mimo wszystko ...to była miłą myśl .

Słyszała szalone gwizdki mrówek na zewnątrz ,instynktownie nastawiła uszy .

Bella przeciągnęła pasek torby przez głowę i zarzuciła ją na ramię ,po czym wybiegła z powrotem na zewnątrz .Zaszeleściły krzaki i trzasnęły gałązki .Ze swoich gniazd wyleciały liściaste skrzydła .Żołnierz armii wybiegł z krzaków i upadł na ziemię .

-O mój Boże !-Bella prawie skoczyła na ziemię i na stronę żołnierza .

Mężczyzna podniósł głowę ,zaskoczony ,słysząc inny zestaw kroków ,inny niż jego własny .

-Kim jesteś ?-on zapytał .

-Czy jesteś Chapmanem ?-zignorowała jego pytanie i zadała własne .

-Tak ,teraz kim jesteś .

-Jestem teraz przyjaciółką Conrada-pomogła  mu wstać -Co ci sie do cholery stało ?

-Dziwna jaszczurka .Chciał mnie zjeść ,wiec dźgnąłem go w oko -Bella zaprowadziła go na ławkę w swoim ogrodzie i dała mu butelkę wody .

-To był pełzacz czaszek ...Wiesz ,ze szuka cię teraz około tuzina ludzi .

Chapman podniósł głowę i z wdzięcznością skinął głową ,oddając jej butelkę .

-W takim razie chodźmy ich znaleźć .

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

James i Mason przykucnęli za pękniętą czaszką .Strzelały pistolety i czaszka pełzała .

Zaczęło bulgotać i dławic się .W końcu wyrzucił nieśmiertelniki ,które utkwiły mu w gardle .

Jacek

RA 47569015

JESTEŚ.NEG.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mason patrzyła bezradnie ,jak czaszkowy pełzacz zbliża się do Conrada i Slivki .

-Gdzie on jest ?-Bella krzyknęła ,wychodząc zza czaszki ,a Chapman podążał tuż za nią .

Mason chciała zapytać ,jak do cholery Chapman w ogóle teraz żyję ,ale biorąc pod uwagę szalony wyraz twarzy Belli ,przełknęła pytanie i wskazała na skradającego się czaszkę.

Bella nie tracąc czasu ,wyciągnęła zapalniczkę z kieszeni i wstrzymując oddech ,pobiegła w stronę czaszki -pełzacza ,który znajdował sie obecnie w środku chmury gazu .Podbiegła do Jamesa i rzuciła zapalniczkę w dym ,po czym zobaczyła ,jak stanęła w płomieniach .

Eksplozja odrzuciła całą trójkę do tyłu .Wyrzucanie ich w powietrze i upuszczanie na ziemię .Bella jęknęła ,po czym przewróciła sie na bok .

-Mówiłam ,ze wrócę .-James jedynie zachichotał ,po czym podniósł się z ziemi i wyciągnął do niej rękę .

-Nie zwątpiłem w ciebie nawet przez sekundę -Bella wzięła go za rękę i podniosła się z ziemi prosto w jego ramiona .

-Ja bym nigdy .

King KongaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz